Strona GŁÓWNA
menu ŚWIAT


Wyprawy Małego Podróżnika: EGIPT. Czas na piramidy!



LUXOR - zachodni brzeg (Hatszepsut, Ramesseum, Kolosy Memnona, Madinet Habu) - 10 I 2013

Czas na zachodni brzeg. Na wschodnim brzegu mamy Karnak i Luxor Temple. Na zachodnim brzegu mamy wysyp świątyń i grobowców w pasie od Nilu po pasmo górskie. Oczywiście pozostaje kwestia wyboru, które świątynie zwiedzić. Nie chcemy katować chłopców miotaniem się od świątyni do świątyni więc na początek wybieramy Kolosy Memnona, Madinet Habu, Ramesseum i Hatszepsut. Wolimy tradycyjnie mniej zobaczyć ale dokładnie niż latać z obłędem i mieć wielkie poczucie niedosytu - wszędzie byłem i wszystko widziałem ale... po łebkach i nic nie pamiętam. Czy to wystarczy na poznanie zachodniego brzegu? Nie. Na sensowne zwiedzanie trzeba minimum 2 dni. Odpuszczamy przecież Dolinę Królów, ale mamy tylko jeden dzień. Egipt był jest i będzie więc po prostu wrócimy tu kiedyś.

Ponieważ musieliśmy po wczorajszej nocnej już akcji się wyspać decydujemy się pojechać taksówką na objazd. Jest sympatyczny taksówkarz, który za rozsądną cenę godzi się zrobić z nami rundkę po świątyniach. W Luxorze nie ma mostu są promy. Chętnie byśmy się przepromowali i wzięli taxi na zachodnim brzegu ale stracimy godzinę na dojazd do promu, promowanie i uzgadnianie taksówki. Tu ruszamy z hotelu od razu na trasę.

Most przez Nil jest ok. 10 km od miasta. Szczęśliwie nie musimy jechać przez cały Luxor bo mieszkamy po właściwej stronie miasta. Ruchu prawie nie ma więc mamy prawie kosmiczną prędkość 120 km/h z wyjątkiem przejeżdżania przez śpiących policmajstrów. Generalnie z okien taksówki niewiele widać ciekawego. Rolnicza okolica i jak coś ciekawego się dzieje to akurat zaczęto zbiór trzciny cukrowej.

Skręcamy z drogi wzdłuż Nilu i za chwilę zatrzymujemy się na małym parkingu. Przed nami dumnie siedzą dwa olbrzymie posągi... Kolosy Memnona. Niezwykłe wrażenie robią posągi wyrastające na 18 metrów z trawy (jesteśmy blisko Nilu) i mające za tło... nic. Ot stoją sobie na otwartej przestrzeni. Są pozostałością świątyni podobno większej niż Karnak, największej w Egipcie. Dzieło Amenhotepa III jednak zniknęło bez widocznego śladu. Jakim cudem? Była to świątynia zbudowana z cegły mułowej. Ekstremalne wylewy Nilu, słońce i wiatr rozkruszyły świątynie, tak, że pozostały tylko posągi. Od tego przykrego doświadczenia faraona Amenhotepa III świątynie zaczęto budować wyłącznie z kamienia. Poza kolosami to co zostało ze swiątyni można zobaczyć w Muzeum Egipskim w Kairze, natomiast obecnie są prowadzone prace by odsłonić pozostałości świątyni.

Jedziemy dalej i po chwili słynne skrzyżowanie gdzie na wprost widać dawne osiedle budowniczych (później rabusiów) świątyń. Obok buda z napisem "Tickets" - tu kupuje się bilety chyba do ośmiu świątyń. Hatszepsut jako strasznie oblegana ma własną kasę. Od kasy jedziemy polną drogą w kierunku wioski Kom Lolahi i widocznych murów świątyni. To Madinet (Medinet) Habu. Tak naprawdę widzimy tu dwa w jednym. Mówi się świątynia ale tak naprawdę było to miasto pełniące aż po wiek IX rolę stolicy administracyjnej i ekonomicznej dla tego regionu. Stąd wokół świątyni mamy labirynty przyziemi budynków gdzie mieszkali kapłani, oficjele ale i rzemieślnicy. Szczęśliwie wioska ulokowała sie tylko przed frontem świątyni nie oblepiając jej dookoła. Tłem dla kompleksu są więc góry.

Na teren kompleksu wchodzimy przez bramę Syryjską. Teraz otwiera nam się widok na ogromne płaskorzeźbione pylony. Obecny kształt nadał świątyni Ramzes III, który przebudował dawną świątynię Amuna na swoją pogrzebowową. Zresztą Ramzesa III widzimy m.in. na pylonach w wielu przedstawieniach jako zwycięzcę w bitwach. Drugi dziedziniec jest niezwykły bo kolumny i ściany za nimi są pokryte kolorowymi płaskorzeźbami z różnych obrzędów religijnych. Niestety sala hypostylowa zachowała się tylko do wyskości 2 metrów.

