Europa z Eurocampem (Włochy, Francja) – tydzień 3 – FRANCJA, – Szklana Pułapka 7
Europa z Eurocampem (Włochy, Francja)
Tydzień 3 – FRANCJA, Sabaudia – 2014
ALPY FRANCUSKIE
„Szklana Pułapka 7” czyli Aiguille du Midi (3842m) i Montenvers Mer De Glace
Jesteśmy w naszej nowej bazie niedaleko Annecy. Co, gdzie, jak i dlaczego to może napiszę jutro. Od dziś działamy w masywie i okolicy Mont Blanc (4810 mnpm) czyli jeżeli chodzi o doliny to zaczynamy i kończymy akcję górską w Chamonix. Ostatni tydzień wyprawy to również gra w kotka i myszką z pogodą. Bywało tak, że jednego dnia mieliśmy monsun, opad tak straszny, że widać było przez deszcz na 200 metrów maksymalnie, a następnego dnia witało nas błękitne niebo bez żadnej chmurki.
Dziś mamy taki właśnie dzień więc jak tylko można już jeździć po campingu to ruszamy do Chamonix. Co ciekawe chyba z racji pogody nie ma za wiele osób do zwykle strasznie obleganego wjazdu na Aiguille du Midi. No ale po poprzednim dniu wielkich ulew trudno było dać wiarę miejscowemu meteo, że teraz to będzie super. Ale jednak w meteo w Chamonix warto wierzyć. nie wiem jak, ale przepowiadają pogodę znakomicie. To co z fotograficznego punktu widzenia ważne na wysokości czapy Mt Blanc tworzą się malownicze chmurki, nie tego męczącego lazurku jakby ktoś góry wyciął ze zdjęcia i nakleił na błękitny papier. Są w południe momenty, że z dołu potrafi podejść chmura i na chwilę zasłonić dalsze widoki, ale to tylko na kilka minut.
Gdzie chcemy wjechać? Na legendarny szczyt, który chociaż niższy o 1000 metrów od Mt Blanc wisi nad Chamonix jak baszta strażnica broniąca dostępu do Białego Ojca. Szczyt honorny, lubiany przez wspinających się i ukochany przez turystów bo tak łatwo na taką wysokość gdzie indziej dostać się nie da. (Uwaga! Zakaz wjazdu z dziećmi poniżej 3 roku życia, zwierzętami!) Wjeżdża się z przesiadką na Plan de l’Aiguille (2309 mnpm). Przesiadka jest konieczna z punku widzenia technicznego przede wszystkim ponieważ drugi etap to jazda bez… podpór! Wysokość zdobywa się prawie pionowo. Wrażenie? Znakomite!
Oczywiście najciekawsze momenty to mijanie się wagoników. Poruszamy się kilka metrów na sekundę. Acha! Może trochę statystyki! Jest to najwyżej w Europie wjeżdzająca kolej linowa. Pokonujemy różnicę wysokości 2747 metrów. Na drugim etapie jedziemy 45 km/h! I co ciekawe cały czas powstaje coś nowego jak np. w 2013 roku The Step into the Void (ale o tym później). Pod masywem szczytu prowadzi tunel do Włoch („drobne” 40 EURo…. To już lepiej przez przeł. Galibier – tanio i widoki)!
Kiedy dojeżdżamy na szczyt okazuje się, że jest tu niezła plątanina schodów i tuneli, ekspozycje historyczno-muzealne, kawiarnie. Jakby tego było mało na sam szczyt wjeżdża się windą 30 metrów we wnętrzu szczytu. Turyści do dyspozycji mają kilka platform widokowych. Mamy sale poświęconą Mt Blanc, salę historyczną i budowie stacji i małe Muz. Alpinizmu. Jest też wyjście dla tych co są wyposażeni w liny, raki i czekany i można zrobić sobie wycieczkę na niżej położone plateau.
Są jeszcze dwie bardzo duże atrakcje, o których trzeba wspomnieć. Pierwsza atrakcja to Panoramic Mt Blanc, czyli gondole przez 50 minut jadące nad lodowcem, serakami z widokiem na Mt Blanc ze stacją pośrednią na włoskim już szczycie Helbronner. Natomiast najnowsza atrakcja to wspomniany The Step into the Void co w swobodnym tłumaczniu bym nazwał: Krok w pustkę… A faktycznie pod nogami mamy 1000 metrów do najbliższych piargów, a powstrzymuje nas tylko cienka tafla szkła. No i te kapcie muzealne…
Kapcie to nie żart przy tej ilości chętnych i buciorach trekowych szyba by zmatowiała po tygodniu, a przecież o efekt pustki tu chodzi! Jak to działa? Wjeżdżamy windą na górę i szybko stajemy w kolejce. Jak jest nas kilkoro to możemy się pozmieniać w kolejce i porobić zdjęcia z górnego tarasu. Kiedy przyjdzie nasza kolej zostawiamy wszystkie rzeczy na ławeczce, dajemy obsłudze aparat i zakładamy podstawione kapcie muzealne i… No właśnie… Tłum za plecami więc wstyd uciec, ale wiele osób widać, że ma problem… My sprawdziliśmy jak to działa wcześniej więc byliśmy rozebrani by można było nas poznać szybko zaaranżowaliśmy dwie scenki. Obsługa trzaska nam zdjęcia – polecamy ustawić tryb seryjny w aparacie.
