PRZYJACIELE

Wyprawa wokół Morza Czarnego

9 krajów, 6 miesięcy, 3 osoby – wyprawa wokół Morza Czarnego.

Co zrobić z życiem kiedy córeczka skończy pól roku? My postanowiliśmy kontynuować nasze życie tak jak zawsze marzyliśmy. Mama: polska dziennikarka i tata: niemiecki fotograf zabierają małą Hanię w podróż wokół Morza Czarnego. 6-miesięczną podróż, samochodem, przez 9 krajów i 4 „prawie kraje”. Odwiedzanie przyjaciół-dziennikarzy, maleńkich i dużych wiosek, rozmowy z kobietami i mężczyznami o najróżniejszych korzeniach i marzeniach.


Dlaczego jedziemy wokół Morza Czarnego?

Od samego początku było dla nas jasne, ze w tak długa podroż z małą Hanią wybierzemy się samochodem. Nasze dwa plecaki przeobraziły się wiec w prawdziwie rodzinny samochód: Renault Espace, zapakowany po sufit pieluchami (te zabrały najwięcej miejsca), słoiczkami z jedzeniem (te gotowe naprawdę ułatwiają życie), ubrankami (przecież dziecko rośnie każdego dnia) i podróżnym łóżkiem dla Hani (żeby miała choć jedno bezpieczne, swoje, dobrze znane miejsce). Tym razem z autostopowiczów przemieniliśmy się w rodzinę, która autostopowiczów zabiera ze sobą.  Wiedzieliśmy też, że powinniśmy wybrać nie super daleką trasę, żeby w razie czego, moc szybko wrócić, nie czekając na połączenia samolotowe. Tak więc Ameryka Poludniowa musi jeszcze chwilę poczekać.

Ponadto oboje zawsze byliśmy bardziej wpatrzeni we wschód niż w zachód. Kraje Unii Europejskiej staja się coraz bardziej do siebie podobne, wystawy sklepów są takie same, ludzie chodzą tak samo ubrani. Więc… na wschód! Usiedliśmy nad mapa i jakoś tak naturalnie pojawić się pomysł pętli wokół Morza Czarnego. Takie ładne, zamknięte kolo. Wcześniej byliśmy (a przynajmniej jedno z nas) we wszystkich tych 9 krajach, znamy języki, w których tam da się dogadać, mamy przyjaciół w wielu miastach po drodze. No i w końcu Morze Czarne to morze, a my chcemy wreszcie czuć się jak na wakacjach.

Dlaczego jedziemy właśnie teraz?

Bo nie ma nic piękniejszego niż bycie razem, we trojkę, w tych miesiącach, kiedy dziecko zaczyna się ruszać, wstawać, chodzić i mówić. Żeby nikomu nie umknęła ani minuta. Dzięki tej podróży nasza świeżutka rodzina może spędzać cale dnie razem. Ponadto niemieckie ministerstwo (mieszkamy w Berlinie) dało nam dodatkowa motywacje: poprzez płacenie przez 14 miesięcy tzw. „Elterngeld”, pieniędzy dla rodziców wychowujących dzieci – za to, co nam się marzyło: nie pracowanie, a podróżowanie, wszyscy razem.

 

Dlaczego jedziemy z tak małym dzieckiem?

Wierzymy, ze to, czego dziecku w wieku Hani najbardziej potrzeba – to jedzenie, spanie i… szczęśliwi rodzice. Zmieniający się widok za oknem nie ma większego znaczenia, jeśli mis jest ten sam, śpiewane w samochodzie piosenki są te same, zabawy w łózko o poranku są te same. Hania bardzo intensywnie odkrywa teraz świat: pierwsze spotkanie z morzem, miłość od pierwszego wejrzenia z brudnymi, bezdomnymi psami w Rumunii, muczenie krów, beczenie owiec i śpiew ptaków.

Akurat te pół roku jest tez dobre dla rodziców – Hania wciąż nie chodzi (wiec sobie nie pójdzie hen daleko), zabawki i rodzice wciąż wystarczają (wiec nie musimy się zatrzymywać na każdym placu zabaw), Hania śpi dwa razy w ciągu dnia (co daje nam czas na przemieszanie się).

Dzieci są na calutkim świecie, wiec z jedzeniem, mlekiem czy ubrankami nie będzie przecież problemu. Pampersy można znaleźć wszędzie (tylko w rożnych cenach..). To tylko od punktu widzenia zależy myślenie, ze z dziećmi wszystko jest trudniejsze. Jest inne. Dziecko tez bardzo pogłębia podróżowanie – przez wspólne odkrywanie nowych rzeczy, no i oczywiście cieple kontakty z ludźmi.

 


Gdzie śpimy?

Po pierwsze: „all you need is… friends”. Niektórzy dzielą się ze mną swoim łóżkiem, inni dają trochę miejsca na podłodze, jeszcze inni pomogą w szpitalu czy w kontakcie z policja. Szczęśliwie mamy przyjaciół we wszystkich krajach, przez które przejeżdżamy. Mamy wiec szanse uprania ubrań w pralce i uzupełnienia naszego bloga.

Po drugie: przygotowaliśmy samochód przed wyjazdem w taki sposób, ze można w nim wygodnie spać cala trojka.

Po trzecie: mamy ze sobą namiot.

No a w najtrudniejszych przypadkach zawsze można przecież przenocować w hostelu (sprawdziliśmy z Hania dwa – właściciele i współmieszkańcy byli zachwyceni) albo w wynajmowanym pokoju (co jest nawet tańsze niż noc w naszym mieszkaniu w Berlinie, które wynajęliśmy na czas wyjazdu). Od października 2010 roku powinna być gotowa relacja z podróży na naszej stronie internetowej. Zapraszamy!

Anna i Thomas Alboth            

thumbnail Anna i Thomas Alboth z Hanią

Mama: polska dziennikarka i tata: niemiecki fotograf zabierają małą Hanię w podróż wokół Morza Czarnego. 6-miesięczną podróż, samochodem, przez 9 krajów i 4 „prawie kraje”. Nasza strona internetowa to: Thefamilywithoutborders.com 

     
I jeszcze trochę zdjęć…


(c) Mały Podróżnik – www.malypodroznik.pl

Share