Strona GŁÓWNA
menu ŚWIAT


Wyprawy Małego Podróżnika: EGIPT. Czas na piramidy!



Kair (Nilometer i Pharaonic Village) - 8 I 2013

Dziś trochę odpoczynku przed wyjazdem do Luxoru. Śpimy tak długo jak chcemy, niespieszne śniadanko i mamy prawie południe. Oddajemy klucze od pokoju i zostawiamy bagaże na przechowanie.

Pierwszy obiekt jaki zobaczymy dziś jest tuż koło nas. 5 minut spacerkiem po dość obśluńskim końcu wyspy Rhoda doprowadza nas do pokrytego jasnymi płytkami przejścia. Tuż przed bramą plakat z kobietę sfotografowaną w stylu "lata 30-te" i napis Oum Kalthoum Museum. Kim była ta tajemnicza postać na plakacie? To "głos Egiptu" - niebywale niegdyś popularna piosenkarka ur. w 1904 roku od 1923 zaczęła śpiewać w Kairze. Grała w filmach, dawała niezliczoną ilość koncertów, a o jej popularności niech świadczy fakt, że gdy zmarła w 1975 roku na jej pogrzeb przyszło 4 mln ludzi!!! W Kairze jest to możliwe!

Z chłopcami jednak zwiedzanie tego muzeum to nie jest dobry pomysł ale i tak po opłacie wchodzimy na jego teren, który zajmuje koniec wyspy. Strażnik prowadzi nas między budynkami muzealnymi. Sporo kwiatów. Informacja o koncercie chopinowskim i wreszcie budynek do którego trzeba zejść w dół nakryty strzelistym dachem. To on skrywa NILOMETER - miernik wylewów Nilu.

Ten niezwykły odpowiednik naszego "w Miedoni przybyło pięć" powstał w tym miejscu ok. 715 roku n.e., obecny z ok. 870 roku. Po co egipcjanom takie cudo?! Bynajmniej nie by ostrzegać o stanie alarmowym ale by przewidywać. Nil żywił Egipt, który był zależny od jego wylewów, które nanosiły żyzny muł i oznaczały nowy sezon w rolnictwie. Ale jak przewidywać czy będzie to dobry, obfity rok czy nie?

Setki lat obserwacji i notatek pozwoliły określić dość precyzyjnie co będzie się działo w zależności od poziomu jaki rzeka osiągnie między czerwcem, a sierpniem. Stan wody podzielono na 18 kubików (9.5m) co też zaznaczono na kolumnie. Tak przewidywano rok na podstawie stanu wody:
- 18 - POWÓDŹ i zniszczenie (sam Nilometer się nie oparł kiedyś powodzi)
- 16 - OBFITOŚĆ - poziom idealny
- 15 - OSTROŻNOŚĆ - jest dobrze ale może być źle
- 14 - SZCZĘŚCIE - ani dobrze, ani źle
- 13 - CIERPIENIE - zbiory będą marne
- 12 - GŁÓD - niestety Nil nie nawiezie pól, nie będzie wilgoci
Dodatkowo jeszcze badano mętność wody by sprawdzić ile tego życiodajnego mułu się osadzi.

Skręcamy na chwilę w bok od budynku by zrobić zdjęcie. Nil mamy ze 4 metry niżej. Fale pluskają o kamienny mur. Strażnik schodzi po schodach do drzwi. Poziom wejścia jest niewiele wyżej poziomu wody. Przeciskamy się do środka i mamy ulubiony efekt ŁAŁ! Górna część budynku nakryta piękną kopułą, wszystko pokryte bogatymi ornamentami jak wnętrze jednego z orientalnych pałaców. Podchodzimy do barierki i patrzymy w ziejącą czeluść. Z 5 pięter będzie. Na środku tej jakby studni mamy pięknie zwieńczoną kolumnę utrzymywaną w równowadze przez poteżną belkę.

Kiedy zachwyceni obeszliśmy dookoła studnię, strażnik otworzył małą furtkę i pokazał w dół. Przy ścianach wiły się wąskie kamienna schody pozwalające na zejście na samo dno. Oczywiście skorzystaliśmy z okazji i powoli zeszliśmy na dół mając za kamiennym murem wody rzeki. Efekt niesamowity. Chłopcy szczęśliwi bo wreszcie super przygoda. Na dole zdjęcia i powoli wdrapujemy się na górę. Ufff...

Po mocnych wrażeniach czas na Pharaonic Village. Położone jest na kolejnej wyspie na Nilu: Jacob Island. Miejsce to nosi imię Dr. Ragab - twórcy tego miejsca. Wizjonera, wielokrotnego ambasadora Egiptu w wielu krajach. Widząc tam parki rozrywki postanowił zrobić podobny w Kairze, ale oparty wyłącznie na historii Egiptu. Wykorzystał miejsce jakie zajmowała jego plantacja papirusu właśnie na Jacob Island, gdzie papirusy rosną tu do dziś.

