PRZYJACIELE

Egipt – oko w oko z wiecznością

Od zawsze fascynuje nas podróżowanie, zatem gdy tylko pozwala na to wolny czas i mamy odłożone trochę wolnej gotówki ruszamy w świat. Nie ważne dla nas czy będzie to krótki weekendowy wypad za miasto, kilkudniowe szwendanie się po ukochanych Tatrach, czy dłuższa wyprawa do ciepłych krajów. Gdy pojawiły się dzieci doszliśmy do wniosku, że podróżowanie z nimi ma całkiem inny wymiar, jest może czasami trochę trudniejsze, ale za to daje nam o wiele więcej doznań bo częściowo zaczynamy odbierać świat oczami dziecka a to jest niesamowite przeżycie. Szczególnie interesują nas kraje arabskie, a wiąże się z nimi wiele czasem mylnych stereotypów. Postanowiliśmy więc opisać nasze wrażenia z podróży po Egipcie – jednym z tych tak całkowicie odmiennych kulturowo państw.

W Polsce Egipt oraz Tunezja to jedne z najbardziej popularnych kierunków podróży. Ceny wycieczek w te miejsca są przystępne dla wielu kieszeni a foldery hoteli kuszą krystalicznie niebieską wodą i palmami. Wiele osób decyduje się na tą egzotykę obawiając się jednak tego, że to kraje arabskie a więc i tym samym w pojęciu wielu ludzi niebezpieczne. Myśląc jednak w ten sposób zapominamy, że żyjemy w czasach gdzie niebezpiecznie na dobrą sprawę jest wszędzie. Globalizacja dopada nas na każdym kroku a informacje o zamachach, napaściach i innych przestępstwach słyszymy w codziennych wiadomościach. Stosując się więc do pewnych reguł oraz zachowując należyte środki ostrożności możemy spokojnie udać się do krajów arabskich uważanych niesłusznie przez wielu za „terrorystyczne”.

Do Egiptu podróżowaliśmy dwa razy. Za pierwszym razem byliśmy w lutym 2000 roku z naszą starszą córką Arlettą, która miała wtedy 4 lata. Mieszkaliśmy w Hurghadzie w 3* hotelu Yasmin. Za drugim razem byliśmy w roku 2005 również w lutym (tak się składało, że wykorzystaliśmy ferie dzieci). Pojechaliśmy tam z 9 letnią już Arletką, jej młodszą siostrą Aiszą (wtedy 4 lata) oraz z bratankiem męża, Danielem lat 13.

Podczas podróży do tak egzotycznego kraju jak Egipt należy pamiętać o maksymalnym zachowaniu higieny, mycie rąk i owoców przed zjedzeniem jest niezbędne. Tak naprawdę dotyczy to jednak zarówno dzieci jak i dorosłych i pozwoli uniknąć nieprzyjemnych komplikacji żołądkowych. Ważne jest również pilnowanie by dzieci nie brały do ust wody z kranu, dotyczy to mycia zębów jak i kąpieli pod prysznicem. Woda w Egipcie jak i w wielu innych państwach pustynnych to „luksus”, jest ona uzdatniana chemicznie, jednak zawiera wiele groźnych bakterii. Są one szczególnie niebezpieczne dla naszych przewodów pokarmowych zawierających inną florę bakteryjną, więc korzystanie przy myciu zębów z płukania ust wodą butelkową jest niezbędnym minimum ostrożności. Z tego samego powodu nie wolno też pić napojów z lodem. Należy zaznaczyć, że jedzenie w hotelach, popularnych restauracjach i barach na mieście jest w Egipcie naprawdę bezpieczne. Poszliśmy za radą naszej lekarz pediatry i podawaliśmy dzieciom podczas każdego z pobytów bakterie probiotyczne w kapsułkach. Działa to osłonowo na żołądek i pozwala uniknąć nieprzyjemności w postaci bólów brzucha i biegunki. W przypadku gdy jednak nie uda nam się uniknąć tzw. „zemsty faraona” możemy zakupić w tamtejszych aptekach środki, które pomogą pozbyć się nieprzyjemnej przypadłości. Zawsze jednak szkoda utraty choćby jednego dnia na kurację podczas wspaniałych wakacji.

