TURCJA, Dzień Dziecka w Istanbule – dzień 9
TURCJA, Dzień Dziecka w Istanbule
DZIEŃ 9
Dzień Dziecka! |
||
Dziś w Turcji DZIEŃ DZIECKA i również Święto Niepodległości ale dla naszych chłopców i wszystkich dzieci w Turcji dzień 23 Nisan to święto dzieci!
Zaczynamy dzień od parady na ulicy Istiklal. Później jedziemy do Muzeum Mickiewicza i powiało grozą. Dla złapania oddechu odwiedzamy Rahmi M. Koç Müzesi czyli Muzeum Techniki. Na koniec miejsce związane ze Świętem Niepodległości czyli Tarih Müzesi – Panorama 1453. 23 Nisan – turecki DZIEŃ DZIECKA i NIEPODLEGŁOŚCI 23 kwietnia! To dziś! Składamy chłopcom życzenia z okazji Dnia Dziecka. Dobrze mają z nami. Dwa razy do roku Dzień Dziecka! Historia tego dnia jest ciekawa bo to, że każde państwo obchodzi dzień niepodległości to chyba normalne ale połączyć z tym poważnym i najważniejszym świętem święto dzieci to odwaga i dalekowzroczność. Mamy tego dnia dwa w jednym bawiąc-uczyć. Bawimy się ale jednocześnie bardzo ważnym gadżetem (o ile można to tak nazwać) jest narodowa flaga. Tutejszy Dzień Dziecka to nie tylko czysta zabawa ale wzbogacona o odniesienia do miejsca gdzie dzieci rosną i którego są przszłością. Długo zastanawialiśmy się gdzie zobaczyć obchody DD. Od trzech dni Hal szukał ciekawego miejsca i okazało się… że najciemniej pod latarnią! Jedziemy do dzielnicy Beyoglu, a dokładnie na słynną ulicę Istiklal! Tam miejscowy samorząd robi paradę, której bohaterami będą głównie przedszkolaki! Przejdą Istiklal tam gdzie się rozszerza krzyżując z Yeni Çarşi oraz Meşrutiyet. Nie ryzykujemy dojazdu za blisko, ale pasażem z okolic Pera Muzeum wychodzimy dokładnie na formujący się pochód. Udało się idealnie! Na czele ochrona, orkiestra, oficjele i media. Włąściwy pochód jest odgrodzony linami by dzieci się nie pogubiły i ludzie nie przechodzili w jego poprzek. Na czele poznajemy Ahmet Misbah Demircan’a – burmistrza Beyoglu, którego portret towarzyszył nam wcześniej na plakatach. Niedawno były wybory i dziękował z nich mieszkańcom za udzielone zaufanie. Teraz idzie w pierwszym szeregu z maluchami. Każda grupka przedszkolaków ma identyfikatory jakby się pogubili i oczywiście przebrania. Od tradycyjnych naśladujących stroje ludowe po Batmeny, Spajdermeny i inne …meny! Ruszyli! Jest najbardziej kolorowy pochód jaki ta ulica widziała (no przynajmniej od roku, jeżeli wtedy też był tu ten kolorowy korowód). Jest cudowny ciepły dzień. Do przejścia niedaleko by małe nóżki nie były za bardzo zmęczone. Mamy jeszcze występy na scenie i trzeba tym co na scenie pokibicować. Kiedy wszyscy dotarli pod scenę, zostali obdarowani pięknymi lizakami. Teraz chwila na przemówienie burmistrza i już gra muzyka. Występ krótki ale nie może zabraknąć piosenki Arkadaşim Eşek (Mój przejaciel osiołek) śpiewanej przez wszystkich. Skomponował ją Bariş Manço – jeden z najbardziej znanych tureckich muzyków z nurtu anatolijskiego rocka. Scena opiera się o mur Galatasaray High School gdzie studiował. Kulminacyjny moment imprezy to deszcz sreberek oraz balonów. Trzeba przyznać, że obchody DD zrobiono tu w sposób bardzo naturalny, bez zadęcia, męczęnia dzieci długimi występami i wszystkich przemówieniami polityków. Szybko, sprawnie, tak by pozostały miłe wspomnienia i czas dla rodziny. Bardzo ciekawie wyglądały rodziny z dziećmi poprzebieranymi kolorowo, które spacerowały lub obsiadły stoliki okolicznych lodziarni i cukierni. Zresztą nasi chłopcy ubrani bardzo stylowo w koszulki z nadrukiem Turcja też spędzili trochę czasu w cukierni z Hal’em, kiedy my robiliśmy zdjęcia. |
||
Znowu na ul. Istiklal… …zmieniło się!
