KUBA – dzień 29 (Hawana)
KUBA. Muzeum Niespełnionych Marzeń
dzień 29
Ostatni dzień w Hawanie |
||
---|---|---|
Wczoraj było leniwie ale dzisiaj szykuje się masakra. Jak wyjdziemy z naszej kwatery to wrócimy… koło północy… Co to my dziś zaplanowaliśmy… Acha! Cmentarz!
Cmentarz i to nie byle jaki: im. Krzysztofa Kolumba – Necropolis Cristobal Colon. Jest to jeden z największych najpiękniejszych cmentarzy obu Ameryk. Już brama i aleja za nią budzi szacunek ale tu jeszcze nam przeszkadza w kontemplacji kasa. Kupując bilety warto również nabyć plan i przewodnik po cmentarzu. Znacznie upraszcza to wędrówkę między dziełami sztuki lub odnajdowanie grobów znanych ludzi z historii nie tylko Kuby. Cmentarz jest niezwykły. Podobnie jak w Santiago otacza nas morze białego marmuru. Są groby proste w formie ale znajdziemy tu również wielką ilość niezwykłej piękności grobowców w całości bogato dekorowanych lub z ciekawymi detalami. Naprawdę dzień, dwa i trzy to za mało by nasycić się urodą tego miejsca. W pewnym momencie zapomina się, że to cmentarz i poruszamy się jak w świątyni sztuki i to sztuki na bardzo wyśrubowanym poziomie. Początkowo się zazłościliśmy bo zniknęło nam słońce. Przypełzły chmury. Oczywiście w tym morzu bieli i szalonych kontrastów miło mieć do fotografowania rozproszone światło, ale nie cały czas. Szczęśliwie między chmurami były oka niebieskiego nieba, a więc również słoneczko ale… Napełzły w pewnym momencie czarne chmury i lunęło… może nie bardzo intensywnie ale jednak… mamy pierwszy deszcz w Hawanie od pół roku! Oczywiście wystarczyło schronić się pod grobowcem w kształcie wielkiego żagla by przeczekać w sumie przyjemny deszcz. Przyjemny deszcz na cmentarzu – to już chyba zboczenie… Trudno opisać w blogu co widzieliśmy na Cristobal Colon. Mamy tu monumentalne grobowce o szczegółowości detali wręcz nieprawdopodobnej. Mamy grobowce z oknami wypełnionymi witrażami. Porcelanki wielkości talerza obiadowego zachowały przepiękne portrety dawnych mieszkańców. Wiele nawet prostych grobowców ma chociaż jeden detal pięknie wyrzeźbiony przez miejscowych kamieniarzy. Po deszczu wyszło słońce i mamy okazję zrobić wiele zdjęć cmentarza na tle ciemnych, burzowych chmur. Jest pięknie! Siedzielibyśmy tu cały dzień ale chłopcy zaczynają byc głodni. Postanowiliśmy wrócić na obiad do naszej casy ale wcześniej kolejna atrakcja… Jeden ze współczesnych symboli Hawany to Plaza de la Revolucion – Plac Rewolucji, niegdyś zwany Civic Square. Wielkie asfaltowe klepisko z Ministerstwem Komunikacji, Spraw Wewnętrznych oraz Jose Marti Memorial wysokim na 109 metrów zwanym nie bez przyczyny Wieżą Saurona… A jak poznać które z ministerstw jest które? Nawet gdyby liczne anteny nie podpowiadały to płaskorzeźbione w outline’ie twarze Che i Fidela służą za ściągawki. Che to oczywiście Min. Spraw Wewnętrznych. Fidel trzyma fasadę tego, co umożliwia mu wygłaszanie godzinnych tyrad do narodu, czyli Ministerstwa Ko… lub Telekomunikacji. Wieża Saurona pod którą siedzi jakby zmartwiony Hose Marti (dlaczego zasłużyłem na ten los) zasłania widok na Komitet Centralny Komunistycznej Partii Kuby – nie muszą dodawać, że ilość policji i to czepialskiej się jest niesamowita. Każdy jest tu pod czujnym ich wzrokiem. Zdjęć z bliska monumentu nie zrobicie bo nie można iść chodnikiem obok chyba, że zapłacicie 2 CUC. Jaja sobie robią oczywiście! Zresztą iść tam nie ma po co – wszystko widać z placu. Generalnie jest to najlepsze miejsce do odczucia oddechu reżimu na własnym karku. Po spędzeniu 10 minut łapiemy kokosa i jedziemy do casy. Towarzyszą nam nadal ciemne chmury i może będzie padać… I popadało! Ale byliśmy już w naszej jadalni przy obiadku jak lunęło. Hawańczycy się cieszą. Boją się chodzić w deszczu, ale jednocześnie potrafią się na tym pierwszym deszczu namydlić by spłukać symboliczny brud, grzechy, itd… itp… W sumie ta ulewa nie naprawiła w żaden sposób ujemnego bilansu wodnego miasta ale dała nadzieję na przyszłe deszcze. Kiedy zjedliśmy obiad było już po deszczu i tylko kałuże przypominały, że coś niedawno padało. Jedziemy do Padre Andreasa czyli księdza Andrzeja aby zostawić torbę z rzeczami, które mogą się przydać na misji. Przecież nie będziemy