Wyprawy

KUBA – dzień 2 (lecimy do Hawany)

MP_KUBA_baner250
KUBA. Muzeum Niespełnionych Marzeń
dzień 2

Do Hawany tylko prawie 13 godzin
Nu wot…. polecieli! (acha! to już było)…
Nu wot…. polecieli…drugi raz!Ale aby polecieć trzeba zdążyć na samolot. Nie za bardzo rozumiałem dobre nastroje ekipy o poranku i dłuuuuugie wstawanie i powolne śniadanie bo Moskwa jest wielka, a lotnisko daleko… Jako, że z chłopcami jesteśmy najwolniejsi i mamy bagaż więc nie możemy ich wziąć na barana – ruszamy pierwsi licząc, że reszta ekipy nas dogoni jeszcze przed metrem ale będąc w pociągu nadal prowadzimy. Szybka decyzja jak najprosciej i pewniej dojechać z przesiadkami na Belaruski Dworzec i… nadal prowadzimy chociaż metro jeździ co 3 minuty więc mogą być tuż za nami. Na przesiadce nas nie złapali, ale mogli wybrać inny wariant połączeń w metrze. Belaruski Dworzec, pamiątkowe zdjęcia i do biegiem do kas ekspresu lotniskowego… Będzie za 7 minut. O! Nie ma… Akurat nie odjeżdża o 11.30, ale o 12.00. Szutka jakaś czy aszybka???Będziemy mieć na Szeremietiewie raptem… godzinę… uuuuuu… krucho z czasem! No i dogania nas reszta ekipy i jesteśmy w peletonie również zdziwieni. Kolejka o 12.00 rusza i w trochę nerwowym nastroju jedziemy te 35 minut, a na lotnisku biegiem przez bramki i kontrole aby jak najszybciej się odprawić. Co prawda mieliśmy zarezerwowane miejsca kiedy przylatywaliśmy, ale wtedy nie dali nam kart pokładowych no i musieliśmy przecież nadać nasz bagaż. Dobiegliśmy tablicy wylotów naszego terminalu już po security i okazało się, że odlot mamy nie o 13.45 ale o 14.10… ufff…. Mnóstwo czasu ale i hektary do dobiegnięcia. I tak dobrze, że to tylko terminal „D”, a nie „F”.Tu też wychodzą zacofania cywilizacyjne i umysłowe u Rosjan bo takie Szeremietiewo na odcinku chyba ze 2km ma 100m ruchomych chodników, a reszta to dymanie na piechotę! Gdzie im (nie wspomnę naszego kurnika im. Chopina) do Bangkoku lub Singapuru! Koszmarne lotnisko!Tak czy inaczej dobiegliśmy, wsiedliśmy i odlecieliśmy z Moskwy, do której mam nadzieję szybko lub wcale nie będę musiał wracać.

Samolot trochę mnie odnerwił bo był super wyposażony w wypasiony terminal dla każdego pasażera. Filmy (w tym najnowsze światowe hity) i… gry dla chłopaków… Takie PlayStation dla każdego z kilkunastoma grami. Sam w kilka gier pokonałem sporo poziomów aż… zablokowałem terminal. Podczas resetu (w sumie dwa razy) okazało się, że mamy Linuksa w wersji RedHot ale chyba oprogramowanie robione w wersji radzieckiej czyli piratowane bo na grach się wiesza. Stewardesa patrzyła na mnie jak na raroga jak raz po raz zawiadomiłem ją gromkim RESET PLEASE! It’s NOT Me! U mienia ruki swabodnyje!!!

Chłopcy grali grali grali i… Staś położył się spać ale Michał walczył z kolejnymi robakami, karmił węże, rozbijał mury, itp… itd…

Kiedy było już pół godziny do lądowania Staś spał nadal jak kamyczek i ledwie go obudziliśmy na lądowanie. Lądowanie cudne jak po maśle i gromkie brawa dla pilota… Faktycznie wyszło! Emocje były tym większe, że włączono na nasze monitory widok z kamery na dziobie samolotu i każdy mógł wczuć się w rolę pilota podczas lądowania.

