DANIA, Dzień Dziecka w Legolandzie – dzień 2
DANIA, Dzień Dziecka w Legolandzie
DZIEŃ 2
Billund wita! | ||
---|---|---|
Zjeżdżamy z promu baaaardzo powoli ale musimy się nasycić widokiem rozświetlonego porannym słoneczkiem Stena Vision. No, a poza za nami nic nie jedzie bo jeden taki musi się wykaraskać z zatoczki na promie, a nie każdy umie kierownicą wykręcać jak trzeba jest więc minuta spokoju.
Oczywiście patrzymy wstecz i jak trzeba to przyspieszymy. Widzimy zmiany jakie zachodzą od naszego ostatniego pobytu… trwa budowa. Terminal i okolice się rozbudowują. Teraz też poprawiają drogę by była szersza i lepiej się dojeżdżało do głównego ronda. To ono decyduje gdzie pojedziecie. Do miasta (dobry wybór), do Barnensgard (dobry wybór), w kierunku Kalmaru (dobry wybór) czy może jak my na Malmo (dobry wybór)… Bardzo żałujemy nie jedziemy na rynek ale łapiemy E22 na Malmo i prujemy (przez jakie „U-Ó” pisze się prujemy?) w kierunku Danii. Jeden postój w Szwecji okazuje się genialny bo jest obok parkingu nie tylko miejsce piknikowe i nie tylko placyk zabaw ale… zagroda z kozami! Jest wiosna i mamy efekt skandynawskiej zimy czyli chyba z 10 maleńkich kózek jak większe koty. Łaszą się, a koziołki nawet lubią sprawdzić na naszych nogach te centymetrowe różki! Chłopcy szczęśliwi bardzo, bardzo… Dalej, naprzód ku Danii! E22 raz jest autostradą taką jak nasze drogi „S” ale też ma jeszcze odcinki przez wioski z ograniczeniem do 60km. Ale to już nie długo. Powstają obwodnice, ruch na budowie wielki! Mamy jedną wielką atrakcję po drodze: MOST! Jak na razie najdłuższy most łączący dwa państwa! Składa się z: mostu o długości 7845 m, sztucznej wyspy o długości 4055 m i tunelu o długości 3510 m. Budowano go 5 lat i jego królewskości duńsko-szwedzkie spotkały się na środku by most otworzyć 14 sierpnia 1999, ale dla ruchu otwarto go w maju 2000 roku! Ja pamiętam jak pociąg z Danii do Szwecji ładowano na prom i po „xx” minutach składano już w Szwecji. Samochodem też można było ale tylko promem! A teraz ograniczenie do 110 km i naprzód, 90 km w tunelu! Nasze z lekka upośledzone specjalisty od dróg dali by tam 50 km/h po całości… Kosztuje? TAK! Ale jaka oszczędność czasu! A i tak taniej niż prom! Jedziemy dalej! Jesteśmy na jednej z 400 (?) wysp Duńskich… duża… jedziemy prawie 200 km. I znowu most! WIELKI, ale nie największy tylko wygięty w koci grzbiet wyyyyyssoooooko nad powierzchnią morza… i dalej jeszcze jeden! I wreszcie Billund! Dojazd jest bajecznie prosty! Musicie zapamiętać E22 przechodzi w E20 i później w Vejle skręcamy na Billund… Banalne! Dlaczego Billund, a nie Legoland? Bo Legoland jest właśnie w Billund, które ma ambicje stać się największym i najbardziej atrakcyjnym miejscem do rodzinnego wypoczynku w Europie. Legolland to legenda i oczywista oczywistość i od tego się zaczęło. Kiedy powstał park w śmiałych marzeniach chcieli osiągnąć 200 000 odwiedzających w pierwszym roku działania… a było ich… 600 000! Najpierw był Legoland w swej malutkiej w sumie formie czyli świat i Dania zrobione z Lego jako park miniatur. Z aktywności bardzo niewiele – łódki i samochodziki. Ludzie przyjeżdżali na 1 dzień! W pewnym sensie to porażka chociaż ilościowe zwycięstwo! No więc powstał pomysł rozbudowy Legolandu o aktywności. Powstaje jakaś seria klocków to mamy cały sektor tematyczny! Indianie to mamy Indian, od tipi po szalone canoe. Piraci? OK! Mamy ich co niemiara! Tematyka polarna? TAK! TAK! TAK! A jak mamy