WĘGRY, Tokaj – w drodze do Rumunii

Węgry baner 250
In vino veritas…

Jak jesteśmy na Podkarpaciu to Tokaj można wspominać już na rynku w Krośnie. To nie fasady krośnieńskich kamienic były pierwsze w kierunku rynku ale wejścia do piwnic z przednim węgrzynem dostarczanym przez przęłęcz, którą bedziemy wkrótce jechać. Przełęcz Dukielska dziś bardziej znana jest z walk podczas I i II wojny. Chociaż Polacy trochę nawiązują do dawnych tradycji przywożąc przez nią piwo i rum ze Słowacji.

Przez Słowację pędzimy całkiem szybko pomimno wybrania bocznych dróg. Prikra, Bodrużal Komarniki to przecież nazwy doskonale znane tym, którzy wędrowali tu z plecakami.
Zatrzymujemy się przy najpiękniejszych cerkwiach w okolicy i prujemy dalej. Wreszcie Tokaj. Kwatery nie mamy, ale co tam….. Najpierw trzeba przejść głowną ulicą w tę i z powrotem – na szukanie noclegu czas się znajdzie później. No i znalazł się, ale nie było to takie łatwe. Wysiłek opłacił się bo pokój mamy 50 metrów od placu przed kościołem, czyli ścisłego centrum Tokaju.
Tokaj piękny jak zwykle, ale trochę wymarły. Właściwie poza Polakami i kilkunastoma turystami innych nacji nie ma nikogo. Wszystko zamykają ok. 20.00. Ledwie zdążyliśmy do Piwnic Rakoczych. Odwiedzamy inne knajpki gdzie nie wypada nie wypić lampki przedniego wina…. Cudny kraj, cudne miejsce… Siedzimy na schodach kościoła i czekamy na zmierzch i zapalenie się lamp.

Pusto, cicho – nawet nas to irytuje bo taka turystyczna mekka bez turystów to marnie na zdjęciach wychodzi. Wreszcie słychać rozbawione głosy większej grupy wędrującej główną ulicą. Jak podeszli bliżej słychać polskie głosy. Okazuje się, że są wśród nich znajomi. Robert z którym spotkaliśmy się ostatnio we wspomnianym Domu na Łąkach jest z ekipą ponad 30 osób jadących trzema busami m.in. do…. rumuńskiej Bukowiny. Spotkamy się jeszcze raz tym razem w Nowym Sołońcu. Pełni wrażeń idziemy spać po uroczej kolacji, której przygląda się piątka bocianów stojących na okolicznych dachach. Czas na zdjęcia…


Staś w Staśkowcach


Michałek też musi bratu zrobić zdjęcie


Serce Tokaju – fragment głównego placu przed piwnicami Rakoczych.


Ja sam!!! To hasło Stasia wędrującego po Tokaju.


Ulice ulicami, zabytki zabytkami ale czas zasiąść w piwniczce…


Jak będziecie dorośli to też spróbujecie pysznego wina.


I znowu wędrówka po uliczkach.


Tokaj opanowany przez Polaków. Dementujemy pogłoski, że nasze dzieci nie mają koszul bo je przepiliśmy. Kąpali się w fontannie a trudno bawić się w mokrym ubraniu. Noc rewelacyjnie ciepła. Można zrozumieć krzaki winogron dlaczego właśnie tu tak obficie i pysznie owocują.


Staś podczas kolacji idzie na całość – chleb zjada w całości…


(c) Portal Małego Podróżnika

Share