Wyprawy

PÓŁNOCNE WŁOCHY – dzień 20 i 21 (nurkowanie w Portofino)

MP_WLOCHY_PN_baner250PÓŁNOCNE WŁOCHY
dzień 20 i 21

DZIEŃ 20 i 21: WŁOCHY, nurkowania w okolicy Portofino – 12 i 13 X 2011
Cztery nurkowania! Dwa wspaniałe dni!

Taki mamy chytry plan, że dni będą wspaniałe i pełne wrażeń. Mamy mieć cztery nurkowania z tego jedno dla nas najważniejsze: do posągu Chrystusa z Głębin. Mamy ze sobą różę przywiezioną z Polski, którą chcemy złożyć przy posągu prosząc o Opiekę Bożą podczas naszych nurkowań i wszelkich kontaktów z wodą.

No ale zacznijmy od początku. Dzień 12 października nie był tym dniem, który o poranku budził nasze miłe uczucia. Z gór przylazł ślump, wygenerowany przez ciepła noc. Kiedy w nocy temperatura spadała z 26 – 28 stopni w dzień do 6 (sześciu!) niebo o wschodzie słońca było jak niebieska farbka. A tu wieczorem siedzimy sobie na tarasie domku i ciepło nieprawdopodobnie. No i rano kicha! Widać niebieskie oka więc może się rozwieje ale… wiatr nie wieje i to też niemiłe bo jak nie wieje to nie rozwieje.

Na spotkanie w bazie nurkowej jesteśmy umówieni na 9.30 a jest dopiero 8.00 więc jeszcze zobaczymy co to będzie. Nad morzem jest jasno więc może jak zwieje to zepchnie chmury za ląd. Słońce jest nam potrzebne oczywiście do zdjęć podwodnych. Im więcej światła tym lepiej. Chłopcy się zbudzili więc tylko okrywamy ich kocami idziemy do samochodu i jedziemy. Nurkować będziemy z bazy Il Grande Blu. Odkryliśmy ich w internecie szukając baz nurkowanych w okolicy Portofino. Oferowali bardzo sensowne ceny w odróżnieniu od jakiś Portofino Divers, którzy ceny mieli chyba ze dwa razy większe. Baza nurkowa jest jakieś 300 metrów za Santa Margherita przy dyskotece Covo gdzie parkuje się samochody na czas nurkowania. Samo to miejsce jako klub ma niezwykłą historię. Był to jeden z najbardziej znanych klubów we Włoszech w latach 60’tych i 70’tych. Brigitte Bardot and Roger Vadim, Jane Fonda, Frank Sinatra, Nat King Cole, i Platters, Gloria Gaynor to bywalcy tego miejsca. Niestety jest po sezonie i jest remont więc nie zobaczymy klubu jak wygląda na co dzień.

Sama baza jest z drugiej strony rezydencji i ma piękne położenie w jakby pieczarach dolnej części tej kamiennej rezydencji zbudowanej w 1934 roku. Baza ma własny port i świetne zaplecze. Sprzęt to Scubapro jak spod igły.

Po naradzie stwierdziliśmy, że nie ma co czekać na słońce – nurkować trzeba, a nawet bez słońca nie powinno być żle. Chłopcy popłyną z nami chociaż początkowo był pomysł aby zostali na lądzie, gdzie możliwości zabawy mieli całe mnóstwo. Składamy cały sprzęt, pakujemy na łódź i ruszamy. Mamy dwóch nurków, którzy będą z nami, skipera, który zapewnia zabezpieczenie z powierzchni i bawi się z chłopcami no i my w dwójkę. Łódż to pontonowa Yamacha (klasyka), szybka i wygodna.

Po kilkunastu minutach płynięcia (pierwsze minuty w zatoce płynie się powoli z racji ograniczenia szybkości wszystkich jednostek motorowych) jesteśmy na miejscu. Chłopcy zachwyceni szczególnie kiedy skiper dał pełną moc i łódż skakała po falach. Co za entuzjazm i przeżycia! Takie pływanie chyba bardziej ich ekscytuje niż szalone karuzele w parku rozrywki.

