Wyprawy Małego Podróżnika: EGIPT. Czas na piramidy!
LUXOR (świątynie w Karnaku i Luxorze) - 9 I 2013
Dojechaliśmy! W wyjątkowo dobrej formie jak na transfer. Pobudka była o 6 rano. Po chwili tacki ze śniadankiem i kawką. Chłopcom dajemy spać kontrolując GPS'em odległość od stacji. Na 2.5 km przed Luksorem budzimy by sami wyszli z pociągu. Wysiadamy, żegnamy się z sympatycznym konduktorem i człapiemy do wyjścia z dworca. Ignorujemy wszystkich chcących nam wcisnąć taxi, hotel, itd... Telefon do hotelu by wiedzieli, że jesteśmy. Teraz taxi mające jakiegoś bardziej sympatycznego i mniej namolnego kierowcę.
Jazda do hotelu 5 minut. Luxor przy Kairze to nawet nie wioska, ale osada. Pokój jest, rzucamy rzeczy, przebieramy się, śniadanko dla chłopców i ruszamy na zwiedzanie. Dziś wschodni brzeg. Zaczynamy od Karnaku, na popołudnie i zachód słońca zostawiamy Luxor Temple.
Zwiedzanie Karnaku zaczyna się od przejścia przez duży pawilon. Na jego ścianach warto obejrzeć wystawę archiwalnych zdjęć z czasu rozpoczęcia restauracji. To uświadamia skalę problemu w dzisiejszych czasach ale i trud budowy świątyni - budowy, która trwała lat.... 1500! Karnak to wielki zespół świątyń wzbogacony o pomniki chwały faraonów.
Świątynia Amona jest największym budynkiem sakralnym jaki wybudowano na świecie! Samo wejście do wnętrza kompleksu przez potężne pylony budzi grozę u co bardziej bojaźliwych, a przecież mamy dalej drugie pylony i najbardziej zdumiewające miejsce - salę hypostylową. 134 kolumny o kapitelach w kształcie papirusa z czego najwyższe mają po 23 metry tworzą gęstwinę jak zarośla papirusa nad brzegiem Nilu. Dopiero tu, a nie pod piramidami, człowiek czuje się małym.
Gdybym miał wybierać co zachować Karnak czy piramidy nie wahałbym się: Karnak. Miejsce gdzie można spędzić ze trzy dni i dopiero zacząć widzieć. Wypada współczuć tym dowiezionym na 2 godziny autokarami turystom, bo naprawdę przez ten czas wzrok i umysł dopiero przestawia się na inne patrzenie. Szczęśliwie trafiliśmy tu w momencie, gdy było jeszcze niewiele osób. Później dojechało kilka wycieczek, ale też nie tak dużo, a w pewnym momencie autokary odjechały i praktycznie zostaliśmy sami! Sami w Karnaku jak pierwsi odkrywcy, którzy Karnak odkryli dla Europy. Było to bardzo późno - XVII wiek! A restauracja to dopiero wiek XX. Niestety świątynia byłaby w jeszcze lepszym stanie gdyby nie brak poszanowania do reliktów historii u miejscowej ludności. Karnak przez wieki był świetnym.... kamieniołomem.
Spędzamy tu kilka godzin zupełnie bez pośpiechu. Ślady na GPS z mojej wędrówki pokryły te 2 km kwadratowe czarną plamą. Wszedłem w każdy zakątek. Chłopcy szaleli w sali hypostylowej urządzając sobie slalom między kolumnami. Szukaliśmy ciekawych hieroglifów, płaskorzeźb, posągów. Wspaniały czas. Piramid nie trzeba zobaczyć, Karnak koniecznie.
Z Karnaku do Luxoru wróciliśmy... koniem. Dokładnie konną dorożką jakich chyba z setka konkuruje z taksówkami. Zawsze to nowe doświadczenie i środek transportu w Egipcie. Sami powożący żartobliwie nazywają swoje pojazdy "edżypszyn ferrari". Zaglądamy na przystań promową i powoli kierujemy się ku świątyni luksorskiej. W oko wpada nam Sindbad Cafe & Rest. w dawnym ogrodzie obecnie zrujnowanego hotelu Luxor. Okazało się, że to qltowe miejsce m.in. tych co mieszkają dłużej w Luxorze więc poznajemy kilka ciekawych postaci, które wpadają tu na kawę i lekturę gazety.
