Wyprawy

TUNEZJA – Egzotyka dla Smyka – fotoblog cz. 1

9.10.2007 – Przygotowania…

Przygotowania jak zwykle trudne bo właśnie tuż przed wyjazdem jest milion spraw do załatwienia. Damy radę!
W Małym Podróżniku przygotowałem całą infrastrukturę informatyczną wyprawy więc zacząłem naprawdę czuć zbliżający się wyjazd. Ania doszlifowała program na objazdówkę. Drugi tydzień będzie improwizacją i robieniem wszystkiego pod chłopców. No może będą musieli trochę pochodzić po Tunisie ale przecież zawsze można wtedy złasować coś dobrego, albo namówić rodziców na pamiątki z wyjazdu… 😉

RUSZAMY 18 PAŹDZIERNIKA!!!


Staś autentycznie zainteresowany tym co widzi na zdjęciach…

18.10.2007 – STARTUJEMY!!!

15.45 – taksówka zjawia się punktualnie. My spakowani (!) wsiadamy i nawet bez korka i stresu jesteśmy pod terminalem. Rozpogodziło się trochę i może będzie coś widać podczas startu. Czekamy na nasze bilety lotnicze kiedy początkowo nieśmiało a później całkiem energicznie z głośników pada propozycja nie do odrzucenia – EWAKUACJA – WSZYSCY WYJŚĆ PRZED TERMINAL! Szczęśliwie to nie podrzucona bomba ale jakiś zapomniany bagaż był sprawcą alarmu.
Czas spędzamy w holu Mariotta bo zaczyna kropić deszczyk, a my przecież przygotowani na Afrykę a nie Syberię… Po pół godzinie koniec alarmu. Niezły tłumek atakuje terminal i oczywiście opóźnienia, bałagan, zaduch – dzień jak codzień na Łorsoł Erport… Jak najszybciej uciekamy za kontrolę graniczną i znajdujemy miejsce znakomite do wybiegania chłopaków przy…. kaplicy lotniskowej. Pusty kawałek korytarza i wzbudzające zainteresowanie Michałka emblematy wojsk lotniczych to jest to co nam trzeba.

Uczymy się:
– Zobacz tu są strzały, a tutaj orzeł…
– Gryzie?!
– Nie orzeł dziobie… 😉

Wreszcie przy Tunisie pojawia się komunikat GATE OPEN – kontrola – Michałek dałby się się prześwietlić byleby tylko przejechać na ruchomej taśmie…
No i znowu czekamy… Tłum napiera – autobusu nie ma – alarm daje się jeszcze we znaki…
Z opóźnieniem ale jednak dowożą nas pod Airbusa A320 TunisAir i sprawnie pakujemy się do środka….
Lot spokojny z lekkim akcentem turbulencji nad Alpami, czyli jak zwykle…
Lądowanie znakomite, kołowanie błyskawiczne, otwierają się drzwi i…. ciepło!
Ciepła noc w Tunisie – marzenie…
Przechwytuje nas sympatyczna Pani z ONTT – czyli narodowej organizacji turystycznej – załatwiamy odprawę bokiem i to co zyskaliśmy tracimy na celnikach chcących udukumentować nasz sprzęt foto ;-))) Kończy się na wpisaniu jednego body do paszportu…
23.00 – witamy w Hotelu Africa! Staś, który szalał przez cały lot kokietujćc wszystkich zasnął nam na podjeździe do hotelu. Szybkie formalności i jesteśmy w pokoju na 10 piętrze…

Staś śpi, Michałek ma własne łóżeczko i sam chce już spać…
Ania kładzie chłopaków a jak stukam w klawisze…

Może się uda jutro zamieścić relację z całego długiego dnia
Jedziemy do Tozeur na południe – piaski Sahary i Czerwona Jaszczurka czekają na chłopaków….

Pozdrawiamy i….. zdjęcia…


Warszawa – alarm bombowy… czekamy…


Na pokładzie Airbusa.


Tunis – w hotelu Africa wiedzieli jak przywitać Michałka.


Bohaterowie są zmęczeni. Podczas przebierania do snu nawet nie westchnął…


Tacie pozwolono spróbować daktyla…


Jedni pracują by inni mogli spać!


Michałek wszystkim mówi DOBRANOC!


TUNIS już śpi.


Ostatnie zdania i zaraz wysyłamy na serwer…


Zobacz: FOTOBLOG cz. 2 lub wróć do: strona główna

(c) Portal Małego Podróżnika

Share