Portal Małego Podróżnika - wyprawa: TURCJA 2012 - BLOG
Uwaga! Strona jeszcze przed konwersją na nowy serwer!
menu: ŚWIAT
Wyprawy Małego Podróżnika: TURCJA - jesień 2012
Dzień 10 - "Wielki Transfer": Kusadasi - Izmir - Kapadocja
W Kusadasi cudownie odpoczeliśmy. Ma rację Paulina, że wspaniale tam się żyje. Dziś wstajemy późno by wyspać się przed kolejnym wyzwaniem. Czeka nas "Wielki Transfer". Zaczynamy od spotkania z Pauliną, która odwozi nas na dworzec autobusowy. Serdecznie się żegnamy obiecując, że do Kusadasi wrócimy na dłużej (świetne miejsce do robienia pętelek po okolicy bliskiej i dalszej - nawet Izmir jest osiągalny bez problemu). Autobus wiezie nas szybko i sprawnie i po ok. 40 minutach wjeżdżamy na dworzec autobusowy w Izmirze o kosmicznej architekturze, który nazywamy kosmodromem. Znajdujemy okienko naszej kompanii autobusowej, mającej nas zawieźć do Kapadocji i podrzucamy im bagaże.
Dworzec jest na skraju miasta przy drogach szybkiego ruchu. Do samego centrum jest stąd prawie 7 km. Podobno jest bezpłatny bus, który wozi turystów do Basmane (dworzec kolejowy i dzielnica w centrum), ale my nic takiego nie widzieliśmy więc wsiadamy w zwykły miejski autobus. Jedziemy jak na Izmir wyjątkowo szybko. To co wyprawia kierowca dużego autobusu jest nieprawdopodobne. Mieści się na 10 cm z każdej strony jadąc z 50 km/h. Już po 40 minutach jesteśmy pod dworcem Basmane.
Stąd idziemy do rondka z globusem przed Targami Międzynarodowymi. Miała być tu informacja turystyczna i autobus bez dachu jeżdżący po centrum Izmiru trasą turystyczną. Niestety IT nie widać, a niepozorny przystanek ginie nam na wielkim rondzie. Idziemy więc w kierunku morza, do portu gdzie na pewno jest IT. Po lewej stronie wąskie uliczki handlowego kwartału.
Wreszcie nadbrzeże i IT gdzie dowiadujemy się, iż autobus zatrzymuje się niedaleko, przy kładce nad trasą szybkiego ruchu. Idziemy więc. Kładka jest, a obok niej postój... dorożek... chyba nie o to chodziło. Po naszej stronie nie widać przystanku, ale kiedy wchodzimy na kładkę widzimy po drugiej stronie podejrzanie kolorowo wyglądający słupek jakby informacji turystycznej. BINGO! To tu.
Daję odpór pomysłowi chłopców i Ani by kupić lody bo nie wiadomo, kiedy przyjedzie autobus - nie ma godzinowego rozkładu jazdy. I dobrze, że się naraziłem chłopcom bo zza zakrętu wyjeżdża autobus kabrio i zatrzymuje na naszym przystanku nr 10. Płacimy po 25 TL (dzieci gratis) i zyskujemy karty pozwalające na korzystanie z tych jeżdżących w kółko autobusów. Autobusy mają trasą z 17 przystankami i mając dzienny bilet możecie dowolną ilość razy wsiadać i wysiadać do nich. Przystanki są rozmieszczone tak, aby odwiedzić wszystkie najważniejsze punkty miasta bez zbędnego chodzenie. Jest to o tyle genialne, że Izmir jest bardzo tłocznym miastem i sprawne chodzenie po nim szczególnie przez dzielnicę handlową jest nie jest możliwe.
Izmir to również korki, ale nasz kabriobus jeździ wyjątkowo sprawnie i nie ma żadnych przestojów! Jednak jeżeli macie autobus o konkretnej godzinie to na powrót, na dworzec autobusowy musicie zaplanować ok. 1.5 godziny przed jego odjazdem! Na zobaczenie Izmiru mamy bardzo niewiele czasu więc koncentrujemy się na przejechaniu całej wielkiej pętli autobusu turystycznego. Daje nam to pojęcie o wielkości miasta, jego różnorodności. Izmir to atmosfera gwarnego, tłocznego miasta orientalnego. Taki Stambuł w miniaturze skompresowany do tylko... 5 mln mieszkańców. Izmir to również... 8500 lat historii! Co było u nas no... 4000 lat temu? Lodowiec? ;-)
Z autobusu wysiadamy "na żądanie" przy Wieży Zegarowej. Symbol Izmiru i miejsce, którego nie można nie odwiedzić. Obok mały ale przepięknie zdobiony kolorową ceramiką meczet. Patrzymy na zegarki i... czas wracać na dworzec... Niestety Izmir wymaga do poznania przynajmniej ze trzech dni.