Muzeum Mickiewicza No to teraz cofamy się w czasie i zmieniamy dzielnicę na Tarlabaşi. Chociaż to tylko 700 metrów od kosmopolitycznej Istiklal to świat zupełnie inny. To dzielnica taka trochę szemrana, imigrancka. Grona kamer na skrzyżowaniach podłączone do monitoringu miejskiego ją ucywilizowały ale na nocny spacer lepiej się tu nie wybierać chociaż mamy tu na 200 metrach ulicy nawet dwie ciekawostki. Pierwsza do Kebab Salonu z wózkiem do sprzedaży obwoźniej, który gdzie indziej jest nie używany oraz niepozorny sklepik z miodem. Na talerzykach leżą kawałki plastrów z kapiącym, ciemnym miodkiem, który jest uznawany za najlepszy w Turcji. No ale my tu do muzeum przyjechaliśmy, a nie na zakupy. Budynek muzealny jest żółty, niedawno odnowiony i wyróżnia się od otoczenia m.in. tablicami pamiątkowymi. Po dł?ższej chwili drzwi się otwierają i wpuszcza nas ochroniarz. Nie ma przewodnika, ekspozycja ma wszystko tłumaczyć. Najpierw wizyta w piwnicy gdzie Mickiewicza po śmierci zakopano na tzw. tymczasowy spoczynek. Ciekawy zwyczaj. No ale to podobno dlatego, że panowała epidemia cholery i gdyby ciało zostało hmmm… upublicznione to mogłoby być objęte zakazem wywozu. Mieliśmy grób wieszcza na obczyźnie… W każdym razie grób nadal jest chociaż teraz już całkiem symboliczny. Po sesji foto wspinam się na górę, gdzie już poszła resta ekipy. Uderza mnie pustka tego muzeum. Czuję jakby ekspozycję przygotowały dziady czcząc mesjanizm pustki. Co to jest? Kpina jakaś? Generalnie ma być nowocześnie tj. multimedialnie. Np. jest panorama Konstantynopola, z której wycięto łódeczki bujające się teraz multimedialnie… Strasznie śmieszne tym bardziej, że jesteśmy w Istanbule. Gdyby ten telewizor wstawić do krypty na Wawelu to może by miało by to sens (tzn. sensu by też nie było ale walor edukacyjny dla katowanej wieszczem młodzieży przynajmniej). Na tymże piętrze jest również coś dziwnego na co Ania poprosiła bym nawet nie patrzył – tzn. kolejna „ekspozycja”. Ostatnie piętro i mamy portret Mickiewicza. Wreszczcie zwiedzający może zobaczyć jak wyglądał Mickiewicz na Judahu skale w malarskiej wizji Wańkowicza. Obok wejście do ostatnie sali gdzie z ciemnego tła wyłania się twarz deklamująca Wielką Improwizacją – Gustaw Holoubek z fragmentu filmu Lawa. I tu już głupota twórców ekspozycji przeszła najśmielsze oczekiwania. W kraju gdzie dominująca jest religia muzułmańska, gdzie wiele kobiet z tradycyjnych rodzin pokazuje tylko oczy zachowano scenę jak trzy nagie dziewoje pląsają w rzece… ŁŁŁłłłłłaaaaaaa! Co za koszmar i żenada!!! Starałem się dotrzeć do tego kto ekspozycję w muzeum zaprojektował. No więc wersja jest taka, że dostarczyło ją Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie. W styczniu 2014 pojawiło się w internecie dość dobrze ukryte zapytanie ofertowe na wykonanie nowej espozycji, do którego najłatwiej było dotrzeć przez… strony polonii tureckiej! Niestety nie ma ani do kiedy mają być zgłoszenia przyjmowane, kiedy będzie informacja o wynikach zapytania… Pozostaje pytanie, czy to jest już ta nowa espozycja czy jeszcze stara??? Na stronach polonijnych nie ma informacji o jakiejś imprezie w Muzeum w związku z nową ekspozycją w roku 2014. Straszne są materiały jakie są w ramach tego zapytania m.in. artykuł z Wikipedii tłupaczący co to jest diorama. Niestety jest tam sporo elementów, które są użyte i pytanie czy to jest to „nowe” czy jeszcze stare co to ma być „przepakowane” na nowo??? Muzeum budzi grozę. Jest zrobione całkowicie bezmyślnie. Nie jest ani dla