Wyprawy

KUBA – dzień 9 (Trinidad, dżungla i plantacja kawy)

MP_KUBA_baner250
KUBA. Muzeum Niespełnionych Marzeń
dzień 9

Trinidad, dżungla i plantacja kawy
Dzień zaczynamy tradycyjnie od polerowania bruku ulic w Trinidadzie. To nie ulega wątpliwości, że zrobić to trzeba bo jest pięknie i niekoniecznie o poranku straszliwie upalnie. Ponieważ dzieci nie chcemy trzymać na słońcu, bo nadal są trochę zgrillowane, wymyślamy wyprawę do… dżungli. Droga w góry jak to w górach szalona. Silniki wyją na wysokich obrotach, serpentyny i piękne widoki. Z poziomu morza wspinamy się prawie 600 metrów w górę.

Chcemy zobaczyć jak wyglądały dawne lasy na Kubie. Właśnie tu w górach opodal Trinidadu zachował się kawałek takiego lasu. Obecnie jest to rezerwat ze ścieżką edukacyjną. W lesie wilgotność całkiem całkiem – zatyka oddech. Ekipa trochę wymięka i zostaje przed bramą prowadząca na szlak. Bardziej kuszący okazał się barek z zimnym piwem.

My nie pękamy tym bardziej, że chłopcy są w bojowych nastrojach, mają patyki więc drżyj dżunglo! Trasa ma raptem kilometr ale jest trochę w górę i trochę w dół więc spocić się jest gdzie. Na początku ścieżki mamy największe drzewo mahoniowe na Kubie. No fakt trochę wysokie i duże. Nazwijmy go po swojemu…. Mahoń Bartek. Dalej fascynują nas paprotki mające po kilka metrów wysokości i inne malownicze, egzotyczne ziela. Ścieżka prawie nie przedeptana więc przejście chociaż bez maczety jest prawie jak przedzieranie się przez tutejsze góry.

Pełni wrażeń schodzimy do ekipy i jedziemy dalej na dawną plantację kawy. Obecnie to dawny kolonialny dom będący kiedyś centrum plantacji z małym muzeum kawy oraz kawiarnią. W menu kawa na wiele sposobów (ok. 30) i każda równie pyszna. Zamawiamy chyba z 6 różnych próbując różne smaki. Dzieci bawią się starymi maszynami do obróbki kawy i wreszcie czas na decyzje co dalej bo już po 15.00. Łucja z Ernestem biorą starsze dziewczynki do swojego samochodu i jadą dalej by zdobyć wodospad. Nasi chłopcy po wyprawie w dżunglę opadli z sił więc zamiast dwugodzinnej ponad wyprawy do wodospadu postanawiamy wrócić pod Trinidad na półwysep Ancon i skorzystać z oferty pięknej plaży przy hotelach.

Jak postanowiliśmy tak zrobiliśmy. Chłopcy szaleli na plaży z Gabrysią, ale kiedy wracaliśmy do Trinidadu niepokoiliśmy się o Łucję i Ernesta z dziewczynkami bo w górach skropliły się chmury i była tropikalna ulewa. Później okazało się, że ponieważ wodospad był na terenie parku narodowego to wszyscy zwiedzający byli pod obserwację i opieką jego pracowników. Nic nikomu na szlaku nie miało prawa się przydarzyć. W sumie to gdzieś się minęliśmy bo na wieczór Ernest dojechał jeszcze na plażę by spławić towarzystwo zziajane górką wyprawą. My po szaleństwach morskich znacznie dłuższych zjedliśmy kolację w naszej casie i poszliśmy spać….

ZDJĘCIA:


TRINIDAD cd…
Jedna z popularnych w mieście form jego zwiedzania – w siodle.




Rower z silnikiem spalinowym zafascynował chłopców.


Casa? Knajpka? Muzeum? Hu kers – jak to paplają Angole…


Jednak knajpka…


Szkoła.



Miś MakuMaka też chce się przejechać.


Okolice Trinidadu opanowane są przez kowboi. Zajeżdżają też do miasta.


Normalny, skromny obiadek tutaj.
Homar z grilla + ryba + krewetki – jakby był problem z rozpoznaniem.


WYCIECZKA DO DŻUNGLII.
Górska droga.


Kierownica może się zagrzać.


Idziemy na wycieczkę do dżungli.


Kwiatki niczego sobie.


Pod największym mahoniowcem na Kubie.



Most z jednego bala i nad nami paprotka.


W dżungli cd…


Paprotka…


…w której Michał się schował cały.


A paprotka od dołu wygląda tak!


Jak poszukać to i fauna się znajdzie.


Casa de Cava – tylko co te banany robią przy stanowisku prażenia kawy?!


Tu łuskano kawę.


Przemysłowy młynek do mielenia.


Kawa podawana jest stylowo.


Kawa podawana jest stylowo.
(powtórzenie jest intencją redakcji… 😉 )


Praca na plantacji.


Michał przy krzaczku kawy.


Płw. Ancon – plażowanie na zakończenie dnia.



Trinidad – wracamy do miasta.
Patrzę i widzę… Na 100% grają coś z Błena Wiśta…


Wieczorne klimmaty trinidadzkie.



No to co to jest? Casa, zwykły dom, knajpka….


Jan Paweł II jest obecny w sercach
i jak widac na drzwiach kubańskich katolików.


Ach! Te trinidadzkie bruki…




Siedzimy i chłoniemy sobie atmosferkę…

.:. DZIEŃ 8 .:. MENU WYPRAWY .:. DZIEŃ 10 .:.

Długo w nocy stuka w klawisze: Krzysztof; poprawia: Ania;
inspirują jak zwykle niezawodni Michaś i Staś.

Share