W Egipcie jak we wszystkich krajach kultury arabskiej dzieci traktowane są w szczególny sposób. Można więc spokojnie powiedzieć, że dużo łatwiej podróżuje się w towarzystwie dzieci niż na przykład samodzielnie, zwłaszcza będąc kobietą. Dla dzieci zawsze znajdzie się miejsce w najbardziej zatłoczonym autobusie, a w zbiorowej taksówce dzięki dzieciom często udaje się wynegocjować korzystną cenę. Sam symbol rodziny – najlepiej wielodzietnej – jest dobrze przyjmowany, ponieważ w kulturze arabskiej oznacza największe szczęście, dostatek i stabilizację.

Podczas pierwszej wizyty w Egipcie zwiedzaliśmy na własną rękę Luksor oraz Dolinę Królów. Po kraju poruszaliśmy się autobusami typu naszego polskiego PKS o nazwie UPPER EGIPT. Wyjazd był rano z Hurghady do Luksoru, podróż trwała około 6 godzin a powrót następnego dnia wieczorem. Koszt biletu w jedną stronę to około 20 zł za osobę dorosłą, dzieci do lat 5 a czasem 6 nie płaca lub płacą symbolicznie. Nocleg można spokojnie znaleźć u kręcących się w okolicach dworca autobusowego w Luksorze tzw. naganiaczy. To ludzie, którzy są często członkami rodzin prowadzących małe hosteli i oferujących noclegi po przystępnych cenach. Należy zawsze pamiętać, że to jednak kraj arabski i o wszystko, również o cenę noclegu należy się targować. W dobie ogólnie dostępnego internetu można również skorzystać z bazy noclegowej dostępnej w sieci np. na stronie www.polish.hostelworld.com będącej również w j. polskim. Nasi gospodarze oprócz całkiem przyzwoitych warunków zakwaterowania często oferują skromne wyżywienie.

Do Egiptu podróżowaliśmy w zimie kiedy to temperatury kształtują się tam na poziomie naszych letnich. W dzień było około 25 st. C a w nocy temp. spadała do około 15 st. C. Wieczorami należy ubrać bluzę lub polar ale nie jest wcale zimno. Jeśli chodzi o infrastrukturę wypoczynkową zdecydowanie polecamy Sharm El-Sheikh na półwyspie Synaj. Jest tam wspaniała rafa przy samym brzegu morza a dzieci nieco starsze, ok. 10 lat mogą wraz z rodzicami uczestniczyć w samodzielnym odkrywaniu podwodnego świata. W Sharm mieliśmy wykupiony pobyt w hotelu El Diwan 3* i choć opinie o nim w internecie są różne my uważamy, że to znakomity hotel dla rodzin z dziećmi. Turyści często wymagają od tanich egipskich hoteli o niskim standardzie luksusu naszych europejskich pięciogwiazdkowych hoteli. Jeśli mamy ochotę spędzać całe dnie przy podgrzewanych basenach, na partyjkach golfa lub w wyszukanych restauracjach, wybierzmy wysoko sklasyfikowane znane marki sieci hoteli takich jak Hilton czy Sheraton, choć myślę, że nie będzie to sprzyjać rodzinnym wakacjom.

Z Sharm El-Sheikh pojechaliśmy na dwudniowy wypad do Kairu i do piramid w Gizie. Nie skorzystaliśmy z ofert zorganizowanej wycieczki ale tak jak do Luksoru udaliśmy się do stolicy Egiptu zwykłym dalekobieżnym autobusem przewoźnika Easy Jet. Ze względu na krótszy czas połączenia skorzystaliśmy nawet z przesiadki w Suez, co pomimo naszych obaw odbyło się bardzo sprawnie. W Kairze nocowaliśmy w bezgwiazdkowym hotelu Hussein w samym centrum. Skorzystaliśmy z adresu w przewodniku i choć warunki były bardzo spartańskie, bliskość meczetu i piękne śpiewy muezina oraz możliwość obserwacji z balkonu nocnego życia Kairu wynagrodziły nam wszelkie niedogodności zakwaterowania. Dzieci do późnych godzin wieczornych oglądały z balkonu tętniący życiem plac al-Hussein . Bezpośrednie położenie tuż przy kairskim suku, wielkim targowisku poprzecinanym wąskimi uliczkami czyni z tego hotelu idealną bazę wypadową do zwiedzania starego centrum miasta. Na piątym piętrze na gości hotelowych czeka kawiarnia, śniadanie i niezapomniana panorama Kairu budzącego się ze snu o poranku.

