SZWECJA – Varning Barn! – BLOG dzień 7
Wyprawa do SZWECJI – Varning Barn!
BLOG dzień 7
czerwiec 2009
Jest nadzieja!!! Po południu pojawia się słońce.
Pakujemy się, żegnamy z Olą i już w trasie zastanawiamy się gdzie tu najpierw pojechać.
Dopóki jest całkiem przyzwoita pogoda czas na zwiedzanie wybrzeża. Odwiedzamy malutki port w Torekov gdzie jest ciekawe muzeum morskie. Jedna jego część to dawny frachtowiec „Fram”, którego zachowana część rufowa dostępna jest do zwiedzania i jest miejscem poznania historii statku. Miejsce znakomite do zabawy dla chłopców tym bardziej, że wokół poustawiane są armaty skierowane na Kattegat i wielka mina morska,…
Druga część muzeum mieści się w jednym z dawnych składzików rybackich. Części wyposażenia i takielunku m.in. ze statków które zatonęły w okolicy. Spreparowany rekin i krokodyl. Chłopcy podziwiają eksponaty a wyobraźnia ich pracuje na wysokich obrotach. A wszystko to znajduje się przy basenie portu rybackiego. Wystarczy przejść kilkadziesiąt metrów by znaleźć się na brzegu drugiego basenu portowego tym razem pełnego turystycznych jachtów żaglowych i motorowych. Latem życie toczy się tu intensywne.
Odwiedzamy jeszcze Molle – miasteczko znane z tego, że jeden z mieszkańców ogłosił niepodległość i wypowiedział wojnę USA. No i jeszcze zbudował wielkie drewniane wieże z drzew wyrzucanych na brzeg przez fale… Ale do nich nie dotarliśmy – przyszła mgła i deszcz…
Ponieważ dogoniły nas wspomniane już deszczowe chmury postanawiamy zejść pod ziemię. Groty Tykarp Grottan gwarantują, że nie zmokniemy. Wejście do podziemia niewielkie i wymagające przynajmniej niezłego skulenia się. Ale wnętrze! Istna plątanina komór, gdzie faktycznie wchodząc bez przewodnika, można łatwo się zgubić. Zgubienie się może być naprawdę poważne bo trasy we wnętrzu liczą sobie kilka kilometrów i 20 000 m2 powierzchni. My nie zwiedzamy takiej baaaardzo długiej trasy ale poznajemy labirynt w okolicy wejścia. Towarzyszy nam szwedzka klasa ze szkoły podstawowej. Po chwili podchodzi do nas nauczycielka z nieśmiałą dziewczynką i pyta się skąd jesteśmy. Dziewczynka ma rodziców Polaków mieszkających w Szwecji. Ale nie była pewna, czy echo grot nie myli jej słysząc nasze rozmowy. Wędrówka jest bardzo ciekawa. Chłopcy są zachwyceni bo każdy dostał własną latarenkę. Dodatkowo zabrali nasze latarki więc są super profesjonalnie wyposażeni. Warto również wspomnieć, że groty te stanowią jedno z największych zimowisk nietoperzy w Szwecji.
Znowu jedziemy bocznymi drogami. Po drodze zwiedzamy (a raczej Ania zwiedza bo chłopcy zasnęli) zamek Bäckaskog Slott położny na przesmyku między jeziorami. Zamek jak wymarły. Życie tutaj toczy się wtedy, gdy przyjeżdża jakaś grupa. A może przed chwilą pojawił się tu duch Karola XV na czarnym koniu i wszyscy w panice uciekli… Nie zdziwmy się jak w murach tego obecnie luksusowego hotelu usłuszymy śpiew mnichów. W XIII wieku był tu klasztor.
Wróciliśmy w region Blekinge. Jutro mamy zwiedzać Eriksberg. Znajdujemy jezioro raptem kilka kilometrów od naszego porannego celu, gdzie musimy być bardzo wcześnie. Trochę kropi, ale się przejaśnia. Nie rozbijamy namiotu tylko chłopcy bawią się puszczając swoje statki.
Kiedy całkiem przestało padać rozpalamy ognisko. To już ostatni nocleg w Szwecji więc chcemy alby był tak udany jak pierwszy. Jezioro piękne, wspaniały las – wszystko jak trzeba… Palimy ognisko i pieczemy chlebki. Jak się już zaczyna ściemniać rozbijamy namiot. Czas na sen.
Słoneczko powoduje podwyższony poziom małpiego humoru.
Ola prezentuje typowy szwedzki rower dla studenta.
Torekov. W porcie można się nieźle zakotwiczyć… jest bar…
Tradycyjnie takie porty dzielą się na część dla łodzi turystycznych i rybacką.
Na frachtowcu „Fram”.
Stasio!!! Lewo na burt!!!
Na zdechłą flądrę! Kiedy doniosą proch i kule?!
Uaaaa!!! Krokodyl!
Tym razem w porcie…..
….w Molle.
Samochodowa zabawka interaktywna.
Tykarp Grottan – otwieramy domek nietoperza!
Tykarp Grottan – początkowo chłopcy bardziej zwracali uwagę na lampy
otrzymane przy wejściu niż na same groty.
No i trochę się baliśmy ale tylko trochę i na początku.
Dzielnie maszerowaliśmy z komory do komory od czasu do czasu słuchając opowieści naszej przewodniczki.
A droga nie miała końca….
Tajemnicza kamienna misa.
Mu się zmieścimy ale rodzice????!!!!.
To było przejście Św. Mikołaja! Na końcu stał sobie malutki Św. Mikołaj.
Legenda przewodnicka mówi, że idąc tym maleńkim korytarzem
trzeba wyszeptać prośbę do Św. Mikołaja – wtedy na pewno się spełni
i pod choinką znajdziemy wymarzony prezent.
Bäckaskog Slott – puste….
….zupełnie…
….wnętrza zamku.
Jeszcze trochę kropi kiedy docieramy nad kolejne „nasze” jezioro.
Za plecami mamy piękny las usiany ogromnymi, omszałymi głazami.
Pomost, trampolina i koło ratunkowe z sygnalizatorem.
Ciekawe ile czasu takie wyposażenie plaży w kompletnej głuszy
przetrwałoby w Polsce zanim zostałoby zniszczone przez wandali…
godzina… dwie….
Czas na….
….ognisko!
A za chwilę jak już się dobrze rozpali zrobimy kolację.
Kończy się dzień. Czas spać.
Dobranoc!
Zobacz: NASTĘPNY DZIEŃ (8), strona główna, poprzedni dzień (6)
(c) Portal Małego Podróżnika