I teraz najważniejsze! Powrót na dworzec. Jeżeli zdecydujecie się na powrót po południu autobusem lub taxi to macie niestety korki i z 1.5 godziny jazdy. Taxi poza tym kosztuje majątek i nie każdy kierowca ma ochotę jechać na dworzec. Jest natomiast genialny sposób na szybkie wydostanie z centrum i tani dojazd na dworzec... metro! Tak! W Izmirze jest metro. Schodzimy do niego na obrzeżu placu z Wieżą Zegarową. Jest płytko tu położone więc nie trzeba nawet schodów ruchomych. Jeden wagonik przepuszczamy by być pewnym pojechania we właściwą stronę :-) ale za 3 minuty jedziemy już szybkim i nowoczesnym składem mijając stację za stacją. Wysiadamy na Bornova i już wychodząc z metra widzimy pod estakadą mnóstwo taksówek. Kierowca daje normalną cenę czyli 15 TL i po chwili mkniemy na dworzec, który jest z Bornova niedaleko i co ważne dojazd jest wielopasmowymi drogami szybkiego ruchu.
No i za kilka minut lądujemy na izmirskim kosmodromie jak nazwaliśmy z racji architektury dworzec. Dzięki genialnemu powrotowi mamy czas na spokojny obiad i udanie się z godnością po bagaże i do autobusu. Teraz zaczyna się właściwa część "Wielkiego Transferu". Przez całą noc czyli w sumie 13 godzin jedziemy do Kapadocji.
Autobusy są o wysokim standardzie. Każdy ma monitorek jak w samolocie z TV, radiem, zbiorem filmów, muzyki tureckiej i międzynarodowej - zawodząca Adele zaczyna listę... Jest steward, który regularnie częstuje pasażerów przekąskami, wodą, kawą, herbatą (wliczone w cenę biletu). Nie ma toalety, ale dość często się zatrzymujemy na dworcach i na stacjach bezynowych więc nie ma żadnego problemu tylko pamiętać trzeba o posiadaniu zapasu jedynek lirów tureckich. Toalety są na dworcach płatne, ale za to czyściutkie i pachnące.
Droga się oczywiście dłuży ale chłopcy zachwyceni monitorami, których zasoby poznali błyskawicznie i z katalogu autobusowego video po dwa razy obejrzeli pełnometrażową kreskówkę. Ja popatrzyłem na wiadomości ze świata, Ania miała swój film.
Jaką trasą jedziemy? Wracamy do... Selcuku, później Aydin, Denizli (to od pobliskiego Pamukkale), Isparta, Konya, Aksaray i wreszcie Nevsehir największe miasto dla centrum turystycznego Kapadocji. Tu niestety kolejne 20 minut postoju i wreszcie Goreme. Turystyczna stolica Kapadocji. Z dworca zabiera nas samochód z przewodnikiem i jedziemy do Urgup. Miasto tuż obok Goreme, ale miejscowość spokojniejsza i bardziej klimatyczna. Zakwaterowanie w hotelu, którego część - w tym nasze pokoje - jest wykuta w skale. Można powiedzieć, że zamieszkaliśmy w luksusowej jaskinii.
Śniadanko, ogarnięcie się i... ruszamy na szlak ale to już przecież kolejny dzień wyprawy...
ZDJĘCIA:
Kusadasi - Poranne rozważania z Michałem na temat słodkości melona.
Kusadasi - Zaległa prasówka.
Kusadasi - widok z naszego apartamentu.
Kusadasi - na dworcu autobusowym.
Genialne autobusy tureckie!
Nawet na krótkiej trasie masz standard jak widać.
:-)
Ech! Te drogi! My przy Turcji to 11 Świat.
Izmir - kosmodrom czyli dworzec autobusowy...
...i jego wnętrze. Stanowiska kompanii autobusowych.
W autobusie miejskim do Basmane.
Widoki...
...z okna...
...autobusu.
Dworzec Basmane - tu wysiadamy.
Idziemy sobie ku morzu m.in. obok szpecącego miasto Hiltona.
Sektor handlowy tylko z... sukniami ślubnymi.
Stary Izmir.
...
Jedziemy już naszym kabrio-Izmir-busem.
Nowy Izmir.
Stasia bawiło włączanie opisu trasy np. w języku chińskim.
Handlowe uliczki...
...sąsiadują z nowymi budynkami mieszkalnymi.
Takim autobusem jeździmy po Izmirze.
Inni wolą bardziej tradycyjne pojazdy.
Jeszcze inni do Izmiru przypłynęli.
Nowy Izmir...
...bezpośrodenio sąsiaduje ze starym.
Muzeum Ataturka.
Waterfront.
Ania zadowolona.
Zaczynają się budzące grozę popołudniowe korki.
Zaglądamy do dzielnicy handlowej -...
...serca Izmiru.
Agora.
Panorama miasta.
Symbol mista - Wieża Zegarowa.
W pobliżu Wieży Zegarowej mały meczet...
...ze wspaniałymi zdobieniami!
Metro.
...
Do Izmiru na pewno wrócimy!
Jeszcze obiadek na dworcu i... Kapadocja czeka na nas.
Długo w nocy stuka w klawisze: Krzysztof; poprawia: Ania; inspirują jak zwykle niezawodni Michaś i Staś.