Wędrówki po Polsce – Beskid Niski sercu bliski – dzień 2 cz.2
Święta Góra i salamandry – dnia drugiego cz.2
Ruszamy na świętą górę Łemków – Jawor. Centrum Wysowej pod zwałami chmur jednak nasz szlak wiedzie dokładnie w przeciwną stronę niż kierunek obrany przez deszczowe chmury. Tam gdzie idziemy świeci słońce.
Początek szlaku z Wysowej.
W tle Wysowa otulona burzowymi chmurami.
Gdzieś między bukami widać już cerkiew.
Święta Góra Jawor swoją sławę zawdzięcza objawieniom maryjnym jakie były tu na początku XX wieku. Pomimo wątpliwości co do nich hierarchów kościelnych, pod naciskiem mas pielgrzymów objawienia zostały uznane i wybudowano tu cerkiew w roku 1929. Po Akcji Wisła kiedy zabrakło Łemków cerkiew przejęło wojsko, ikonostas spalono poza jedną ikoną i zrobiono tu strażnicę WOP. Cerkiew udało się odzyskać dopiero po 1969 roku. Teraz jest to lokalne sanktuarium. Miejsce klimatyczne i warte odwiedzenia. Łatwe do osiągnięcia bo położone tuż przy głównym szlaku granicznym lub zielonym szlakiem z Wysowej.
Cerkiew na Górze Jawor.
Krynoczka – święta woda sił i zdrowia doda.
Jeszcze chłopcy chcą nam zrobić zdjęcie.
Opuszczamy sanktuarium i rozpoczynamy wędrówkę pasmem granicznym. Szlak od Góry Jawor po przełęcz Pułaskiego jest jednym z najciekawszych fragmentów szlaku granicznego. Zaczynamy od widoków na Słowację, daleko w dole wieś Cigielka. Można do niej zejść łąkami, które od słowackiej strony podchodzą aż do granicy. Kiedy wchodzimy w las góra nazwana od wsi: Cigielka staje dęba. Buki karłowacieją, a najstarsze są całe powykręcane od wiatrów je smagających.
Wreszcie granica!
Widok na Słowację – w dole wieś Cigelka.
Szczęśliwie granica została już tylko jako pamiątka i atrakcja turystyczna.
To podejście pod Cigielkę jest absolutnie piękne, a las wygląda jak z kart powieści fantasy. I jeszcze skałki od czasu do czasu wystające jak pogubione zęby smoka…
Niesamowite, powykręcane wiatrami buki na podejściu pod Cigielkę.
Niektóre zagradzają nam drogę ale…
…niewiele sobie z tego robimy!
Jest wilgotno, wchodzimy w chmury, ale jest ciepło. To idealny czas dla… salamandr! Zobaczyliśmy ich sześć! Nie słyszałem, aby komuś się to udało na szlaku bez szukania ich specjalnie! Salamandry są wg. nas najpiękniejszymi polskimi jaszczurkami. Chłopcy zachwyceni ze spotkania. Ciemno, ale udaje się jeszcze zrobić kilka zdjęć. Pełni wrażeń idziemy dalej w kierunku Ostrego Wierchu.
Sesja fotograficzna z…
…salamandrami.
Wreszcie szczyt Cigielki i można przyspieszyć kroku.
Od szczytu Cigielki idziemy w chmurach. Gdzieś tam w dolinach jest jeszcze jasno, ale u nas ciemność… widzę ciemność! Las z fantasy zmienia się w las z horroru. Wyglądamy jak przemykające się duchy. Niekiedy chmura jest tak gęsta, że próba zaświecenia latarki kończy oślepieniem i nic nie widać nawet na dwa metry.
Zmrok przyszedł bardzo szybko – weszliśmy w chmurę.
Las Horroras.
Zobias?
Wreszcie Ostry Wierch i węzeł szlaków. W prawo do Ropek, a my lekko w lewo mordospadem na przełęcz. Zejście hardcore bo ślisko po błocie i kamieniach zwanych fliszem karpackim. Chłopcy ześlizgują się bokiem i taki styl nazwali schodzenie driftem… Chyba poza Anią każdy z nas zalicza dupen klapen w stok. Niby 400 metrów poziomo i ze 150 w pionie, a schodzimy i schodzimy. Nie ma co się jednak spieszyć.
Ostry Wierch – zaraz zaczyna się…
…mordospad. Koniec zdjęć teraz walka o życie.
Wreszcie nagle robi się płasko. Po 120 metrów do celu na GPSie i mamy drogę w Dolinę Bielicznej. Pada. Wszystkie miejsca na rozbicie namiotu na leśnych łączkach pod przełęczą zamieniły się w cmokające bagienka. Nie ma rady… Schodzimy jeszcze kilkanaście minut aż osiągamy skraj lasu i łąk dawnej wsi Bieliczna. Niżej znajdujemy suche miejsce na starej drodze zwózkowej. Niedaleko szumi potoczek. Bajka! Deszcz siąpi, ale udaje się szybko postawić namiot bez przemoczenia wszystkiego. Ania przebiera chłopców w suche rzeczy, ja się biorę za gotowanie herbaty. Wiatr wyje, deszcz pada coraz większy, a my w ciepłym i suchym namiocie. I oto chodzi. Dzisiejszy dzień był bajeczny!
Szumi maszynka gotując wodę.
Jak widać po całym ciężkim dniu humory dopisują.
I na koniec mapa dnia oraz przypomnienie: ok. 16 km i ponad 600 metrów podejść.
Zobacz: dalej dzień 3 lub dzień drugi cz.1
Długo w nocy stuka w klawisze: Krzysztof.
Czyta i byki poprawia: Ania.
Inspiracji jak zwykle dostarczają: Michał i Staś.
(c) Portal Małego Podróżnika