Wyprawy

INDONEZJA – wyspy BALI i GILI, SINGAPUR – 11 XI, BALI, Lovina

MP_BALI_baner250

INDONEZJA – wyspy BALI i GILI, SINGAPUR
11 XI,  BALI, Lovina

 

 

Żeglarz by powiedział: kompletna flauta. Leżę przy mniejszym basenie w kałuży własnego potu. Nie wziąłem ręcznika do położenia na materacu leżaka. Do pokoju 15m – za daleko!!!

Leżę… lewy bok, prawy bok,.. 9.20,… 10.45… Ania z chłopakami wróciła z dużego basenu. Pływają w małym. 12.30 czas nakarmić dzieci – wstały o 6.30, śniadanie ok. 7.15. Poszli na frytki. Spełzam z leżaka… Dowlokłem się do restauracji i na duży basen… O! Qr%$(*&!!! Nie ma mojej lodówki ze Storm Beer!!! Zmiany w hotelu, ale piwo jest. Tak mi skoczyła adrenalina, że natychmiast zamawiam wszystkie piwa jakich jeszcze nie piłem i robię notatki. Do czego? Do opracowania o piwach na Bali. Ścierają się tu wpływy duńskie, australijskie i brytyjskie.

Wpadam do basenu. Woda ożywcza. Da się żyć… Pływam i szaleję z chłopakami. Uczymy się serwowanie w siatkówce. Michał opanował po 10 razie i wychodzi mu to znakomicie. Stasio sie obraził bo jednak ma mniejszą koordynację ruchową po trzech nieudanych próbach poszedł w drugi koniec basenu jak chmura gradowa ale dał sie przekonać do kolejnych prób a pochwały i entuzjazm taty dały skutek taki, że po treningu również zaczął ładnie trafiać w piłkę.

Jak skończyliśmy z siatkówką to Michałek stwierdził, że chce zanurkować na dno basenu i go dotknąć… Hmmm… 1.85m głębokości…ciekawe… Ania wymyśliła taki system, że trzymał się siatki na sprzęt snorklingowy i był szybko po nabraniu powietrza ściągany w dół. Jak dotknął dna to puszczał się i SAM wypływał na powierzchnię pod naszą pilną podwodną obserwacją. Niesamowite! On ma dopiero 4.5 roku! Chyba woda to jego żywioł! A i jeszcze jedno! Skakaliśmy z Anią obok nich na bombę aby mieli w basenie sztuczne fale i wpadłem na pomysł aby skakać do basenu mając Michałka na barana. Myślałem, że po pierwsze się nie zgodzi a po drugie jak skoczymy to będzie ryk! Ale gdzie tam! Skakałem z nim 5 razy pod rząd chociaż te skoki to było naprawde ekstremalne przeżycie. Jak ktoś nie wierzy to mogę z nim na barana skoczyć… 😉

Chłopcy przez sześć goidzin non stop pływali z przerwami na frytki i siku. Ale mieliśmy dwa baseny do wyboru – jeden na najbardziej gorące godziny pod palmami a drugi duży do szaleństw po południu z wodospadem gdzie żyje na skałce wielka jaszczurka. Zobaczyliśmy ją ze Stasiem jak poszła na patrol pod leżaki. Cicho podpłynelismy i patrzyliśmy jak powoli sobie chodzi badając teren długim jezykiem. Później przeszła koło nas i wspięła się na skałkę. Piękna.

Zbliżają się happy hours z piwem za pół ceny. jest jeszcze z 15 minut więc postanawiamy…. zwiedzić Lovinę. Chłopcy na barana i idziemy w lewo do głównej drogi. Nią ze 300 m ale nie nic ciekawego poza „Hotel Dupa” (co za nazwa!). Skręcamy w prawo w uliczkę doprowadzającą do pomnika delfina. Sklepiki i Nirvana cottages (od buddystów??) i pomnik „Króla Delfina”. Stąd plażą mniej niż 200m bo szliśmy po trapezie. Trafiamy do naszej knajpki z naszym stolikiem na samym rogu od plaży. Zamawiamy jedzonko i patrzymy co z zachodem słońca – odwołany…

Przy okazji… padł prąd w Lovinie. Z TV nici bo tu prądu nie ma przez 2 do 3 godzin więc nikt nie inwestuje jak na Gili w generatory. Lampy naftowe, świece, nastrój… U Oldies TV nie działa również ale i tak nie możemy ich zawieźć więc wpadamy na drinka i soczki. Cholera! Blendery nie działają – nie ma soku ananasowego! Ale mają w kartonie pomarańczowy. Chłopaki zadowolone my też… Nie spali cały dzień co jest wyczynem dla nich w tropikach więc zaczynają się walki. Wracamy do hotelu ale właśnie przypominają sobie o kadzidełkach. Siadamy w naszym domku z hamakami, chłopcy szaleją w nowej choreografii z kadzidełkami po czym prawie zasypiają. Dają się odłożyć spać i zasypiają w 5 minut. Ja piszę a Ania fotografuje starr trails’y. Gekony się nawołują,… jest cudna noc… jutro do UBUD…

PS. Jestem koszmarnie zmęczony odpoczynkiem – marzę o zmianie… Mam nadzieję latać w Ubud z wywieszonym ozorem z aparatem i z lubością wsłuchiwać się w dźwięk migawki…

Dzień kolejny minął….

Zdjątka:

CZY MYŚMY COŚ FOTOGRAFOWALI????


Mangosteen – śliczny z zewnątrz….


…i wewnątrz no jak smakuje!


Przekąska nad basenem.


Swiątynia! Wreszcie coś zwiedziliście?! Nie… To tylko hotelowa.


Brama do Loviny.


Pomnik delfina, symbolu Loviny.

 


…:: kolejny dzień :::: strona główna :::: poprzedni dzień 10 XI ::…

(c) Portal Małego Podróżnika

Share