serię klocków do budowy podwodnych urzędzeń to… zróbmy akwarium! No, a skoro już mamy tyle atrakcji, że nie da się w jeden dzień ich ogarnąć to zróbmy miejsca noclegowe! Zacznijmy od najbardziej odjechanego projektu jakim jest Hotel Legoland. Jest na 444% nastawiony na rodziny z dziećmi! I ma ****! Co ciekawe nie jest to koszmar na 10 pięter wysoko ale bardzo rozgałęziony jak rzędy bliźniaków połączonych łącznikami. I każda taka gałązka jest inspirowana tematyką serii Lego. My mieszkamy w sekcji Kingdom, inni w Adventure, jeszcze inny w części Pirackiej. Wszyscy mamy jedno wspólne: LEGO! Lego jest wszędzie! Mamy cały wystrój zrobiony z Lego lub tematów z lego. Od fototapety w sypialni po elementy takie jak motyl z klocków na ścianie. Chłopcy dostali jako WELCOME GIFT oczywiście mały zestaw Lego i po chwili latali helikopterami dzielnie złożonymi. Na wyposażeniu pokoi są też dwa pudełka z klockami więc jak heli były gotowe chłopcy wzięli się za budowę kolejnych konstrukcji jakie im się w kreatywnych mózgach rodziły. Hotel jest parterowy więc można nawet przez okno wyskoczyć by pobawić się na placykach zabaw rozrzuconych po terenie by każdy nie miał za daleko. Jeżeli jesteście w hotelu i macie wykupiony nielimitowany dostęp do atrakcji to możecie prosto z niego przechodzić na teren Legolandu powietrznym łącznikiem i być nawet po zamknięciu bram dla innych! To znaczy aktywności nie działają typu samochody czy karuzele ale teren jest do waszej dyspozycji i możecie na spokojnie sobie np. wszystko co z klocków Lego powstało zobaczyć. W samym hotelu macie też hmmmm… klockownice… jeżeli nawiążę tu do terminu piaskownica… czyli miejsca pełne klocków Duplo lub Lego gdzie milisińscy mogą się bawić do woli… Chłopcy po wzięciu udziału w konkursie na Rescue Car poszli zagrać w kosza… Mamy jeszcze dwie godziny w Legolandzie od przyjazdu i zakwaterowania. No naprawdę robi wrażenie! Jeszcze nam lekko szumi w głowie bo przecież wczoraj chłopcy byli w szkole, dziś wagary, ale jakie…. Legoland się rozwija. Byłem tuż po studiach i pamiętam jak przez mgłę, że było warto chociaż jako stary koń nie korzystałem z wielu atrakcji bo nie miał mi kto dzieci pożyczyć. Teraz Legoland to już naprawdę instytucja. A to tylko jedna z wielu atrakcji tutaj… Obok Lalandia z całym miastem pod dachem. Nie obchodzi cię pogoda – tu zawsze jest ciepło i wspaniale… Ale do Lalandii przeniesiemy się pojutrze. Teraz będziemy poznawać topografię Legolandu by jutro tu szaleć… Dziś przebojem jest zrobienie przez chłopców… praw jazdy! Mają własne! Na samochody osobowe! Jest to genialnie zorganizowane i wielu Duńczyków kiedy przywozi dzieci mówi obsłudze, że jak byli mali to właśnie tu zdobyli swoje pierwsze prawo jazdy! Dzieci zanim wsiądą do aut mają robione zdjęcia, znajdują flagę swojego kraju i słuchają wykładu o zasadach ruchu drogowego i jakie są znaki! Samochody są ekologiczne czyli elektryczne. Miasto ma skomplikowaną sieć ulic ze znakami, światłami, stacją i myjnią (działa!)… Szaleństwo ogranicza wykład z przepisów i aktywność dwóch instruktorów. Dzięki temu nie ma wielu wypadków, ruch jest płynny i na koniec… mamy ukochany plastik! Ale duma! Ale radość! Generalnie do pokoju wracamy powłócząc nogami… Co to będzie jutro nawet nie chcę myśleć! Dobranoc! ZDJĘCIA: |
||
Nasz prom! Do zobaczenia!
|
||
Długo w nocy stuka w klawisze: Krzysztof; poprawia: Ania; inspirują jak zwykle niezawodni Michaś i Staś. |
(c) Portal Małego Podróżnika