Wyprawy

SŁOWACJA – „U Sąsiadów” – KOSZYCE

SŁOWACJA – Koszyce

Z Beskidu Niskiego do Koszyc

Cel Koszyce na Słowacji. Jedziemy korzystając z dawnych austro-węgierskich zwyczajów, że w weekendy się odpoczywa w domu i własnym mieście/wiosce, a nie plącze po drogach. Puste drogi więc jedziemy idealnie płynnie i szybko na tyle na ile pozwalają przepisy. Ostrzegam „kozaków” przed łamaniem ograniczeń szybkości! Policja słowacka ma fantastyczne radary namierzające z kilometra lub dalej i spodziewajcie się, że jak Słowacy jadą powoli to lepiej sie dostosować… długa pusta prosta z ograniczeniem do 70 km/h najczęściej oznacza radar na jej końcu, który jest tak ustawiony, że nawet „sokolim wzrokiem” go nie wypatrzysz. Ale w sumie jedzie się szybko bo droga pusta aż się człowiek dziwnie czuje…


Słowacja wita.

Dlaczego Koszyce? Hmmmm… po prostu piękne miasto. Duże, żyjące intensywnie, ale na ludzką miarę. Polecamy na sobotę lub niedzielę. Wszędzie można zaparkować, nam się udało raptem 100 metrów od katedry i nie był to jakiś wyczyn, ale po prostu wiele wolnych miejsc parkingowych. Aby poznać i zachwycić się Koszycami wystarczy się przejść główną ulicą. Ktoś kto jest tu po raz pierwszy warto by spacer zaczął ulicą Hlavną od np. skrzyżowania z Tovarną. Wtedy będzie narastać piękno otaczających tę szeroką ulicę kamienic i kulminacja nastąpi wokół katedry. Co ciekawe środkiem ulicy na długim odcinku płynie… strumień. Ginie w czeluściach miejskich bebechów przed pierwszą fontanną i Kolumną Maryjną. W tym miejscu ulica się rozdwaja by dać miejsce rzeczonej kolumnie maryjnej, fontannie ze znakami zodiaku i miejskiemu divadlu.


Katedra i Kpl. Św. Michała.


ul. Hlavna


Hotel Slavia.

Divadlo to po prostu teatr, a od katedry oddziela go piękny zielony zakątek. Otoczona drzewami jest bardzo skomplikowana fontanna. Dlaczego? No bo ma wieczorne kolorowe podświetlenie, a w dzień gra muzyka i strzelające do muzyki wodotryski robią nie tylko miłe estetyczne wrażenie, ale też dają dużo ochłody przy ponad 30 stopiach jakie właśnie mamy. Jest też tam rzecz absolutnie genialna… małe wodotryski dla dzieci do ochłody! Pamiętajcie by na zwiedzanie takiego miasta (i Egeru – tu wybiegam w przyszłość) mieć dla dzieci zapasowe ubranie lub… pozwalać im wyschnąć. Przy pogodzie i 30 stopniach nie ma problemu.




Co do wyżywienia w Koszycach to nie ma problemu… jak dojedziecie na róg Kasarenske Namestie i Hlavnej to zaparkujcie przed Hlavną i macie dwie pizzerie. Jak dojdziecie do Hlavnej i skręcicie w lewo jest najpierw lada z lodami i następna to lada z pizzą na kawałki. Jest gotowa i nie musicie czekać. Jak chcecie mieć większy wybór to na wprost Kasarenske Namestie macie Pizza Borsalino – też mają na kawałki… Oczywiście polecamy mieć więcej czasu i wypatrzenie jakiejś lokalnej knajpki by pobiesiadować.

Katedra koszycka to coś absolutnie magicznego. Piszę coś ponieważ to obiekt kultu, magia architektury, obiekt pożądania nowożeńców (ślub co godzina w weekendy letnie) itd… Nie będę cytował Wikipedystów bo nie ma to sensu ale polecam Wam obejście katedry z zadartą głową. Ilość genialnych detali architektonicznych jest obłędna. Wnętrze jest fantastyczne. Jasne, ale jak już skupicie wzrok na ambonie lub bocznym ołtarzu to można stać i podziwiać… długo… No może nie bardzo długo… polecam moment między ślubami. Nie ma wtedy wielu zwiedzających katedra jest prawie pusta i macie 10 minut dla siebie. Szybko zobaczcie ołtarz główny, ambonę i w momencie kiedy zaczną wchodzić uczestnicy kolejnego ślubu i zajmować nawę główną będziecie mieć czas by zobaczyć nawę boczną.


Zaułki.


Wnętrze katedry.


W Koszycach jest oczywiście też wiele mniej oczywistych dla turysty miejsc. Jeżeli jesteście w weekend to możecie spokojnie objeżdżać okolice starówki. Znajdziecie wiele ciekawych miejsc.. most zakochanych z setkami kłódek, kamienice z płaskorzeźbami, które powinny być na głównej ulicy, a są na uboczu… Takie odkrywanie miasta bardzo lubimy i zawsze jakieć ciekawe miejsca znajdujemy.

Zwyczaje monarchii austro-węgierskiej powinniśmy szanować. One dają nam pełną swobodę w mieście oraz na… drogach! Ruch w weekend, a szczególnie po południu jest… nie… nie ma go… pusta szosa. Pusta autostrada… Bajka! Tylko pamiętajcie… Nie przekraczamy szybkości dozwolonej bo się zdziwicie. Nasi Policjanci powinni się uczyć od słowackich ukrywania i mieć taki sprzęt jak oni… Wtedy tylko nadzieja w Yanosiku. Nie zobaczycie radaru, ale radar zobaczy Was… kilometr… no problem… No problem dla lasera… Więc… noga z gazu i dajcie sobie na wstrzymanie. To DOBRA RADA!


Pusta autostrada za Koszycami…


…i już Węgry przed nami!

Ale Węgry i Chorwacja to już zupełnie inna opowieść…

Długo w nocy stuka w klawisze: Krzysztof; poprawia: Ania;
inspirują jak zwykle niezawodni Michaś i Staś.


(c) Portal Małego Podróżnika

Share