Festyn holenderski w Warszawie
HOLANDIA (+ Niemcy) – Tulipany i czarownice…
kwiecień 2010
PS.
FESTYN HOLENDERSKI w Warszawie
Wrócilismy do Polski i oto niespodzianka! Mamy przedłużenie naszej wyprawy czyli Holandię w Warszawie… na ul. Kubusia Puchatka!
O Holender!
Już na progu czyli od Świętokrzyskiej wita nas muzyka, która kojarzy nam się z Madurodamem. To gra przewoźna katarynka… kataryna! Wielkość samochodu, bogate zdobienia i… niezły pałer. Słychać ją z daleka i nawet samochody na Świętokrzyskiej jej nie zagłuszają. Kiedy zajrzymy z tyłu to oprócz bębnów zobaczymy skład… hmm… płyt z muzyką. Taśmy pełne dziurek sterują instrumentami i patrząc na nie nie można nie odnieść wrażenia, że to widoczna pod mikroskopem powierzchnia płyt CD.
Cała ulica Kubusia Puchatka zastawiona jest stoiskami na których jest eksponowane wszystko co w Warszawie jest holenderskie. Od szkół językowych po linie lotnicze KLM. Są też typowe holenderskie wyprzedaże rzeczy używanych. Ciekawe czy dochód z tego nasze urzędy skarbowe zwolnią z podatku jak to jest w Holandii… 😉
Na estradzie muzyka świata pozwala przybliżyć się do niezliczonych klubów Amsterdamu. A pomiędzy tym wszystkim wszystko to co na każdej takiej imprezie być musi lub powinno – wata cukrowa, malowanie twarzy, biżuteria etno itd… itp…
No dobrze… 1 zdjęcie to ponad 1000 słów więc nie piszę dalej ale zapraszam na małą galerię zdjęć z Festynu!
Katarynka.
„Płyty” do katarynki.
Najważniejszy kolor – pomarańczowy!
Na wyprzedaży zawsze można znaleźć coś interesującego!
Nie mogło zabraknąć linii lotniczych KLM i…
…rowerów!!!
Krowa holenderka?
Ania była najbardziej holendersko wyglądającą warszawianką!
Holenderska trębaczka jazzowa Saskia Laroo.
Do zobaczenia za rok!
..:: strona główna wyprawy ::..
(c) Portal Małego Podróżnika