Polaków (dlaczego Mickiewicz trafił do Istanbulu – wycieczka po kożuszek?), ani tym bardziej dla publiczności tureckiej. W tym stanie rzeczy mogłyby pozostać na fasadzie tylko tablice i hak na wieniec w rocznicę. I jeszcze trochę faktów związanych z Muzeum. To nie jest tak naprawdę dom w którym zmarł Mickiewicz. Tamten spłonął i jego miejscu powstał dom Ratyńskiego w formie takiej w jakiej można go teraz oglądać. Polska się nie interesowała miejscem śmierci Mickiewicza. To z inicjatywy Turcji dom został wykupiony i przeszedł w zarząd Muzeum Sztuki Tureckiej i Islamskiej w Istambule. Rok 2005 to remont i oddanie ekspozycji. W roku 2013 były rozmowy o nowej ekspozycji ale jak widać, albo zrobiono to metodą „na świagra” i cichaczem dano komuś zarobić (bardzo prawdopodobne) albo ekspozycja ma być jeszcze zmieniona (mało prawdopodobne). To co jest budzi grozę i dobitnie świadczy o tym, że nie dbamy o polskie pamiątki zagranicą. Lepiej byłoby zlecić wykonanie ekspozycji Turkom tylko bez silenia się na głupawe scenopisy coś sugerujące. Myślę, że byłoby to ciekawe i chętnie odwiedzane muzeum. Teraz przewodnik, który zaciągnie tam grupę może być ukamieniowany… kamieniem z Judahu skały oczywiście… Po wyjściu z Muzeum Adama Mickiewicza poczuliśmy się jak załoga atomowego okrętu podwodnego mająca okazję odetchnąć świeżym powietrzem po trzech miesiącach w zanurzeniu.
Rahmi M. Koç Müzesi Wszystko co dobre bierze się z pasji ludzi. Jak się jest bogatym to można kolekcjonować obrazy, kupować sobie zegarki za ponad 300 000 zł i robić wiele innych mniej lub bardziej pożytecznych rzeczy. Można też spełniać swoje dziecięce marzenia tak, aby dawać radość sobie ale i innym. Rahmi M Koç dostał od swojego ojca kolejkę elektryczną. To rozbudziło w nim pasję pasję zbierania rzeczy związanych z techniką. Kiedy był już bardzo bogatym człowiekiem odwiedzał różne muzea techniki i nauki. Przełomem była jego wizyta w „Henry Ford Museum” w Detroit. Kiedy wrócił już wiedział, że musi w Istanbule powstać muzeum, gdzie będzie mógł udostępnić swoją kolekcję. Niestety problemem był brak miejsca o odpowiedniej powierzchni i atrakcyjnym położeniu. W 1984 roku spłonęły magazymy monopolu państwowego nad Złotym Rogiem. To zapuszczone miejsce zostało kupione w 1991 roku i po odbudowie zabytkowego budynku w 1994 r. muzeum ruszyło. W dwa lata później dostało nagrodę European Museum of the Year Award i powiększyło teren o stare doki. Tyle historii i wejdźmy do środka! W środku trudno się zdecydować tak naprawdę w którą stronę się skierować, więc kierują nami chłopcy w zależności od tego co im się podoba. My tylko podpowiadamy gdzie jeszcze nie byliśmy. Jest to muzeum industrialne. Mamy tu bogatą ekspozycję pojazdów w tym wiele unikatów jak choćby samochód na parę z 1898 roku czyli taki kamień milowy motoryzacji, ale też samochody mniej zabytkowe lecz ważne w świadomości ludzi jak np. samochód z…. Harry Pottera! Bardzo ciekawie prezentuje się dział kolejowy. Przede wszystkim mamy tu włoską „La Rittorinę” czyli szynobus z 1930 roku (a my myślimy, że pomysł z ostatnich lat w Polsce). Można posiedzieć w środku jako pasażer lub maszynista. Jest wspaniała kolekcja istanbulskich tramwajów oraz wagon, którym podróżował Sultan Abdulaziz, oczywiście kapiący od orientalnego przepychu. Skoro muzeum wzbogaciło się o doki to należy się spodziewać ciekawego działu marynistycznego i tak też jest. Mamy tu i okręt podwodny i wycieczkowca i wiele mniejszych jednostek ale ważnych dla marynistyki tureckiej jak