No jest fajnie, dziwnie, ciekawie i intrygująco. W tle Mt Blanc… Po The Step into the Void jeszcze chwila na górnym tarasie i stajemy w kolejce do zjazdu windą i z niższych tarasów polujemy na inne ujęcia. Chmury mają tu niesamowitą dynamikę, wystarczy zagapić się przez chwilę w lewo by z prawej krajobraz zmienił się nie do poznania. Szczyty na tle lazurka nagle otuliły się biała watą…
Nasyceni wrażeniami, po zwiedzeniu wszystkiego co się dało stajemy w kolejce do zjazdu w dół. Szczęśliwie nie ma naprawdę wielu osób (pomimo, że i tak jest tłumek) wię po kilkunastu minutach zjeżdżamy z pieca na łeb do stacji pośredniej. Z gwizdem mijamy się z wagonikiem wwożącym kolejną grupę w górę i po kolejnej przesiadce jesteśmy na dole. Koniec atrakcji? NIE!
Jak człowiek zasmakuje w siedzeniu na wysokości to łatwo nie odpuści. No i może by tak zajrzeć do wnętrza lodowca? Takie atrakcie czekają nas na Montenvers Mer De Glace. Wsiadamy w samochód z w kilka minut zmieniamy parking. Środek lokomocji w górach też będzie inny. To taki alpejski Orient Express. Pojedziemy czerwonym pociągiem, który powiezie nas 100 metrów w górę do Montenvers na 1913 mnpm. Podróż trochę stylu vintage. Skrzypi, piszczy nasz wagon ale dzielnie wznosi się coraz wyżej. Na mijankach czekamy na tych co zjeżdżają z góry, lub oni czekają na nas. Wreszcie całkiem wielkie gmaszysko hotelu i stacja.
Od razu idziemy na taras widokowy i mamy hen w dole Mer de Glace – największy francuski lodowiec mający 7 km długości i 200 metrów grubości. Nad nim wznoszą się szczyty, które pisały historię alpinizmu… Les Drus (3754m) i Grandes Jorasses (4208m). Zapiera dech, którego za chwilę będziemy potrzebować. Naszym celem jest lodowa grota wewnątrz lodowca ale… będzie ze 300 mtrów niżej… Nie ma lekko! Szczęśliwie pomogą nam gondolki jeżdżące na okrągło i prawie pionowo w dół. To coś jak winda ale jak się okazuje trochę… wybrakowana… Po wyjściu z gondoli okazuje się, że jesteśmy w połowie drogi do lodowca! No i jak nie nienawidzić ocieplenia klimatu!
To właśnie ocieplenie klimatu i kurczące się masy lodu powodują, że gondola schodząca w 1988 roku do powierzchni lodowca teraz sięga może połowie drogi doń. Przed nami prawie 500 schodów w dół. Trudno… Lodowiec trochę budzi tu grozę i nie jakimiś szczelinami ziejącymi przepaścią ale jest to ta część, która się topi więc jest szara i pokryta niezliczoną ilością kamieni. Coś niezwykłego! Zwracają uwagę i dają do myślenia tabliczki informujące do jakiego miejsca w którym roku sięgał lodowiec. I co jeszcze gorsze nie są to zmiany o stałej szybkości tylko widać niesamowite przyspieszenie. Jak od 1970 do 1980 ubyło np. 10 metrów lodu to teraz np. między 2000, a 2010 ubyło 80 metrów lodu. Zmiany są więc galopujące i lód znika jak przy rozmrażaniu lodówki suszarką do włosów…
Stąd też grota lodowa jest co roku na wiosnę odnawiana i są ustawiane nowe pomosty. A co tam jest? No rzeżby lodowe, kolorowe LEDy rozświetlające lód, Yeti jest, lód też… Trzeba uważać by nie stanąć poza filcowym dywanem bo wywrotka murowana! Ten lód jest niezwykle śliski! Po zwiedzeniu groty i podstawieniu rozgrzanej głowy pod krople wody z topniejącego lodowca czas na wdrapanie się 500 prawie schodków w górę, gondolka i stacja… Tak dla chłopców nagroda i motywacja czyli lody. Nie z lodowca, ale te słodkie… 😉
Na stacji warto jeszcze pójść do ekspozycji kryształów i koniecznie zobaczyć trzeba historyczne zdjęcia z czasów budowy kolejki (pierwsze były parowozy). Co ciekawe kolejka jeździ też zimą od kiedy zrobiono osłony przeciw lawinowe. No i to by było na tyle. Czas zejść na parking, zjeść kolejne lody w nagrodę za dzielność i wracać do naszego Safari Tentu, a o nim już jutro!
ZDJĘCIA:
Zbliżamy się do Chamonix – widok po którym wiele sobie obiecujemy!