Pierwsze miejsce nurkowe to Secca Gonzatti. Nazwa związana z Dario Gonzattim, pionierem włoskiego nurkowania swobodnego, który zginął tu w roku 1947. Miejsce to jest ogromną skałą przyminającą sarkofag. Mamy tu boję z liną opustową na 10 metrach głębokości. Cumujemy. Sprawdzamy sprzęt. Woda z powierzchni granatowo czarna. No ciekawe co zobaczymy pod wodą… Trzy, cztery – chlup! I od razu patrzę pod wodę i… ALE WIZURA, ALE KOLOR! Woda ma kobaltowy kolor i jest krystalicznie czysta. Bajka.

Automat z uśmiechniętego pyska wypada! OK! i zanurzenie.


(c) Il Grande Blu
Nurkowanie tutaj to jak podwodna eksploracja zatopionych zamczysk. Wiele głazów jest kanciastych i ma wymiary szafy gdańskiej. Leżą niekiedy jedne na drugich jak jakieś straszliwe zwaliska monumentalnych budowli. W szczelinach kryją się mureny, ośmiornice. Wokół nas pływają stada ryb z barrakudami na czele. Od czasu do czasu udaje się wypatrzeć majestatycznie poruszającą się cernię ot. drobne 50 kg wagi. Pierwsze nurkowanie więc wzrok rozbiegany, trochę walki z aparatem no i kiedy wreszcie człek się uspokoił i zaczął delektować to manometr sugeruje powrót. Z 24 metrów wracamy nad półkami skalnymi na najwyższą część tego kamiennego sarkofagu, która akurat jest na 5 metrach. Przystanek bezpieczeństwa nie nudzi się nam.

Drugie nurkowanie zaraz po pierwszym ale już w nowym miejscu. Tym razem to Altare inaczej Point Altar.


(c) Il Grande Blu
Tu mamy boję zakotwioną na 15 metrach. Stąd płynie się nad kamiennym plateau, z którego wyrastają stożki pojedyńczych kamieni. Niektóre ogromne przypominają kaptury mnichów. Płynąc między nimi osiągamy 20 metrów głebokości i krawędź ściany pionowo opadającej do 40 metrów. Na niej są czerwone korale. Fotografuję murenę itrzymam się tak do 25 metrów bo nasza „obudowa” podwodna aparatu i tak już przekroczyła deklaracje producenta. Mam za to dobry widok na nurków. Po prawie godzinie wynurzamy się i wracamy do bazy pełni wrażeń. Było super! Nasi chłopcy również zachwyceni chociaż myśleliśmy, że będą się nudzić jak mopsy, ale nie…

 


 

13 pażdziernika 2011

Wstajemy o poranku i… Słońce!!! Piękna pogoda taka jak „zawsze” z wyjątkiem wczorajszego dnia. Woda ma trochę inny kolor. Mniej kobaltu, a więcej malachitu. Zdecydowanie wszystko przesunąło się w stronę zieleni. Pierwsze nurkowanie to wielkie wzruszenie. Cumujemy na boi niedaleko figury Christ of the Abyss (Il Cristo degli Abissi) czyli Chrystusa z Głębin. Pomimo 17 metrów wody jaka oddziela nas od figury widać na tle granatowej wody jasną plamę…


(c) Il Grande Blu
Miejsce niezwykłe bo jesteśmy vis-a-vis klasztoru San Fruttuoso. Ale figura Chrystusa z Głębin nie jest związana z tym klasztorem ale poświęcona Dario Gonzattiemu, który w pobliżu zginął w 1947 roku (patrz: pierwsze nurkowanie wczoraj). Figura jest tu od roku 1954. Została uszkodzona kiedyś kotwicą i w 2003 roku wydobyto ją i odrestaurowano.