np. jachty, na których pierwsi tureccy żeglarze opłynęli świat lub tradycyjne łodzie i kutry. Z samolotów najbardziej porusza nie odrestaurowany DC3 ale wrak B-24 Liberator „Hadley’s Harem” wyciągnięty z dna morza niedaleko Antalya gdzie musiał wodować postrzelany po bombardowaniu rafinerii w Rumunii. Ciekawy jest też dział nazwany Living History – to makiety naturalnej wielkości np. dawnej apteki czy zakładu zegarmistrza. Jest też fantastyczna fabryczka oliwy gdzie pokazany na oryginalnych urządzeniach jest cały proces pozyskiwania oliwy z oliwek. Wszystko uzupełniają liczne ekspozycje z wszelkich dziedzin techniki. Mi się bardzo podobała stalowa lina (pokazana w przekroju) jaka podtrzymuje Most Bosforski! Spędziliśmy w muzeum wspaniałe chwile, a nawet godziny ale i tak wszystkiego nie widzieliśmy…
Tarih Müzesi – Panorama 1453 Teraz miejsce, które bardzo nam się skojarzyło z Grunwaldem. Czasy podobne. My walczyliśmy z Krzyżakami, Turcy z Krzyżowcami – mamy tu wiele wspólnego tym bardziej, że i my i oni zwyciężyliśmy. Tyle, że my naszego zwycięstwa nie wykorzystaliśmy, a Konstantynopol po zdobyciu został stolicą imperium i do dziś jak widać ma się dobrze. Budynek Muzeum powstał w miejscu dawnego dworca autobusowego Topkapi Bus Terminal. Otaczający teren to teraz Topkapi Park Kultury. Sam budynek jest niepozorny z zewnątrz ale jak się okaże schodzi głęboko pod ziemię i może pomieścić wielką ilość odwiedzających. Jest to jedno z młodszych muzeów w Istanbule bo oddane w roku 2009. Wewnątrz jest cała historia Konstantynopola z czasów Bizancjum aż po dzień 29 maja 1453. Muzeum jak zapewniają jego twórcy jest jedynym tak dużym obiektem na świecie zbudowanym w oparciu o panoramiczny obraz wzbogacony rzeczywistymi przedmiotami jakie były w użyciu w trakcie oblężenia. Mamy więc wiele ogromnych dział i kamiennych kul do nich, okopy, atakujących, składy amunicji i rozkruszone armatami mury. A to wszystko wzbogacone dźwiękami tak ustawionymi, że słychać tylko te, które odpowiadają danej części obrazu. Złudzenie jest pełne z racji płynnego przechodzenia tego co realne w namalowany obraz oraz że nad nami jest niebo. Obraz ten nie jest namalowany na płaskim płótnie jak Panorama Racławicka ale na sferze, wewnątrz półkuli. Nie ma żadnych elementów konstrukcyjnych. Publiczność stoi na lekko uniesionej nad teren okrągłej platformie i może swobodnie zmieniać miejsca by oglądać najciekawsze sceny. Mamy Sułtana Mehmeda II przyjmującego raporty i wydającego rozkazy. Najbardziej dramatyczna scena to niszczenie murów przez ogromne działa. Ale są też pokazane sukcesy obrońców kiedy trafili w konnicę ogromną płonącą kulą. Trzeba przyznać, że ekspozycja robi wielkie wrażenie, a to wszystko na obrazie mającym bez dodatkowych elementów… 2350 metrów kwadratowych! Na koniec skorzystaliśmy z oferty lotu nad miastem w symulatorze śmigłowca gdzie lataliśmy również w 3D wewnątrz najważniejszych zabytków. Dzień zakończyliśmy w kolejnej restauracji jaką znalazł Hal byśmy mogli doświadczyć nowych kulunarnych wrażeń. Chłopcy, którzy jeszcze nie potrafią docenić kunsztu miejscowych kucharzy (no chyba, że dotyczy to pide) byli szczęśliwi ponieważ na kanapach wylegiwały się koty, które jakby czekały na podrapanie i głaskanie. Dzień Dziecka w Istanbule uznali za bardzo udany! Dobranoc!
|
||
.:. poprzedni dzień .:. strona główna .:. DZIEŃ NASTĘPNY .:. |
||
Długo w nocy stuka w klawisze: Krzysztof; poprawia: Ania; inspirują jak zwykle niezawodni Michaś i Staś. |
(c) Portal Małego Podróżnika