Takim podniebnym autobusem wjedziemy na Aiguille du Midi.
Widok ze stacji pośredniej – strzałki pokazują jadące wagoniki!
Prawie na górze…
Tu spędzimy ze 3 godziny – plan szczytu…
Korzystając z pięknej pogody wiele osób…
…schodzi na plateau pod szczytem…
….i stąd dalej trekingowo do Chamonix.
Na jednym z tarasów widokowych.
Mt Blanc.
To ten biały szczyt na prawo od najwyższej skałki lekko otulony chmurkami.
…
Staś w lodowym tunelu, którym…
….wychodzi się na wspinaczkę lub treking.
…
Na co oni się patrzą?
Na alpinistów właśnie kończących wspinaczkę na Aiguille du Midi.
No jeszcze wyżej – widok na dolną platformę i Chamonix w dolinie.
A za czym ta kolejka stoi?
A do zrobienia kilku ujęć…
…do filmu…
…SZKLANA PUŁAPKA 7!
Jeszcze odwiedzamy…
…Muzeum Alpinizmu…
…i pogoda nagle się zmienia dosłownie w 3 minuty – przychodzą chmury…
…ale my już pełni wrażeń możemy…
….zjechać w dół…
…do Chamonix gdzie…
….czekają na nas kolejne wyzwania!
…::: MONTENVERS MER DE GLACE :::…
Ten pociąg zabierze nas…
…byśmy zobaczyli np. szczyty Les Drus. Ten bliżej nas to legenda alpinizmu Petit Dru (3733 m).
Co ciekawe jest to szczyt, który wpływa na alpinizm po dziś dzień. Prawdopodobnie przez
ocieplenie w połączeniu z ruchami tektonicznymi ta przepiękna ściana zanotowała jedne
z największych obrywów skalnych w Alpach. M.in. zniknęło kilka dróg pierwszych zdobywców.
Apokaliptyczny był rok 1997 i 2005 oraz 2011 kiedy obrywy rejestrowały sejsmografy.
Ściana stała się nieobliczalna ze względu na skalne lawiny schodzące nią non stop.
…
No i okazało się, że przez topnienie lodowców jesteśmy… za wysoko…
…gondolki zwiozą nas w dół ale… one też nie sięgają lodowca.
Nie pozostaje nic innego jak dryptu dryptu systemem stalowych schodów.
Po drodze tabliczki z widokiem na lodowiec pokazujące dokąd kiedyś sięgał.
Jak to się widzi to naprawdę ogarnia przerażenie!
Jesteś na 304 schodku – jak się zmęczyłeś to odsapnik i przeczytaj ciekawostki.
Łał! Lodowiec Mer De Glace, który wyżej łączy się z lodowcem Du Tacul.
Jak się patrzy na takie zdjęcie to nie widać skali wielkości…
…ale tu już tak!
Wejście do lodowej groty.
Ciepło więc trzeba dotknąć lodu by uwierzyć.
…
Niedźwiedź z głową modliszki?
…
A mówili, że Yeti to Himalaje itd… jak zwykle zmyślali.
Milusi… Michał się wcale nie boi.
Staś buzię umył w wodzie wytopionej z wnętrza lodowca.
Jak lód miał kilkaset lat to jedna z najczystszych wód!
…
Miło, chodno, ale…
…trzeba wracać na powierzchnię.
387, 388, 389,… dryptu, dryptu tym razem pod górę….
A skąd tu lodowiec? Najlepiej wytłumaczy to miejscowa legenda.
Dolina dawno temu była porośnięta alpejskimi łąkami i kwiatami.
Pasły się kierdle owiec. Do pasterzy któregoś wieczora
przyszła stara kobieta prosząc o możliwość ogrzania się i spędzenia nocy.
Potraktowali ją bardzo źle, zwyzywali, rzucali za nią kamieniami.
Pech dla nich, że była to jedna z najsilniejszych czarownic.
Przeklęła pasterzy i powiedziała, że to ostatni dzień kiedy pasą tu owce.
Następnego dnia zaczął padać śnieg i padał tak długo, aż wypełnił dolinę
i zmienił się w lodowiec… Tylko na pionowych krawędziach doliny w załomach
skał pozostały piękne kwiaty…
Galeria archiwalnych zdjęć na stacji Montenvers.
Galeria kryształów.
A ten kwarc można nawet podotykać.
Sprzęt uporządkowany, kończy się dzień…
Kolejka pełna zjeżdżających w dół.
Ci, którzy nie załapali się na zjazd nie muszą się martwić.
Ilość osób na stacji jest stale monitorowana i jak trzeba to z dołu
wjeżdżają kolejne składy by jak najszybciej wszystkich zwieźć.
Wracamy na camping – autostrada wczuła się w alpejski rozmach!
NASTĘPNY WPIS: FRANCJA – Annecy …::… strona główna wyprawy …::… POPRZEDNI WPIS: premia górska i amonity
Długo w nocy stuka w klawisze: Krzysztof; poprawia: Ania;
inspirują jak zwykle niezawodni Michaś i Staś.
(c) Portal Małego Podróżnika