Wyżywienie ze względu na upodobania dzieci i „wakacyjny luz” może odbywać się w znanych sieciach restauracji szybkiej obsługi. O ile dzieci lubią orientalną kuchnię można tak jak my stołować się w lokalnych lokalach gastronomicznych serwujących wyśmienite grillowanie mięso, wspaniałe warzywa i ten cudowny okrągły, płaski chleb. Jak wybrać najlepsza jadłodajnię? Oczywiście obserwując mieszkających w danym miejscu ludzi, jeśli w restauracji jest tłoczno i widać wyraźny ruch, to z pewnością oznacza, że podają tam dobrze i zdrowo.

Po Kairze poruszaliśmy się głównie tanimi taksówkami bo ich kierowcy doskonale lawirują w ruchu ulicznym omijając miejskie korki i oszczędzając cenny czas, który powinniśmy poświęcić na zwiedzanie. Punktem obowiązkowym dla dzieci stała się Giza i jej piramidy ale czas spędzony następnego dnia w Kairze rozłożyliśmy pomiędzy Egipskim Muzeum Narodowym, meczetem Al.-Azhar , bazarem Chan al-Chalili i zwykłymi przechadzkami zapomnianymi przez turystów uliczkami.

Podróżując z dziećmi należy pamiętać, że dla nich często przystosowanie się do nowych czasem trudnych warunków jest jeszcze większym wyzwaniem niż dla nas. Dzieci bacznie nas obserwują i gdy my się denerwujemy one stresują się jeszcze bardziej. Należy więc starać się do wszystkich niespodziewanych trudności podchodzić z dystansem i wiele ciężkich chwil zbywać uśmiechem. Dzieci uczą się, że nie ma takiej sytuacji, z której nie byłoby wyjścia a to co teraz jest straszne i nieprzyjemne za jakiś czas będziemy wspominać jako wspaniałą przygodę.

 

Z Sharm El-Sheikh pojechaliśmy jeszcze na wycieczkę do klasztoru św. Katarzyny w górach Synaj. Wynajęliśmy taksówkę i odbyliśmy niezapomnianą podróż. Podróżowanie nie zorganizowane ma swoje zalety. Do jednej z nich należy to, że wiele rzeczy, które dla grup są niemożliwe do zorganizowania z różnych powodów udaje się załatwić bez problemu dla indywidualnych podróżników. W klasztorze św. Katarzyny udało nam się uczestniczyć w modlitwach i śpiewach koptyjskich mnichów, zostaliśmy oprowadzeni przez jednego z nich po klasztorze i nawet poprosił o fotografię z naszymi dziećmi pod „gorejącym” krzewem. Dla takich rzeczy warto zrezygnować z wygodnego, klimatyzowanego autokaru a i oszczędność kosztów jest nie bez znaczenia.

Ważne jest według nas dobre zmotywowanie do zwiedzania – jak to mówią nasze pociechy – „kamieni”, czyli wszelkiego rodzaju zabytków, ruin, zamków i klasztorów. Za cierpliwość i wyrozumiałość zawsze powinna czekać ich nagroda. Dla naszych dzieciaków było to prawie tygodniowe „byczenie” się na plaży i całodzienne kąpiele poprzeplatane stałym punktem rozrywki – odwiedzinami wszystkich placów zabaw.

Głosimy zasadę „wszędzie razem” i uważamy, że nie ma niczego wspanialszego niż odkrywanie świata z naszymi dziećmi. W ich oczach widzimy, że już pokochały podróże i cieszą się na myśl o kolejnych, niesamowitych miejscach do zwiedzania. W tym roku zamierzamy „odkryć” Tunezję. Na pewno podzielimy się wrażeniami gdy wrócimy.


Gdyby ktoś miał pytania w sprawie podróży po Egipcie
prosimy o mail pod adres: rdhussan@wp.pl

Dominika i Radosław Kwiatkowscy

kwiatkwiat Dominika i Radosław Kwiatkowscy z Arlettą i Aiszą

Pracujemy żeby podróżować, hodujemy niekomercyjnie psy, a mieszkamy nad morzem i być może właśnie dlatego kochamy góry. Z dziećmi jeździmy wszędzie – kiedy młodsza córka Aisza w wieku pięciu lat samodzielnie weszła i zeszła z Kasprowego w trakcie dwunastogodzinnej wędrówki uznaliśmy, że połknęła bakcyla.

Naszą największą pasją są kraje arabskie. Przed wyjazdem uczymy się nowych niezbędnych zwrotów w obcym języku, co pozwala zyskać przyjaciół i zgłębiać arabską kulturę. Nasza strona WWW: Zaczarowana Karawana


I jeszcze trochę zdjęć:


(c) Mały Podróżnik – www.malypodroznik.pl

 

Share