Wyprawy

HOLANDIA – Tulipany i czarownice – dzień IX

MP_HOLANDIA_baner250
HOLANDIA (+ Niemcy) – Tulipany i czarownice…

kwiecień 2010 – dzień IX

 

Kanałami po Lejdzie

Dziś leniwy dzień. Kiedyś trzeba trochę wypocząć przed jutrzejszymi uroczystościami Urodzin Królowej. Pojechaliśmy do Lejdy. Ot rzut beretem i jesteśmy na miejscu. Chciałem dokończyć zdjęcia w przedpołudniowym słoneczku bo poprzednio bylismy późnym popołudniem i było cudnie, ale wszystkiego w takim mieście nie da się o jednej porze dnia dobrze sfotografować. Ostatnio nałaziłem się jak nie powiem co, ale teraz mieli nam towarzyszyć chłopcy. Jak im pokazać miasto robiąc kilka kilometrów aby się nie zmęczyli? Statkiem po kanałach. Doszliśmy do miejsca gdzie znajdują się przystanie z łodziami wycieczkowymi. Za 20 minut rejs.

Płynąc wreszcie mogliśmy poczuć atmosferę życia w mieście pociętym kanałami. Jest tu zupełnie inaczej, ale i podobnie jak w Wenecji. Podobnie – bo nad głównymi kanałami ciągną się rzędy pięknych kamieniczek ale i inaczej, bo wiele kanałów nie ma betonowych brzegów lecz porośnięte zieloną trawą gdzie wiele osób rozkłada kocyk i chłonie pierwsze prawdziwie letnie promienie słoneczne. Jeszcze trzy dni temu noce były takie, że para z pyska leciała a i w dzień do 10.00 w cieniu było chłodno a dziś… śmiało można powiedzieć, że przypieka.

Nasz stateczkiem niewiele wystaje ponad wodę. Ma to swoje uzasadnienie. Najniższy most zostawia raptem 5 cm nad statkiem. Pasażerowie mają barierki dachowe tak jak dach w samochodzie. Wrażenie niezłe. Kapitan siedzący na „lotniczym” fotelu trochę wyżej musi się „chować” w trakcie przepływania pod mostem. Zresztą mosty widziane od spodu opowiadają historię tych co się nie zmieścili… nieźle są poobijane…

Płynąc bocznymi kanałami przepływamy przez „osiedla” domów na barkach. Zamiast parkować przed domkiem samochód oni mają zacumowane motorówki. Zresztą w centrum Lejdy łatwiej jest zacumować motorówkę niż samochód. Genialnym pomysłem jest przywiezienie własnego pontonu. Od naszego parkingu do najbliższego kanału było raptem z 50m. Żaden problem przeniesiem pontonu i wodowaniem, a całe miasto nasze!

Lejda bardzo ładna. Miasto baaaaardzo historyczne lecz jednocześnie pełne młodzieży i widać, że tętniące życiem. Dzień przed urodzinami Królowej na zbiegu dwóch kanałów, gdzie jest kawiarniane serce miasta powstała scena koncertowa. Gdzie? Na barce, na środku kanału! Po opłynięciu miasta Ania z chłopcami wraca powoli pod wiatrak gdzie czeka nasz samochód a ja pędzę zrobić zdjęcia fasad, które po południu już nie są oświetlone.

Dzień upalny, więc obiecaliśmy chłopcom morze. Jedziemy do Katwijk. Tam jest morze i szeroka plaża i obszar chronionych wydm. Wielki parking wypełniony w 2%. Już sobie wyobrażam co tu się dzieje w weekendy! Dojście do plaży ciekawe bo obok za palisadką… droga dla koników. Okazało się, że niedaleko jest szkółka jeździecka i aby nie stwarzać zagrożenia stratowaniem lub postawieniem przez konia miny poślizgowej zrobiono oddzieloną ścieżkę. Plaża jak zwykle tj. ze 200m szerokości a jeszcze jest odpływ to przybył kolejny pas piachu. Rozbijamy biwak i chłopcy ze dwie godziny szaleją. Morze Północne to nie jest nasz ulubiony akwen i łza nam się w oku kręci na myśl o Indonezji czy Kambodży ale chłopcom zimna i mętna woda specjalnie nie przeszkadza.

Wracamy na camping, obiadek i zabawę. Wypada teraz napisać o campingu. Jak wiecie przy podróżowaniu z dziećmi dobry nocleg to podstawa udanej podróży i pobytu. Od dawna tak też wybieramy nasze noclegi. Eurocamp jest idealny. Ma basen, place zabaw i… kozy! Ponieważ zużywamy sporo marchewki, ogórków, kapusty, jabłek i gruszek to wszystkie obierki trafiają do torebki i rano następuje rytualne karmienie kóz. Jest tam kozia rodzina. Rodzice i malutkie kózki. Chłopcy ze zwierzetami tak się zaprzyjaźniki, że radosne dżwięki padają z obu stron. Kozy jak widzą chłopców meczą w niebogłosy pełne radości na zbliżający się smak soczystych warzyw a chłopcy biegną krzycząc radośnie. Następuje skarmienie zapasu warzywek, później doniesienie listków z okolicznych krzaków i dopiero możemy dzień zacząć.