Ania jest pierwsza w wodzie. Podaję jej naszą różę. Za balast kwiatowi służy kawałek miejscowej skały. Teraz ja do wody. Ogarniam sprzęt i widzę! Wrażenie niesamowite! Z głębin patrzy na nas postać Chrystusa. Wzniesiona ku nam twarz, ręce szeroko rozłożone i uniesione ku nam w geście błogosławieństwa. Opadamy powoli. Ja zostaję trochę wyżej by robić zdjęcia po czym szybko opadam poniżej postumentu na którym jest postawiona figura.

Teraz zmienia się wymowa gestu Chrystusa. Z początkowego „chodźcie do mnie” na tęsknotę za słońcem i powierzchnią. Twarz i ręce są wzniesione ku wielkiemu dyskowi słońca, które jest dokładnie nad figurą. Ania stawia różę u stóp posągu, chwila modlitwy, zadumy i płyniemy za czekającymi opodal nurkami. O tym, że jest miejsce szczególne, a nie tylko atrakcja nurkowa świadczy również zachowanie włoskich nurków. Byli już tu setki razy, ale zawsze podpływają, dotykają figury, żegnają się.

Musimy płynąć dalej. Czasu mamy mało ponieważ płyniemy oglądać słynne czerwone korale z Portofino, które są poniżej 30 metrów w wielkiej obfitości. I tu się odezwała we mnie nutka szaleństwa, a i może wariactwa zwykłego. Mam aparat w hmmmm… gumie… No wiecie co chcę powiedzieć w czym… Producent daje gwarancję na 10 metrów, ale testuje na 20 metrów głębokości więc my też „testujemy” do jak widać z relacji 24 metrów. Ale to może tylko głupie jest, a teraz jeszcze będzie szalone! Przebijamy termoklinę i spadamy coraz głębiej skosem przy skalnej ścianie. Zimno, coraz ciemniej ale wystarczy zaświecić latarką w załom skały by rozjarzył się na czerwono od korali. Aparat zaczyna się zachowywać ociężale… 34 metry głębokości! Ale jazda! Działa! Jest tylko szansa na zmiażdżenie wyświetlacza przez ciśnienie…

Komputer zaczyna wyć, że NO DECO TIME się skończył i trzeba wracać na płytsze wody. Powoli, powoli, powoli delektując się widokami wracamy do naszego łańcucha. Teraz to już tylko odmierzanie czasu na komputerze i czekanie na wynurzenie. Mam nadzieję, że powietrza w butli wystarczy. Szczęśliwie mamy na 5 metrach dwa automaty spuszczone z łodzi jakby co. Niestety zdjęciowa miotanina nie sprzyja na rozsądne gospodarowanie zapasem powietrza w butli. Zużywam go jak parowóz. No ale się udało.

Wychodzimy na łódź i się trochę rozdziewamy z pianek. Zmienimy miejsce nurkowe i musimy swoje odczekać. Następne nurkowanie będzie płytsze ale na ponad 30 metrach byliśmy całkiem długo więc musimy swoje odczekać. Komputery odmierzają czas na powierzchni, my popijamy soczki i jemy foccatio. Chłopcy opowiadają jak skiper dał im chlebek i karmili rybki, my im o naszych wrażeniach, które uzupełnimy wieczorem zdjęciami.

Skiper odcumował i powoli płyniemy wzdłuż klifu. Mijamy miejsca nurkowe z wczoraj aż dopływamy do boi u stóp latarni morskiej w Portofino stojącej na barierze skalnej stanowiącej naturalny falochron. Miejsce nurkowe Portofino Faro. Tu ma być masa ryb. Podobno najwięcej w okolicy. Są też niezwykłe ściany skalne przedłużające klif pod wodę. Jest tylko pewne ale… Do 5 – 7 metrów głębokości jest prąd tak straszny, że nie ma szansy popłynięcia pod niego! Nawet na powierzchni przepłynięcie ze śródokręcia do linki na dziobie łączącej nas z boją jest wyczynem na miarę medali Otylii J. Podczas odprawy mamy jasno powiedziane. Jak się ktoś łańcucha puści to… koniec nurkowania dla wszystkich.


