ŚWIAT

CHORWACJA (+ Słowenia + Czechy) – dzień 21

CHORWACJA (+ Słowenia + czeski Mikulov) – 2010
dzień 21

 

Atak na Piran (Słowenia)!

Początek dnia to oczywiście basen, ale chcemy dziś również coś zwiedzić. Miejsce na naszą kolejną bazę wybraliśmy tak, aby mieć dobry dojazd do Słowenii. Będąc tuż pod granicą ze Słowenią trudno nie chcieć wtargnąc na teren tego państwa aby zobaczyć np. Piran.

Mamy zreszta do tego przynajmniej moralne prawo bo od roku 1997 na ścianie ratusza wisi tablica z podpisem naszego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, który był na IV spotkaniu prezydentów EU Środkowej. Byli też prezydenci Niemiec, Słowacji, Czech, Austrii, Włoch i Węgier. Imprezka generalnie była w sąsiednim Portorożu (bufet, nocleg i sala konferencyjna) ale Piran był tą wisienką na torcie i to tu był koncert, odsłonięcie tablicy, spacer po starówce Piranu.

Spacer musiał być ciekawy bo wiele przejść ma ok. metra szerokości i protokół dyplomatyczny miał zgryz jak tu puszczać tych prezydentów inaczej jak ławą. Wg. nazwisk alfabetycznie, czy alfabetycznie wg. krajów??? Czy na kolejnych przejściach stosować zmiany na prowadzeniu? W każdym razie Piran na pewno zyskał tablicę na ratuszu, rozgłos w świecie i odnowienie fasad wokół placu Tartiniego.

Po prezydentach pojawiłem się tu ja! Krzysztof Kobus z ekipą ze Studenckiego Koła Przewodników Świętokrzyskich, kiedy to po zdobyciu Triglava (święta góra Słoweńców) i trawersie Alp Julijskich (chyba w 2001 roku) zjechaliśmy na wybrzeże aby odpocząć po wyrypie i wymoczyć odciski w morskiej wodzie. Patrząc na stare zdjęcie widzę, że Piran trochę popadł w marazm i lekkie zapomnienie, a może trzeba go traktować jak starą wenecką twierdzę z urokliwą starówką ale niekończnie z wodą w porcie malowaną na niebiesko z okazji prezydenckiej wizyty.

Zaskoczyło mnie w Piranie spokój, cisza i brak turystów. Nie do pomyślenia w takim np. Trogirze. Może przy maleńkim wybrzeżu Słowenii i dłuuuuuuuugim wybrzeżu Chorwacji nastąpił exodus Słoweńców na plaże swoich sąsiadów, a inni turyści mijają Piran z boku (m.in. Polacy) mknąć autostradą do Chorwacji. Czy robią słusznie? Nie!

Jeżeli chcesz zobaczyć perłę adriatyckiej architektury nie przepychając się w tłumie to odwiedź Piran. Plac Tartiniego (kompozytor i skrzypek z XVIII wieku) to dawny fragment portu zasypanego w XIX wieku aby uzyskać więcej miejsca. Koniecznie trzeba wspiąć się pod kościół Św.Jerzego aby zobaczyć widok na miasto i zwiedzić jego ciekawe wnętrze oraz zdobyć mury obronne odcinające dostęp do miasta od strony lądu. Widok z nich na miasto jest rewelacyjny i wart potu, który trzeba wylać.

W Piranie zaskakuje ilość wąskich przejść między budynkami. Z reguły w takich miastach jest gęsta sieć ulic, a tu mamy jeszcze mnóstwo metrowej szerokości przejść ze schodami o kierunku najczęściej kościół św.Jerzego – port. Po Piranie snuję się sam ze wspomnieniami studenckich czasów bo upał był tak sakramencki, że Ania z chłopcami, którzy nam zasnęli na dojeździe została na parkingu w Fiesa skąd przenieśli się na plażę. Ja wróciłem z lekka osłabiony upałem ale reasumując – polecamy wyprawę do Piranu! Naprawdę warto!