wozić do Polski zupek w proszku. Tym razem trafiła nam się zupełnie odlotowa taksówka – Cadilac i to piękny, czerwony no i wersja kabrio! Nawet nie targujemy się o cenę by zrobić kilka zdjęć zanim odjedzie z piskiem opon kiedy nas już wysadzi. Hawana z takiego samochodu naprawdę wygląda… mhhhh…. stylowo-muzealnie… Dobrze trafiliśmy bo za pół godziny zacznie się wieczorna msza. Jeszcze obiegamy okolice misji, zagladamy zobaczyć co dają w aptece no i msza. Kilka osób, ale widać, że bardzo duchowo zaangażowani. Kiedy zakończy się remont kościoła i msze będą z powrotem odprawiane w tym pięknym wnętrzu to… będzie może bardziej „po bożemu” ale teraz jest bardzo wzruszająco. Wierni biorą aktywny udział, czytają Pismo. Po mszy ksiądz zarządza wieczornym czasem młodzieży – dziś zajęcia sportowe. Zostawiamy ekipę na boisku i możemy powędrować na wieczorny obchód starej Hawany. Najpierw idziemy na Plaza Vieja bo podobno jest tam coś ciekawego czego jeszcze nie widzieliśmy! Akurat! Przecież byliśmy już tam ze trzy lub może i pięć razy! No ale jak to się człek może pomylić. Naszym celem była Factoria Plaza Vieja – kultowa knajpka, zawsze zatłoczona gdzie się dotychczas nigdy nie zatrzymaliśmy się z racji tłumu jaki zawsze kłębi się tam wokół stolików. I to był błąd! A wiecie co tam jest ciekawego? Mini-browar! I to jaki! Większy niż te które spotyka się u nas. Zaplecze imponujące pełne tanków, rur, filtrów itd… W tle baru część ze zbiornikami gotowego piwa i pełną diodek tablicą kontrolną! Piwo nie dość, że pyszne to jeszcze podawane jest w tubach wysokich niekiedy na półtora metra! To taki nasz dystrybutor stolikowy. Nie zawracamy przez czas jakiś głowy kelnerom… 😉 No ale nie tylko mini-browar jest tu atrakcją. W głównej sali stoi Ford TT z roku…. 1918! Praktycznie na chodzie. Można również spróbować MALTA czyli napoju podobnego do kwasu chlebowego ponieważ jest tu również linia produkcyjna tego napoju. Nie powiem długo posiedzieliśmy! No ale to co dobre szybko się wypija (jest takie staropolskie przysłowie) i czas ruszyć na nocny spacer po kolejnych zaułkach Hawany. Najpierw odnajdujemy tablicą poświęconą profesorowi Stanisławowi Lorentzowi, który podnosząc ze zniszczeń wojennych Warszawę dał impuls i przykład by zacząć odrestaurowywanie starówki w Hawanie. Zaglądamy do Muzeum Czekolady czyli sklepu z niewielką ekspozycją muzealną i kawiarnią. Wreszcie spotykamy Frycka, który przysiadł zmęczony chyba szlifowaniem hawańskich bruków na ławeczce. Jakiego Frycka? No tego polskiego kompozytora co go bardziej cenią Japończycy niż Polacy – Fryderyka Chopina. To taka nasza inicjatywa, by w Hawanie był pomnik Chopina – no i jest! Co dalej? Oglądamy wloty do kanałów doprowadzających wodę, wagon-salonkę jakim Fidel jeździł po Kubie, dawny klasztor franciszkanów, obecnie hotel, z kafejką internetową w… konfesjonale… Trudno zliczyć ilość ciekawych miejsc i detali jakie zobaczyliśmy dzięki przewodnikowi w postaci księdza Andrzeja. Wreszcie po zatoczeniu powiedzmy, że koła znowu trafiamy na Misję bo czas pozamykać wszystko. A na boisku czyste szaleństwo pomimo sporej ilości potu jaka dziś rozlała się na dziedzińcu. Usiłuję być bramkarzem w konkursie karnych ale nie mam szans. Chłopaki grają tak, że nasi pseudo zawodowcy z ligi mogliby się baaaaardzo duuuuużo nauczyć. Oprócz techniki również zaangażowania w grze. Chłopaki dostają jeszcze 10 minut na skończenie meczu i na koniec wspólna modlitwa. To tak naprawdę jedyny warunek korzystania z boiska. Nie musisz chodzić do kościoła ale przynajmniej podziękuj Panu Bogu za chwile tu spędzone. Ale już późno! Ale jesteśmy zmęczeni! Ledwie dowlekliśmy się pod Kapitol gdzie czekają taksówki. Łapiemy pierwsze co jest, do casy i spać! Jutro przecież ostatnie godziny w Hawanie i…. wylot… Dobranoc. |
||
Poranny spacer na Malecon gdzie złapiemy taxi. Sklepik z bananami. Pamietajcie duże banany są do pieczenia! Poranna kontemplacja na Malecon.
CMENTARZ CRISTOBAL COLON
PLAZA DE LA REVOLUCION
WIECZORNA MSZA
ZNÓW NA PLAZA VIEJA
OSTATNI WIECZORNY SPACER
MECZ
|
||
.:. DZIEŃ 28 .:. MENU WYPRAWY .:. DZIEŃ 30 .:. |
||
Długo w nocy stuka w klawisze: Krzysztof; poprawia: Ania; (c) Portal Małego Podróżnika |