Kaktusiarnia w Rumii
Pełna nazwa to Hodowla kaktusów i innych roślin sukulentycznych RUMIA koło GDYNI, ale u nas zawsze była to KAKTUSIARNIA.
Po raz pierwszy chłopcy dowiedzieli się, że będą mogli dotykać to co oglądają. Okazało się, że pozwalamy im dotykać…. …kaktusy!
|
Nie dali się chłopcy namówić na takie ekstrawaganckie zachowanie chociaż po pewnym czasie znaleźli patyczek, którym chcieli zbadać twardość kaktusa. Oczywiście im nie pozwoliliśmy ale spryt trzeba docenić.
Hodowla kaktusów którą odwiedziliśmy jest jedną z większych atrakcji na wybrzeżu. „Hektary po szkłem” a tam zamiast papryki czy też pomidorów ok. 6000 gatunków i odmian kaktusów. Jest to największa hodowla w Polsce i jedna z największych w Europie. Te dane przytaczamy tak gwoli ścisłości i aby uświadomić czytającym czego mogą się spodziewać kiedy odwiedzą Rumię. O tym, że zwiedzanie szklarni dla osób ciepłolubnych w zimny dzień jest dodatkową atrakcją to chyba nie musimy pisać… 😉 (ale napisaliśmy – przyp. red.) Zwiedzanie podzielone jest na dwie części. Najpierw kaktusy młode lub zwyczajnie mniejsze odmiany. Najeżone milionami igieł, szarozielone, pękate i wyglądające jakby ich skóra była nawoskowana. Patrząc z daleka widać jak zmieniają się kolory głównie ich igieł. Ciemne, siwe, żółte. Idąc wąskim przejściem między długimi na kilkadziesiąt metrów stołami napotykamy jakby mini oazy – grupy kwitnących kaktusów. Natura kolorów i urody kwiatom ich nie poskąpiła. Co ciekawe mimo pozornego podobieństwa wielu roślin kwiaty są zupełnie inne. Mimo, iż są to często małe kwiatki chyba nie ma nikogo kto by się nie zachwycił nimi. Chłopcy też bardzo przejęci głośno komentują wymieniąc kolory. Zatrzymują się też przy kaktusach o szczególnie długich kolcach porównując je ze swoimi paluszkami. W drugiej części wystawy oglądamy wyrośnięte okazy. No tu to jest na co popatrzeć! Zjeżone kule wielkości głowy, pnące się pod sufit szklarni kształty znane z meksykańskich krajobrazów. Jest na co popatrzeć i co podziwiać. Możemy również zobaczyć jak może wyglądać mała roślinka za …. czasu jak będziemy o nią dbać i stworzymy jej odpowiednie warunki. Chociaż co do warunków… Na zewnątrz szklarni rosną kaktusy nieźle znoszące zimy. Może niekoniecznie w okolicy Suwałk, ale na Jurze, Dolnym Śląsku – czemu nie… Kaktusy mrozoodporne! Wiele kaktusów nie ma polskich nazw. Są „aylostera fibrigii v.densiseta”, „mediolobivia brachyanta”, „rebutia senilis v.iseliniana”, ale… ale… Mamy coś z długimi, mocnymi kolcami i nazwany po polsku: „fotel teściowej”… Spory okaz za 50 zł. Zainwestować? Może lepiej nie – stracił bym możliwość kosztowania od czasu do czasu pysznych pierogów… 😉 W kolejnej szklarni znowu niespodzianka – klatki ze szczebiocącymi ptakami. Chłopców nie możemy odciągnąć. I na koniec sklepik gdzie każdy kto zapałał miłością do kaktusa (i to taką czystą, bezinteresowną – przecież ani go przytulić, ani pogłaskać) może ją spełnić kupując wybranka. A że jesteśmy u profesjonalistów to otrzymamy również stosowne porady. Jeżeli chcemy aby kaktus nam ślicznie kwitł i cieszył się dobrym zdrowiem, to trzeba o niego jednak odpowiednio zadbać. |
Ekipa Małego Podróżnika poleca to miejsce!!! |
Na samym początku chłopcy zachwycili się przestrzenią i biegali wąskimi przejściami między stołami w szklarniach. Przyszedł czas na refleksję i zainteresowanie tym co się znajduje obok. Michał! Rodzice sobie żarty z nas robią!One kłują! No tak… Przypomina „fotel teściowej”. Idziemy się spytać o co tu chodzi?! Nie wiem czy przejdziemy! Kaktusy po horyzont! I to jakie! Jak żołnierze na defiladzie… Stasio! Wiesz że możemy dotykać roślin tutaj! Sami niech dotykają – np. ten okaz! Może tego da się pogłaskać? Na czubku jakby miał mało kolców. Ale okazy! Jak na pustyni! A ten ma ostre ząbki na liściach. One są wyższe nawet od taty! …i zawrót głowy od kolorów i kształtów. |
Andrzej i Łucja Hinz
|
Mali Podróżnicy polecają to miejsce – zobacz to na własne oczy! |
(c) Portal Małego Podróżnika |