Miejsce to ma pokazać zwiedzającym całą historię Egiptu przez m.in. zaaranżowane scenki z udziałem aktorów. Możliwości zwiedzania jest sporo. Są trzy podstawowe programy. My bierzemy taki trochę niestandardowy. Zwiedzanie jest niezwykłe bo jesteśmy cały czas na brzegu. Wreszcie po kilku minutach jesteśmy zaproszeni na przystań gdzie przypłynęły katamarany. Co ciekawe wszystkie siedzenia są ustawione nie do dziobu lecz do lewej burty. Jeden katamaran jest z językiem egipskim, nasz z angielskim - płyniemy...

Płyniemy kanałem, gdzie najpierw mamy historię starożytnego Egiptu pokazaną w licznych statuach, a tłem jest papirus i palmy. Później jest już ciekawiej bo pojawia się scena znalezienia Mojżesza z żywymi aktorami. Później już nieprzerwany ciąg scen z aktorami pokazującymi wieś egipską (są nawet zwierzęta). Dalej zajęcia rzemieślników, preparacja ciał do mumifikacji, wyrób papirusu na produkcji wina kończąc.

Katamaran wreszcie dopłynął do świątyni gdzie przywitał nas przewodnik, który zrobi z nami trasę po obiektach, które są wewnątrz wyspy. Teraz mamy Egipt antyczny w miniaturze i z mieszkańcami. Świątynia z kilkoma ciekawostkami, dom bogatego Egipcjanina gdzie siedzi żywa antyczna żona i się upiększa. Dalej dla kontrastu dom wiejski, gdzie coś budują, kobiety pieką tradycyjny chleb, który można ciepły kupić by mieć zapas jedzenia na dalszą drogę.

Najciekawsza jest rekonstrukcja grobu Tutenhamona w takiej formie w jakiej znalazł go w 1922 roku Howard Carter. Trzeba przyznać, że całość zrobiona naprawdę dobrze. Widać w całym obiekcie kryzys, ale wszystko zrobiono z naukowym zacięciem. Ceny pamiątek sensowne i co ważniejsze często nie na zasadzie sklepu, ale jest sklep i warsztat autora np. cudeniek ze szkła, które można zobaczyć jak są robione i kupić za wspomnianą rozsądną cenę.

Po chyba godzinnym spacerze z przewodnikiem przerwa na lanczyk w kafeterii i ciąg dalszy zwiedzania robimy sami. Na terenie jest wiele tzw. muzeów. Są tam dokładne kopie... różnych rzeczy. Wstęp do każdego "muzem" kosztuje 5 EGP więc mogąc je dowolnie wybierać wyboru dokonujemy pod kątem chłopców.

Zaczynamy od Muzeum Piramid. W budynku mieszczącym kilka "muzeów" to jest jednym z większych i zawiera wiele makiet pokazujących jak powstawały piramidy w tym nawet schodkowa Dżosera. Pokazane są różne teorie ich powstawania. Podobno wszystkie ekspozycje były konsultowane z egiptologami. Kolejne muzeum bardzo intryguje chłopców bo dotyczy sposobów mumifikacji. Są mumie, jest też coś jakby człowiek do lekcji anatomii wsadzony do sarkofagu. Można mu wyjąć płucka, żołądek, serce,...

Jeszcze Muzeum Koptyjskie i powoli czas wracać po bagaże. Powinniśmy jechać na dworzec Giza Railway gdzie przyjedzie nasz egipski Orient Express i pojedziemy nim do Luksoru. Kair stoi. Z Faraonic Village nieprzytomny taksówkarz minął zjazd na most i przez pół godziny jedziemy 800 metrów do kolejnego. Wreszcie jesteśmy w hotelu. Mamy taxi i licznikiem więc nie wypuszczamy go tylko pakujemy bagaże, kupujemy picie w sklepiku obok (na dworcach kairskich zaopatrzenie jest beznadziejne).

Oczywiście stajemy natychmiast w korku, ale dzięki taksówkarzowi, który przebija się lokalnymi uliczkami dojeżdżamy na dwie godziny przed odjazdem pociągu. Ten margines czasu jest niezwykle ważny w Kairze. Tu można dojechać 4 km w minuty lub godziny. Warto mieć tyle czasu by w razie czego móc dojść. A jak ktoś mieszka o 12 km od dworca to naprawdę dojazd jest hardKorKowy.

Giza Railway jest zdumiewający. Obśluński dworzec z dwoma peronami. Przelotówka, żadnego podstawiania pociągów. Załomy budynku zajęte przez leżących pasażerów mających jeszcze trochę do pociągu. Są dwie poczekalnie. Jedna jakaś taka podejrzana z meblami Ludwik XYZ druga z fotelami sprzed 20 lat i śmierdzi moczem z kibelka. Ale są miejsca i ludzie wyglądają normalnie. Później okaże się, że to VIP poczekalnia dlatego posiadacze innych niż I klasa biletów tu nie wchodzą. Poczekalnia wygląda tak jak u nas jakaś 4-rzędna poczekalnia na PKP tylko jeszcze gorsza. Zajmujemy trzy fotele, czwarty dosuwam i mamy obóz niestety obok kibelka. Smród straszny ale co tam, węch się przyzwyczaja. Wierzyć się nie chce, że to stąd rusza najbardziej elegancki pociąg w Egipcie!

