Ubrania REGATTA na szlaku – coś na Afrykę, Azję i nie tylko…
Wstęp
Nasza przygoda to nasza praca, która jest jednocześnie naszą pasją. Jesteśmy opowiadaczami historii: podróżujemy po Polsce i świecie by inspirować innych do wyjazdów, dzielić się doświadczeniami i podpowiadać co warto zobaczyć. Fascynuje nas odkrywanie nowych miejsc i powroty do tych, które znamy – bo za każdym razem znajdujemy w nich coś ciekawego. Od kiedy na świecie pojawiły się dzieci – podróżujemy razem z nimi. Z perspektywy czasu możemy potwierdzić, że najcenniejszy w rodzinnych wyjazdach jest czas, jaki spędzamy razem. Nieważne, czy są to kajaki na Wkrze, biwaki w Szwecji, czy wyprawa na pustynię Namib. Dla dzieci każdy dzień jest przygodą, a dla nas to najcenniejsze wspomnienia. W czasie pracy bardzo ważne jest dla nas, by to co nosimy było wygodne, funkcjonalne i… fotogeniczne! A do tego jak mawiają Skandynawowie „nie ma złej pogody, są tylko nieodpowiednie ubrania”. Dlatego odzież Regatta zawsze jedzie z nami w podróż, bo wiemy, że wtedy żadna pogoda nie pokrzyżuje nam planów.
Co pokażemy?
Późna jesień, zima idzie czas więc ruszyć tam gdzie jest teraz ciepło i miło do Azji albo do Afryki! Ania ruszyła do Afryki, a dokładnie do Namibii ubrana oczywiście w Regattcie. Jak podkreślaliśmy w poprzednim teście (kurtki) Regatta to świetna marka rodzinna – ubierzesz całą rodzinę w rzeczy ładne, jakościowo znakomite i wbrew pozorom nie takie drogie.
W co się Ania ubrała na podróż do… Namibii…
Na większości zdjęć jest trochę monotematyczna czyli zaczynając od dołu ma spodnie damskie Womens Delpth Trs (RWJ156R). To są spodnie szyte z uwzględnieniem kobiecych kształtów. Nic nie uciska, obciera bo nie są to spodnie „adventure unisex” jak to zwykle się kupuje. Spodnie są lekkie bo uszyto je z ciekawego materiału stanowiącego mix poliestru i bawełny (65:35%). Poliester powoduje, że spodnie mogą być lżejsze i są wytrzymalsze oraz odporniejsze na rozdarcia np. przez kolce afrykańskich zarośli gdzie przecież wszystko kłuje, ale dzięki poliestrowi kolce się ześlizgują. Ważne, że taki materiał szybko schnie – nie ma problemu z przepraniem spodni wieczorem – rano są suche.
Dodatkowe cechy to duże kieszenie, impregnacja i możliwość założenia szerokiego pasa co przy wszelkich adventure jest bardzo ważne. Błoto jak się wysuszy to samo odpada i praktycznie brak śladów, a po praniu schną błyskawicznie!
Koszulka, która na blogu widać (ROCK T orange), że jest ulubiona bo mamy ją na 99% zdjęć… Zresztą niech Ania opowie jak było w strojach od Regatty w Namibii:
„– Załóż wreszcie coś innego! – SMS od męża dowodzi, że jednak panowie zwracają uwagę na to, co noszą na sobie kobiety. – Bo wyjdzie na to, że całą wyprawę chodzisz w jednej bluzce!
W Namibii to nie problem. Zawsze wieje, albo gorąco, a najczęściej i gorąco i wieje, więc wystarczy powiesić pranie by za pół godziny było suche. A ja ubraniowo jestem minimalistką. Jeśli mogę wziąć mniej – tylko będzie mi łatwiej znaleźć w torbie potrzebne ubranie. Zatem zestaw minimum na Namibię to 3 podkoszulki, 2 bluzki z dłuższym rękawem, długie spodnie, krótkie spodnie, polar i długie spodnie do spania (bo wbrew pozorom nocami bywa ziiimno!). Krótkie spodnie noszę, jak już upał jest naprawdę spory i dużo przejazdów autem, bo po prostu jest w nich choć minimalnie chłodniej. Ale najbardziej lubię nosić długie spodnie, bo dają mi poczucie bezpieczeństwa: nie podrapię kolan jak przyklęknę do zdjęć i jestem chroniona przed słońcem (co przy mojej karnacji jest bardzo istotne!).
Dlatego i spodnie i koszulkę Regatta nosiłam podczas podróży po Afryce prawie non-stop. Były po prostu najwygodniejsze, a wystarczyło je uprać przed śniadaniem, by móc założyć na dalszą drogę. Poza tym mam słabość do koloru pomarańczowego – w Namibii pasuje idealnie! Za to polar Regatta najczęściej służył mi… jako poduszka, a gdy nad ranem czułam, że marznę – zakładałam go na siebie. Zwykle po śniadaniu było już tak gorąco, że trafiał do podręcznego plecaka.”
Chłopcy… klasyka i rekinie szczęki
Chłopcy testowali dwie koszulki. Michał jako trochę minimalista wybrał koszulkę Diverge – prosta elegancja i świetnie się nosiła bo rzadko decydował się na jej zdejmowanie… Mimo intensywnego używania wygląda jak nowa. Staś postawił na odważną grafikę i koszulkę Bobbles z atakiem rekina. Idealnie pasowała w… oceanarium! Ona również jakościowo sprawdziła się super i dobrze się nią nosiło i była (i nadal jest) wytrzymała na wszelkie próby rozdzierania (o przedzieraniu się przez tarninę na stokach Miedzianki nie wspomnę…). Oczywiście pewnie już są nowe wzory koszulek, ale jeżeli materiał i szycie pozostaną takie same to nic tylko polecać.
Wkrótce: Krzyś na wydmach…
Czyli ruszamy do Afryki Pn…..
Podsumowanie
Wszystko czego dotychczas używaliśmy z odzieży Regatta (a jeszcze nie opisaliśmy) się sprawdziło. Nie zawiedliśmy się na jakości i funkcjonalności. Polecamy wszystkim wyruszającym na szlaki!
Testowali i testują: Klan Kobusów – Mały Podróżnik & TravelPhoto.pl
(c) Mały Podróżnik – www.malypodroznik.pl – wszelkie prawa zastrzeżone