Wymagania BHP określają, że w takim upale jedno miasto to max na dzień więc wracamy na camping. Tym bardziej zależy nam na powrocie bo wieczorem rusza etno-market. Jest takie miejsce gdzie stoją stragany lokalnych producentów rękodzieła o czym pisałęm wczoraj. Dziś możemy zobaczyc jak to wygląda. A wygląda nieźle! Pan z pączuciami to może niekoniecznie no bo jak można w taki upał podgrzewać atmosferę frytkownicą ze smażącymi się pączkami?!

Ale im dalej tym lepiej. Wonną atmosferę zapewnia stoisko z lawendą i wszystkim co można z niej zrobić a dalej… Stragany miejscowych producentów win i rakiji. Rakija jako mocny alkohol może być też uznana za nieodpowiednia na upał, ale to tak jak z gorącym prysznicem w upalny dzień. Po wyjściu z pod niego jest nam chłodno. Tak samo po kieliszku ognistej śliwowicy robi nam się mile chłodniej (na zewnątrz bo w środku buzujemy jak grill pod baranem w kenobie).

Chłopcy jeszcze poszaleli trochę na jednym z placów zabaw i czas spać…
ZDJĘCIA:


Dzień zaczynamy od wizyty na basenie pirackim.
Na drugim basenie dominuje piłka wodna…


….na trzecim wodny aerobic.


SŁOWENIA/Portoroż – tu mieszkali, jedli i imprezowali prezydenci EU Środkowej.


Kasyna, hotele, centra kongresowe, kasyna, ville…..


SŁOWENIA/Piran – wreszcie w Piranie,
widok spod kościoła św.Jerzego
widok w tę stronę zamykają mury miejskie…


…i jego wnętrze!


Jedno z wielu wąziutkich przejść.


A to już pełnowymiarowa ulica na starówce.


Tablica z podpisami prezydentów.


Plac Tartiniego (dawny port)…


…i on sam na pomniku.


Port łączy część rybacką…


…i turystyczną.


A tyle się mówi: do cumowania umyj ręce!!!


Plaża miejska z drugiej strony portowego falochronu.


Gustowna podpórka do rynny.


Kot – ja tu jestem u siebie.


Jeden z wielu zaułków.


Bardziej reprezentacyjna ulica.


Jedna z bram miejskich.


Wspinamy się w górę….


…do murów obronnych….


…aby zobaczyć napiękniejszą panoramę miasta!


W Fiesa chłopcy wypatrzyli plac zabaw ale jak zwykle…


…plaża…


….okazała się bezkonkurencyjna!


Staś z maczugą.


Wracamy na camping. Od recepcji chłopcy wjechali
siedząc na dachu co wzbudziło zazdrość rówieśników.


A teraz jeden z powodów dla których wozimy maczetę.


Koncentracja… Shaolin Style….


Co za prezyzja!


Jeszcze dwa cięcia i już….


Po poszatkowaniu – degustacja… dobry…


Wieczorny spacer po campingu – piraci śpią…


Skwerek z fontanną – miejsce biegania w upalny dzień.


A tu niektórzy szukali…


…podań o azyl/przyjęcie do pracy/wolontariat/…


…serki do winka…


TAK! TAK! TAK!


Pani z lawendą roztaczała po całym bazarku piękny zapach
wspomnień z Hvaru – wyspy gdzie lawendy jest najwięcej….


Plac zabaw przed spankiem – oczywiście…


Dla ochłody skoki z wodospadu… Dobranoc!

.:. POPRZEDNI DZIEŃ .:. strona główna .:. NASTĘPNY DZIEŃ .:.
Długo w nocy stuka w klawisze: Krzysztof; poprawia: Ania;
inspirują jak zwykle niezawodni Michaś i Staś.

 


(c) Portal Małego Podróżnika

Share