Po obiadku słoneczko ma już miłą złotą barwę i czas na Luxor Temple. Świątynia połączona niegdyś z Karnakiem 3 km aleją sfinksów dedykowana jest Narodzinom Amona. Świątynia ma niezwykłe położenie wzdłuż Nilu tuż za drogą prowadzącą brzegiem. Zaraz za nią zaczyna się luxorskie downtown i bazar. Zwraca uwagę zajmujący jeden z dziedzińców meczet. Ten "wiszący" meczet jest kilka metrów ponad dawnym poziomem świątyni i został pozostawiony podczas restauracji.
Świątynia robi oczywiście ogromne wrażenie ale po Karnaku... Chyba można powiedzieć, że doświadczenie z patrzeniem na egipskie zabytki można podzielić na dwa etapy - przed i po Karnaku. Świątynia robi świetne wrażenie o zmierzchu. Odpowiednio wcześnie zapalają się lampy oświetlające kolumny takie jak w sali hypostylowej w Karnaku. Robi wrażenie ogromny pylon z posągami Ramzesa. O zmierzchu świątynia zaczyna żyć i naprawdę staje się niezwykła.
Do hotelu wróciliśmy po nocy zmęczeni bardzo, ale i bardzo szczęśliwi... dobranoc...
ZDJĘCIA!
6 rano w pociągu...
20 km od Luxoru wschodzi słońce.
KARNAK - ze pierwszymi pylonami....
....reprezentacyjny dziedziniec z jedną ocalałą kolumną.
Sala hypostylowa.
Staś pokazuje skalę wielkości tych kolumn.
Ogrom sali hypostylowej nie do ogarnięcia!
Podczas odpoczynku partyjka kart, oczywiście to karty egipskie z zabytkami.
No i trochę zagadek - jak dotrzeć do komory grobowej w piramidzie.
Słynne sfinksy z baranimi głowami. Dzięsiątki ich wyznaczały aleję między świątynią luksorską, a Karnakiem.
Galeria sfinksów.
Między świątyniami obeliski i część poświęcona faraonom.
...
W wielu miejscach można zobaczyć oryginalne kolory jakimi były pokryte płaskorzeźbione zdobienia i hieroglify.
Zwiedzamy salę hypostylową.
Chłopcy odgrywają sceny z Bonda i szukają kolumny zwalonej przez Buźkę.
Wyścig na długości 10 kolumn...
Badanie hieroglifów.
Idziemy do kolejnych części kompleksu świątynnego.
Młody badacz hieroglifów wygląda tak....
Jak statek kosmiczny - górna część jednego z obelisków.
Przy pomniku skarabeusza.
Jedno z wejść ścięte przez wieki do raptem 1/4 wysokości.
W pewnym momencie w Karnaku zostaliśmy sami.
Niekiedy trzeba popatrzeć z oddali by zobaczyć np. wielką łódź.
GPS po pierwszym spacerze. Później została czarna plama.
Żegnamy Karnak - czas na Luxor Temple.
Kolejny środek transportu jaki testowaliśmy w Egipcie.
...
I już w Luxorze.
Nil i feluki - to nas czeka... pojutrze.
LUXOR TEMPLE.
Zwieńczenia kolumn w kształcie pąków papirusa.
"Wiszący" meczet.
Tym razem na mapie Egiptu znajdujemy obiekty w okolicy Luxoru.
We wnętrzch świątyni można znaleźć sporo dobrze zachowanych płaskorzeźb.
Najpiekniej świątynia prezentuje się o zmierzchu...
...podświetlona...
Posąg Ramzesa.
...
Wejście do świątyni.
Chłopcy zrobili sobie bazę i... malowali...
Długo w nocy stuka w klawisze: Krzysztof; poprawia: Ania; inspirują jak zwykle niezawodni Michaś i Staś.