Na lotnisku „maniana”… Jedni mówią, że trzeba wypełnić karty dodatkowe, inni, że nie… kart nie ma dla wszystkich… typowy południowo-amerykański bajzel… OK! Wypełniamy ale się nie ujawniamy… Kolejki straszne do okienek straży granicznej. Każdy musi być sfotografowany i to przyczynek do tego, że Stasio został bohaterem i ugiął się nawet przed nim reżim kubański…

Oczywiście wymyślili, że rodzina nie może podejść razem tylko podzielić dzieci między rodziców. Więc Ania musiała wybierać. Wybrała Stasia ale Michał się zbiesił i powiedział, że on też chce z Mamą… OK! Reżim się poddał po raz pierwszy i Ania była z dwójką dzieci, a nie z jednym. Najpierw sfotografowano Anię potem wbito do komputera dane Stasia i się zaczęło! Stasio był już wcześniej niezadowolony ale to fotografowanie uraziło jego godność i kiedy Ania próbowała go podnieść skopał cały box straży granicznej i kiedy nawet ja doszedłem by może go przytrzymać na chwilę był taki wściekły i miał taką minę i tak się miotał i kopał, że…. reżim się poddał… Słysząc kopanie w ściany przybiegli panowie z ochrony i z uznaniem się o sile Stasia wyrażali… Podobnie jak większość pasażerów samolotu.

W efekcie jednak nas wpuścili, a Staś został bohaterem dnia bo nie dał się Kubańczykom sfotografować na granicy…

Po przejściach w immigration zabraliśmy bagaże i wyjechaliśmy wózkami z bagażem mijając zgrabnym unikiem celników trzepiących wracających do kraju Kubańczyków aby wymienić pieniądze. Kiedy męska część wyprawy stała ponad pół godziny w tasiemcowej kolejce do kasy wymiany okazało się, że…. Ania ukradła bagaż Rosjaninowi… Jak? prosto! Mielismy takie same torby Made in China, a nasza zawierała rzeczy dla Księdza Andrzeja z tutejszej misji salezjańskiej. No i zamiast wiekanocnego baranka z Polski byłyby sztangi ruskich papierosów i Stolicznaja….

Bierzemy trzy taksówki i już po nocy jedziemy do naszej Casa Orlando… czekają… Piękny kolonialny dom wzbogacony o współczesne dzieła kubańskie… sympatyczny gospodarz… pięknie!!!! Ale…

Musimy się wyprowadzić! Niestety partia przed naszym przyjazdem nie zdążyła pójść po rozum do głowy i udostępnić kwaterodawcom prawa do nocowania większej liczby obcokrajowców! Mogą w jednej Casas Particulares przenocować najwyżej 4 osoby dorosłe no,… ewentualnie 6… Jak przenocujesz jednorazowo więcej to sąsiad cię podkabluje na 100% i zapłacisz 1000 USD kary + utrata licencji czyli dla rodziny…. głód… Dla naszej 11-osobowej grupy oznacza to mieszkanie w sąsiednich casach.

Musimy się przeprowadzić ale że jest pusto i nie ma jeszcze pokoju w tej Casas obok więc ryzykujemy i nocujemy w… 11 osób… chyba rekord… Późno było i nikt nie kablował bo policja też nie lubi szlajać się nocą kiedy na komendzie jest fajny serial w TV.

No ale jutro się przeprowadzamy. Dziś pijemy piwo uzupełniając elektrolity i gadamy z gospodarzem. Niektóre dzieci nie śpią, a jest chyba coś koło 3 nad ranem u nas – JET LAG….

Wreszcie spać! Kiedy nerki i pechęrz moczowy wygoniły mnie do toalety nad ranem zobaczyłem Stasia jak się bawił (on spał w samolocie)… zasnąłem… za dwie godziny (jeszcze noc) bawili się obaj i grzechotali cholernymi wiaderkami… a mogło być tak pięknie… ze dwie godziny snu uleciały jak sen złoty ale… przecież to już następny dzień więc nie ma co się wyżalać !!!

No i zdjęcia…


Widok z okna hostelu…

…i zajęcia poranne w salonie.
Idziemy do metra.
Widok znad rz. Moskwy w kierunku Kremla.
Uff…. wynurzyliśmy się z metra we właściwym miejscu.


W AeroExpressie na lotnisko.


Oferta samochodu akurat na Moskwę.


Nasz samolot!


Ła! Bez paniki – zdążymy!


W samolocie sprawdzamy jakie są gry.



Miły prezent na długą trasę od Aeroflotu,
plecak z wyposażeniem.


Żegnamy Szeremietiewo.


Znowu ponad chmurami.


Udało mi się dwa razy zawiesić terminal…
Siedzi w środku Red Hot Linux ale nie najlepiej
oprogramowany – wiesza się na grach aż miło.


Gniazdo Stasia.


Wreszcie Kuba pod nami i za 10 minut lądujemy.


To widzi pilot podchodząc do lądowania w Hawanie.


Terminal w Hawanie.


Wreszcie w naszej Casa Orlando.

DOBRANOC!
  

.:. DZIEŃ 1 .:. MENU WYPRAWY .:. DZIEŃ 3 .:.

Długo w nocy stuka w klawisze: Krzysztof; poprawia: Ania;
inspirują jak zwykle niezawodni Michaś i Staś.

Share