(c) Il Grande Blu
Skiper wyrzuca jeszcze ze dwie poręczówki aby można było się jakby co złapać ich i podciągnąć do łodzi. Skaczemy pojedyńczo czekając aż poprzednik dopłynie do łańcucha opustowego. Walka każdego wygląda faktycznie jak walka o życie, a nie głupie 5 metrów po wodzie i to w płetwach. Uff! Udało się. Jesteśmy przy boi. Teraz schodzimy jeden za drugim, co dwa metry, siedząc okrakiem na idącym skosem łańcuchu. Ale rzeka! Wreszcie na ósmym metrze można oderwać się od łańcucha i dajemy dyla głębiej. Ufff! Wszyscy są i jest spokój. Ten szalony prąd przynosi rybom ogromne porcje jedzenia stąd jest ich tu cała masa.

Luca widząc moją pracę przy fotografowaniu i z racji płytszego ale w założeniu długiego i ciekawego nurkowania uszczęśliwił mnie butlą 18 litrów. Te 3 litry to dokładnie to co potrzebuję więcej przy miotaninie się z aparatem. Jak wszyscy płyną w jednym poziomie to jak muszę robić sporą sinusoidę. Tym razem razem mamy podwodne Alpy. Dokładnie widzimy cały spód klifu. Najpierw płyniemy głębiej „pod prąd”, którego tu jeszcze nie ma. Wynurzamy się trochę i lekki ruch wody niesie nas wzdłuż klifu, który się nagle kończy i trzeba ostro skręcić w lewo. Tuż nad nami latarnia. Płyniemy kawałek w stronę Portofino – ryb całe mnóstwo. Ławice, draperie. Widać żyzność wody.

Zawracamy i płyniemy jeszcze płycej do końca klifu, później trochę głębiej i dalej. Luca daje znać, że powoli czas się wynurzać. Nie ma naszego łańcucha i wynurzenie jest jak dla nas prawie bez żadnych punktów orientacyjnych ale… wynurzamy się 30 metrów od naszej łodzi. Dokładnie w prądzie, którym spływamy do łodzi. Bajka! No i po nurkowaniach. Jak było? Naprawdę wpaniale. Woda na 20 metrach ma 21 stopni (połowa października). Widoczność znakomita. Życie podwodne bogate. Cóż chcieć więcej. Żałujemy, że nie mamy czasu na kolejne dni nurkowe bo jest tu jeszcze sporo podwodnych atrakcji ale cóż… Trzeba będzie wrócić! Polecamy Il Grande Blu. Koleżeńska atmosfera, ceny jak na ten teren przyjazne i pełen profesjonalizm. Polecam również informacje w ramce dlaczego okolice Portofino są tak wspaniałym miejscem nurkowym.

Let’s Dive – zdjęcia!

Intro


Nasza łódz i port bazy nurkowej.


Płyniemy!


Chłopcy zachwyceni nową przygodą.


Przed każdym nurkowaniem szczegółowe omówienie planu nurkowania.


Kiedy my dajemy nura…


…chłopcy mają mnóstwo zajęć na pokładzie…

NUR 1


Słońca nie ma ale co za kolor wody!


Cernia.


Światło wydobywa niezwykłe kolory…


…i znajduję ślimaczka „dalmatyńczyka”… 😉


Murenek tam dostatek.


Nasze 5m-3m – można pobawić się z rybkami.


Na gorąco pierwsze wrażenia…


…chłopcy opanowują nasz sprzęt i trenują.

NUR 2


Ładna bojka.


Anielskie włosy… 😉


Załomy skał zaskakują kolorami.



Głazy jak ruiny monumentalnej budowli.

