SZWECJA – dzień czwarty – Cmentarz samochodów w RYD i rekin w jeziorze
SZWECJA – Cmentarz samochodów w RYD i rekin w jeziorze
Z wieczora i nocy pamiętam tylko regularne wędrówki do toalety. Nawet 12 Laremidów nie pomogło! Wcześniej coś chłopcy narzekali na brzuszki, a ja dojadałem po nich. To się chyba nazywa kumulacja to co dostałem. W skrócie – dopadł mnie jakiś wirus. Szkoda, bo na biwaku była ładna plaża i miejsce do znalezienia sporej ilości zerwanych błystek i woblerów przez wędkarzy. Mam takie hobby w Szwecji, że biorę piankę i sprzęt do snorklowania z latarkami nurkowymi i odnajduję niekiedy przepiękne okazy. Teraz zwieracz powiedział NIE! Nie tylko NIE na snorklowanie, ale na normalne życie. Dobrze, że chłopcom wszystko minęło.
Kiedy czasy między pobytem w toalecie się mi rano powiększyły ruszyliśmy ku Ryd gdzie ok. 2 km od miasteczka jest niezwykłe miejsce. Tak niezwykłe, że się sami Szwedzi dziwią, że to w ich kraju możliwe. Niekiedy nazywają to miejsce najmniej szwedzkim w Szwecji! Mowa tu o położonym w lesie cmentarzysku samochodów. Wszystko zaczęło się w pierwszej połowie XX wieku. Urodzony w 1914 roku Ake Danielsson kupuje podmokłą działkę i zaczyna wydobywanie torfu. Praca ciężka, rąk do pracy mało ale Ake był świetnym mechanikiem. Potrafił sam zrobić kolejkę do transportu torfu, w której lokomotywa napędzana była silnikiem od osobowego Chevroleta. Czasy się zmieniły i opłacalność wydobycia torfu metodami chałupniczymi spadła do zera. Ake musiał znaleźć inne źródła dochodu. Był to moment kiedy Szwedzi masowo zaczęli kupować nowe samochody i chcieli się pozbyć starych. Danielsson zaczął prowadzić coś co dziś nazwalibyśmy szrotem. Skupował za bezcen opróżniał z płynów by nie zanieczyszczały środowiska, części wymontowywał i sprzedawał w baraczku. Karoserie ustawiał w lesie, miejscach gdzie wydobywał dawniej torf. Wraz z podeszłym wiekiem przestał zajmować się samochodami i przeniósł do domu spokojnej starości. Działka pozostała zapomniana aż do lat 90-tych ubiegłego wieku. Wtedy o tym cmentarzysku zrobiło się głośno w mediach, że to tak niezwykłe miejsce pełne samochodów z lat 40-tych i 50-tych XX wieku. Tu doszła do głosu urzędnicza indolencja umysłowa (widać wszędzie jest taka sama) i miejscowi urzędnicy postanowili złomowisko usunąć rękami… mającego 80 lat Ake Danielssona! Wysłali mu wezwanie do uprzątnięcia działki, pomimo, że nią nie władał kończąc życie w domu spokojnej starości! Szczęśliwie mieszkańcy Ryd i miłośnicy tego miejsca przywołali urzędników do myślenia by zarzucili pomysł zniszczenia tego miejsca. W czynie społecznym uporządkowali teren robiąc z niego świetną atrakcję turystyczną. Wraki rozpadają się z roku na rok coraz bardziej. Główny budynek gdzie była maszyna do torfu grozi zawaleniem, ale miejsce nadal robi niezwykłe wrażenie! Żałuję, że nie byliśmy tam w nocy! Sam Ake Danielsson zmarł w roku 2000 i dzięki swojej pasji do mechaniki już nikt o nim nie zapomni. Koło Ryd zobaczyliśmy też ciekawe zjawisko związane chyba ze zmianami klimatycznymi – w szwedzkim jeziorze pojawił się… rekin! No ale zobaczcie sami co zarejestrowały aparaty! Kolejny, wspaniały biwak… Nasza flotylla dmuchańców…
|
Długo w nocy stuka w klawisze: Krzysztof; poprawia: Ania; inspirują jak zwykle niezawodni Michaś i Staś. |
(c) Planeta Kobusów