Chłopcy odrabiają lekcje. Po godzinie ludzi wywiało więc też wychodzimy i wpadamy do poczekalni obok na mebelki Ludwik XYZ. Chłopcy nadal odrabiają lekcje, ale zrobił się dym bo przyleciał jakiś cywil i mówi, że nie możemy tu być bo to military zone. No ale to cywil, później pojawili się mundurowi, później policjant. Wyjaśniliśmy im, że śmierdzi tak w poczekalni VIP, że dzieci nie mogą lekcji odrabiać więc sobie posiedzimy u nich. Mamrotali, memłali i poszli niby się zgadzając. Niestety po 45 minutach przyszedł kolejny wojskowy i stwierdził, że jednak musimy iść. Jak widać mentalność wojskowych taka sama wszędzie.

Do odjazdu już tylko niewiele ponad pół godziny więc tym razem przenosimy sie do kawiarni. Kawa, herbata, soczki, pyszny keks... Po pewnym czasie Ania zauważa, że pojawiło się kilkoro turystów. Jest dobrze! Dotychczas byliśmy tylko my i Egipcjanie. Jeszcze podchodzi do nas chłopak z Bangladeszu, który też jedzie do Luksoru i jest pełen obaw czy trafił na dobry dworzec.

Kiedy jest już za 10 minut ósma idziemy tam, gdzie ma sie zatrzymać nasz wagon. Jest znakomicie bo grupka Westów wzrosła do ok. 20 osób. Ale pociągu nie ma. O 8.05 wjeżdża jakiś złom, nawet robimy wycieczkę do końca ale to pociąg lokalny chociaż i tak niezłej klasy. Później jeszcze z 5 pociągów wyglądających jak po ciężkich walkach II wojny światowej. Bez okien, świateł,... Wreszcie jakaś lokomotywa silnie świecąca i już pierwsze dwa wagony za nią lepiej wyglądają niż wszystko co widzieliśmy dotychczas. Nasz wagon jest ostatni i po okazaniu biletu jesteśmy wpuszczeni przez sympatycznego konduktora. Przedziały w wagonie są super pomyślane bo jeden przedział jest tylko dla 2 osób, ale są połączone drzwiami dodatkowymi wewnątrz. Mając wykupione 4 miejsca mamy to legendarne 2+2, czyli dwa przedziały i otwarte wewnątrz przejście.

Chłopcy zachwyceni! Tyle możliwości eksploracji różnych przycisków, gałek, przełączników! No i taca z kolacją jak w samolocie. Pełnia szczęścia i wielka radość. A kiedy pojawiają się leżanki to już pełne szaleństwo. Oczywiście lekcje, zabawa i wreszcie czas spać bo pobudka o 6 rano. A na razie mamy 12 godzin w pociągu...

Ale się rozpisałem... No to na razie! DOBRANOC!





ZDJĘCIA!


Muzeum "Głosu Egiptu".


Nilometer!


Schodzimy na sam dół.


Robi wrażenie!


Na dole słychać fale Nilu.



Pharaonic Village - zaczynamy zwiedzanie...


...od pływania. Ta żółtość w powietrzu to pył i piasek przewiewany przez Kair.


Poznajecie Abu Simbel?


Pojawiają się aktorzy - znalezienie Mojżesza.


Scenki z życia wsi.


Produkcja łodzi z papirusa.


Mumifikacja.


No i jesteśmy przed świątynią w Karnaku - czas zwiedzić wyspę.


To jest konkret dla chłopców....


....a to dla dzieczynek. Bogata Egipcjanka wygląda TAK!


Scenki z życia wsi... żarna, murowanie...


....wypiek chleba.


Hala rękodzieła - tu powstająją cuda ze szkła...


....a tu z metalu.


We wnętrzu odtworzonego grobu Tutenhamona można zobaczyć...


...poszczególne komory grobowe.


Jak w Muzeum Egipskim - tylko mniej tłoczno.


Mumia T. ...


...i kolejna komora grobowa


Muzeum Piramid.


I coś co fascynuje chłopców - Muzeum Mumi.


Tu są płucka....


....pod schowane nimi serce Stasiu...


Solenie.


Efekt końcowy w sarkofagu.



Poczekalnia VIP na Giza Railway - lekcje...


...lekcji cd. w kawiarni.


Idziemy szukać pociągu...


....kolejny odjechał i nic.


Hurra! Wreszcie nasza salonka i my w niej.


Kolacja...


....i spać za 12 godzin Luxor wita nas!

Długo w nocy stuka w klawisze: Krzysztof; poprawia: Ania;
inspirują jak zwykle niezawodni Michaś i Staś.







8 I 2013



.:. FOTOBLOG menu .:.





Naszym partnerem na wyprawie jest TUI









Strona główna wyprawy