NUR 3


Dopływamy vis-a-vis klasztoru San Fruttuoso.


Pierwsze spojrzenie na Chrystusa z Głębin.


Ania z różą.



A teraz płyniemy na 34 metry.


Naszym celem są…


…słynne czerwone…


…korale z Portofino! Tu chyba strażnik korali.



Pierwszy widok po wynurzeniu – ucieszone pysie nad nami.

NUR 4


Płyniemy na nowe miejsce nurkowe…


… pod latarnię morską w Portofino.


Chłopcy mają sprzęt z pierwszego nurkowania do zabawy.


Prąd wyrywa łańcuch z dłoni.


Niżej 10 metrów jest już zupełnie spokojnie…


…i kolorowo.


Wokół nas zgodnie z obietnicą Luki całe stada ryb.


.



Strażniczka?




I jeszcze Luka robi nam rodzinne zdjęcie.
Jest płycej i kurczowo trzymamy się skały by prąd nas nie porwał.

I na koniec


Powrót do bazy. Wyładunek i płukanie sprzętu, papierkowa robota,…


Jeszcze ostatnie spojrzenie na bazę Il Grande Blu.


W naszym mobilku na campingu przeglądamy zdjęcia.

Park Narodowy

Wokół Portofino są jedne z najciekawszych miejsc nurkowych w Morzu Śródziemnym. Już w roku 1939 zaczęto ochronę podwodnego krajobrazu. „Marine Park z Portofino” ma od 1998 roku status parku narodowego. Jest mnóstwo życia morskiego rzadko w tak dużej ilości spotykanego w rejonie Morza Śródziemnego. Nie wszędzie można nurkować. Są strefy rezerwatów ścisłych gdzie dostęp mają tylko naukowcy. Ale i tak to co jest dostępne (ponad 20 miejsc nurkowych) wzbudza zachwyt każdego. Miejsca nurkowe są świetnie opisane i na odprawie przed nurkowaniem pokazywane są rysunki z ukształtowaniem dna (patrz obok). Każde miejsce ma boje przy czym niektóre są ukryte pod wodą i cumowania dokonuje nurek.

Wymagania nurkowe

Miejsca nurkowe wokół Portofino są dość wymagające i najlepiej mieć uprawnienia AOWD lub ich odpowiednik w innych niż PADI organizacjach. Posiadacze OWD również znajdą płytsze miejsca chociaż będzie to np. poza występowaniem czerwonych korali.

Nurkowanie głównie wzdłuż ścian opadających pionowo ze skalnych pleteau. Dno kształtują wielkie głazy. Sporo jaskiń lub raczej grot. Najciekawsze miejsca znajdują się między 20, a 35 metrem głębokości.

Temperatura wody na 20 metrach w połowie października: 21 stopni. Niżej 16-17 stopni. Widoczność 20+ metrów.

Na stronie Il Grande Blu znajdziecie opisy wybranych miejsc nurkowych.

Baza Nurkowa
Il Grande Blu mieszczą się za Santa Margherita przy drodze do Portofino. Nad bazą wznosi się Klub Covo gdzie na jego parkingu zostawia się samochód. Trzeba przejść drogą na drugą stronę skały z Covo wejść furtką i zejść na dół. Otwiera się widok na port i bazę.Sprzęt to Scubapro. Centrum to partner PADI, ma oczywiście licencję na nurkowania w Portofino Marine Park.
Kontakt:

IL GRANDE BLU

Luca Zanzotto – dyrektor

Lungomare Rossetti, 1
Santa Margherita Ligure
Genova 16038
Italia

info@ilgrandeblu.eu
www.ilgrandeblu.eu

Telefon:

+39 0185 295748
+39 333 1436109

Długo w nocy stuka w klawisze: Krzysztof; poprawia: Ania;
inspirują jak zwykle niezawodni Michaś i Staś.


(c) Portal Małego Podróżnika

Share