Kolejne miejsce cofa nas w czasie do Ramzesa II, który wybudował Ramesseum jako swoje miejsce pamięci. To oczywiście tylko fragment wielkiej układanki jaką Ramzes II zrobił by się upamiętnić: Karnak, Abu Simbel, Ramesseum,... Akurat to miejsce jest najmniej znane i najrzadziej odwiedzane ale ma swoje niezwykłe, legendarne wręcz elementy...

Do wnętrza wchodzimy nietypowo bo z lewej mijamy pylony wchodząc na pierwszy dziedziniec. Teraz schody współczesne wprowadzają nas na drugi dziedziniec. Warto patrzeć w lewo na odgromne kamienne bloki, które po wejściu na drugi dziedziniec przybierają kształt głowy czegoś co się nazywa Kolosem Ramzesa II. Jak jemu współcześni ruszyli taki blok granitu??? Dalej mamy kolejne posągi i salę hypostylową. Wszystko zgrabne i w miarę niewielkie takie już bardzie w ludzkiej niż boskiej mierze. Trwają prace archeologiczne i pojawia się coraz więcej elementów na powierzchni ziemi.

Jesteśmy coraz bliżej urwiska w górskiej kulminacji. Jeszcze tylko osada wytwórców wyrobów z alabastru i mamy parking przy świątyni Hatszepsut. Szczęśliwie parking jest daleko od świątyni i przestrzeń nie jest zaśmiecona więc widać jak niezwykle ta swiątynia jest wkomponowana w krajobraz. Naprawdę można się wpatrywać i aż nie chce się iść dalej. Góry wznoszące się nad nią na ponad 300 m robią niezwykłe wrażenie. Sama świątynia ma zupełnie inną architekturę niż dotychczas widziane. Niestety bardziej teraz to legenda niż do dłuższego oglądania. Taka wydmuszka pozbawiana przez wieki swojej ozbobnej szaty. Kolejni faraonowie skuwali swoich poprzedników, mnisi przedstawienia pogańskie, itd... itp... pozostało niewiele, ale... Dla Polaków powinna być to bardzo ważna świątynia bo właśnie tu działa Polsko-Egipska Misja Archeologiczna. Górny taras rozpoczęto restaurować już ok. 30 lat temu. Wiele potu polskich archeologów wsiąkło w te mury.

Pewne pojęcie jak pięknie była zdobiona ta świątynia daje odwiedzenie wejścia do kaplicy Amuna ze środkowego tarasu. Sama kaplica jest niedostępna ale kolory i reliefy jakie zobaczycie w przedsionku robią wrażenie. Słońce już nisko więc wracamy do Luxoru. Obiad w Singbad Rest. & Cafe i idziemy nad Nil by popatrzeć na zachodzące słońce... Chłopcy wymyślili świetną zabawę w bujanie się na cumach wycieczkowców. W doskonałym nastroju chociaż zmęczęni całodziennym ganianiem wracamy do hotelu. Jutro się wysypiamy! Dobranoc...







ZDJĘCIA!


Sceno-ołtarzo-sklep na święto Moulid.


KOLOSY MEMNONA - to za nimi wznosiła się świątynia,
która rozpłynęła się w Nilu.


MADINET HABU - pylony wejściowe do świątyni.


Reliefy sławiące Ramzesa III.


Wchodzimy do wnętrza na...


...pierwszy dziedziniec.


Znowy odczytujemy hieroglify, a przynajmniej próbujemy.


...


Młodzi archeolodzy.


Tylko tyle zostało z sali hypostylowej.


Za kolumnadą drugiego dziedzińca zachowało się dużo kolorowych reliefów.


Osada dawnych budowniczych, a później rabusiów.


RAMESSSEUM.


Głowa kolosalnego posągu.


Statua Ramzesa II przy wejściu do sali hypostylowej.


Michał zrobił nam portrecik.


ŚWIĄTYNIA HATSZEPSUT.


Świątynia jest nie tylko obramowana urwiskiem skalnym,
ale jej część jest wykuta w skale.


Ocałe z 24 posągów na górnym tarasie...


...


Górny taras - pomieszczenie służbowe... ;-)


Krótkie chwile kiedy słońce wydobywa bardzo płytkie
i prawie zatarte reliefy na górnym tarasie.


Baza chłopców w Hatszepsut...


Najbardziej kolorwe i najlepiej zachowane miejsce...


...w świątyni - kaplica Anubisa.


Poniżej Hatszepsut trwają wykopaliska.


Jak komuś nie chce się przejść 500 metrów może sobie
wykupić bilet na elektruczny "pociąg".


Osada producentów alabastrowych wyrobów.


Obiadek u Sindbada.


Zaimprowizowany plac zabaw nad Nilem.


Przeglądamy się w lustrzanych szybach wycieczkowca.


Na koniec mamy piękny zachód słońca.
DOBRANOC!

Długo w nocy stuka w klawisze: Krzysztof;
poprawia: Ania; inspirują jak zwykle niezawodni Michaś i Staś.







10 I 2013



.:. FOTOBLOG menu .:.





Naszym partnerem na wyprawie jest TUI









Strona główna wyprawy