Domki są genialne. To właściwie kompletnie wyposażone domy we wszystko co do życia potrzebne. O życiu w takich domkach piszemy dopiero teraz bo zwyczajnie chcieliśmy najpierw pomieszkać i wszystko sprawdzić. Mieszkamy już w drugim domku ponieważ przedłużyliśmy pobyt w ostatniej chwili i nasz pierwszy domek był zarezerwowany, ale to dobrze bo poznaliśmy dwa różne ale jednocześnie podobne domy. Każdy z nich ma bardzo funkcjonalną kuchnie i normalnej wielkości lodówkę co pozwala nie tracić czasu na zakupy. Raz na tydzień robimy szoping-szoping, napychamy lodówkę, a później tylko bułeczki w piekarni…

Jest rozdzielona toaleta i łazienka. Niewielkie, ale funcjonalne. W łazience zawsze kabina prysznicowa. Z aneksem kuchennym połaczony jest salonik mogący spokojnie pomieścić nie tylko domowników ale przynajmniej jeszcze z czwórkę gości. W jednym saloniku jako ogrzewanie mieliśmy grzejnik elektryczny, a w drugim stylowy, gazowy kominek! Sypialnie niewielkie, ale każdy ma nocną lampkę, szafkę. Są szafy, półki i nawet lustro z buduarkiem. Sypialnie dla dzieci proste ale również z szafą pozwalającą na rozłożenie wszystkich ubrań z toreb podróżnych. Żyje nam się bardzo wygodnie bo np. śniadania i obiadki (a jak ciepła noc to i kolacje) jemy na dużym tarasie, przez który wchodzi się do domku. Na tarasie stolik, krzesła, leżaki, suszarka na rzeczy po basenie. I malutki ogródek, w którym dzieci szaleją rano i wieczorem, o ile nie są na placu zabaw. Domy cieplutkie. Kiedy przyjechaliśmy w nocy temperatura spadała do trzech stopni a domku ciepło i przytulnie. Oczywiście kuchenne szuflady nie są puste. Macie w nich sztućce, przyrządy kuchenne, w szafkach garnki, osączarki, kubki, szklanki, kieliszki, itd… Były nawet suszarki do włosów jakby ktoś zapomniał!

No dobrze… o mieszkaniu napiszemy więcej w raporcie a teraz skoro miał to być dzień wypoczynku przed intensywnym finałem to… Dobranoc…

ZDJĘCIA:


LEJDA (Leiden). On płynie do pracy….


….one po chłopaków – życie na wodzie.


Nasz wycieczkowy stateczek.


Lejda z poziomu kanałów…



Mina Michała – pełnia szczęścia!


Zielone brzegi wielu kanałów.


A to są domy na barkach….


….ten był najładniejszy!


Samochodu przed domem nie zaparkujesz ale łódkę….


….lub holownik czemu nie!


Jeden z głównych kanałów….


…. z rzędami kolorowych kamieniczek.


Tak się steruje…


Chcesz zaparkować przy restauracji?
Przypłyń a nie przyjeżdżaj….


Chociaż to nie Orzysz…..


….most tak niski, że nie zmorzysz…


I jeszcze…


…kilka widoków…


…Lejdy z poziomu…


…mojej głowy…
Domek z 1607 roku.


Imponująca fasada kościoła.


Wspomnienia Rembrandta.


Łabądek do nogi!


E! Bez przesady!


Znowu młyn, a nawet muzeum w młynie ale atmosfera…


…taka mniej muzealna.


KATWIJK – obóz piratów na plaży.




Pytanie maturalne (za 10 pkt):
Obiegowa opinia dzieli dzieci na czyste i szczęśliwe.
Widząc powyższe zdjęcie napisz do której grupy
zakwalifikowałbyś (-była) chłopczyka ze zdjęcia.


EUROCAMP: Teraz trochę zdjęć z życia w mobilku.


Najczęściej życie toczy się na tarasie….


…czytamy, mailujemy, chłopcy bawią się.


Późnym wieczorem bajka…


…a tata w tle pisze bloga… 😉


…nie zawsze mając spokój bo chłopcy co chwila coś chcą.


Mama zaraz coś dobrego zrobi,
jabłuszko na przystawkę…


I dokumentacyjnie: nasza sypialnia…


…łazienka…


…pokój chłopców.


Poranne sprzątanie.


Trzeba zrobić pranie…


…suszarka też się przyda… karuzela w pionie???!!!


Basen – wielka atrakcja dla chłopców.
Jest jeszcze drugi, otwarty.


Część dla maluchów ze ścianką wspinaczkową
oraz urządzeniami hydrotechnicznymi.


Staś zakończył wspinaczkę kontrolowanym zjazdem.


Jeszcze jeden wyciąg i na górze.
Szkoda, że nie ma z nami wujcia Michała Kochańczyka.


Trudno ich z basenu wyciągnąć.


Małpi gaj.


Ulubione kozy chłopców….


….i ulubieni chłopcy kóz!

 .:. POPRZEDNI DZIEŃ .:. strona główna .:. NASTĘPNY DZIEŃ .:.
Długo w nocy stuka w klawisze: Krzysztof; poprawia: Ania;
inspirują jak zwykle niezawodni Michaś i Staś.

 


(c) Portal Małego Podróżnika


Share