Uwaga! Strona jeszcze przed konwersją na nowy serwer!
menu: ŚWIAT
Wyprawy Małego Podróżnika: TURCJA - jesień 2012
Dzień 11 - Pierwszy dzień w Kapadocji
Całą noc jechaliśmy z Izmiru do Goreme. Wysiadamy z naszego autokaru i po chwili podjeżdża po nas samochód. Wita nas Orhan Sahan, który będzie naszym przewodnikiem przez następne dni. Jedziemy do hotelu, śniadanko i przebieramy się aby być gotowymi do pierwszego dnia w Kapadocji.
Pogoda nie rozpieszcza jest pochmurno więc trochę nam fotograficzne humory nie dopisują ale wkrótce się przejaśnia, a zaletą Kapadocji jest to, że program moża kształtować dowolnie w zależności od pogody. Ot po prostu zejdziemy pod ziemię lub odwiedzimy skalne kościoły. No ale najpierw musimy zrobić spacer między basztami, soplami, mega stalagmitami... Na wyciągnięcie ręki i aparatu mamy ten niezwykły krajobraz.
Kapadocja spełnia marzenia. Jak napiszę, że jest piękna to oryginalny nie będę. Jak napiszę, że fascynująca to też nic odkrywczego. To zwyczajnie nepiszę więc,że jest to jeden z cudów Świata. Najpierw był wulkan, który świetnie zmiksował skład tufu i pokrył go trochę twardszą warstwą lawy. Później dał sobie spokój z działalnością więc wzięły się do roboty deszcze i wiatry. Efekt... znakomity! I skala tej działalności niezwykła!
Zaczynamy od Derbent Valley i skały zwanej Wielbłądem. No i Pasabag gdzie mamy pierwszy skalny kościół jeszcze bez malowideł i jedne z największych ostańców. Biegamy między nimi i wreszcie znajdujemy własną dolinkę, gdzie chłopcy bawią się w wielkiej grocie. Chcą sobie wykuć domek. Później wspinaczka by zobaczyć dolinę z góry i przychodzi wielka chmura.
Chmura + spojrzenie na zegarek = obiad, który jemy w restauracji w Avanos nad brzegiem rzeki Red River (Kizilirmak). Chłopcy karmią gęsi w oczekiwaniu na obiadek, a kiedy dostajemy jedzonko rzucamy się na nie z rozkoszą. Dotychczas jedliśmy w hotelach kuchnię międzynarodową oczywiście przełamaną turecką nutą ale teraz mamy wreszcie potrawy lokalne zapiekane w glinianych misach. Pyszota!
Po obiedzie z racji obecności chmury (nawet pokropuje deszczyk) zwiedzamy Goreme Open Air Muzeum (lista UNESCO). To teren gdzie skalnych basztach i klifach wykuto wiele kościołów w większości przepięknie malowanych. Kościoły powstały głównie w X, XI i XII wieku. Ponieważ nie sposób dokładnie zobaczyć wszystkiego wybieramy najciekawsze kościoły z Dark Church (Karanlik Kilise) na czele.
Kiedy spacerujecie sobie między ostańcami Wasz wzrok przyzwyczaja się do w sumie dość monotonnego koloru żółtawego i lekko brązowego. Ale to wszystko zmienia się po wejściu do kościoła. Ściany i sklepienia pokryte są freskami w sposób nieprawdopodobny i genialny. Coś niezwykłego! Chciałoby się nigdy nie wychodzić ale przy wejściach są informacje, ile czasu w danym kościele może spędzić grupa. Czas ten waha się między 3, a 5 minut! Inaczej przy tej ilości turystów nie opanowanoby zwiedzających i wiele osób nie dostałoby się do środka.
Błogosławimy nasze zgody na fotografowanie dzięki czemu możemy zrobić zdjęcia (normalnie jest absolutny zakaz) i na dodatek pozostać dłużej. Po kościołach na głównym terenie wychodzimy i po przejściu na drugą stronę drogi odwiedzamy Buckle (Tokali) Church. To największy z kościołów aktualnie w konserwacji naw bocznych więc udaje nam się zrobić zdjęcia apsydy i całego prezbiterium.
Później robimy panoramę Goreme i jedziemy do warsztatów ceramicznych w Avanos zobaczyć jak powstają te niezwyłe dzieła sztuki na własne oczy. Warsztat czy też fabryczkę ceramiki prowadzi rodzina Omurlu (omurlu.com) już od roku 1807. Jest zachowana ciągłość produkcji i mimo, że z setek podobnych warsztatów większość padło, ten ma się dobrze dzięki wysokiej jakości swoich prac.
Popijając turecką herbatę możemy najpierw zobaczyć jak powstaje dzban do wina. Ten w niezwykłym kształcie obwarzanka, a powstaje nie w formie ale na.... kole garncarkim! Po tym niezwykłym pokazie mistrza Leventa, (który zrobił na naszych oczach taki dzban) idziemy do malarni gdzie powstają dzieła sztuki o tak niezwykłej precyzji, że... zazdrość bierze... Właściciel firmy pan Ibrahim pokazuje nam wszystko wywołując ciągle efekt: ŁAŁ! Efekt wywołuje w nas, bo dzieci przezornie zostawiliśmy przed wejściem do pracowni malarskiej. Jakby coś stłukły, albo wrzaskiem spowodowały drgnięcie ręki malujących to byśmy się nie wypłacili!
Na dodatek jeden ważny szczegół o tych wyrobach! Wiele z ceramik jest szkliwiona jednowastwowo. Pozwala to uniknąć strat w postaci "spłynięcia" barw przy mieszaniu warstwy bezbarwnej na wierzchu i kolorowej pod spodem. Tu nie ma taryfy ulgowej - szkliwione talerze i inne wyroby są pokryte cienką warstwą bezbarwnego szkliwa nad szkliwem kolorowym. Zapewnia to znacznie większą trwałość takich wyrobów. Mamy oczywiścietańsze produkty dla zwykłych turystów ale i rarytasy których cen się praktycznie nie negocjuje. Można również zamówić unikatowy wzór z wpisanym swoim imieniem.
Pomimo, że wiele się nie nachodziliśmy to jednak po ponad 12 godzinnej jeździe jesteśmy trochę skonani. Wracamy do hotelu, Ania idzie z chłopcami odrobić zaległe lekcje, a ja jeszcze trochę fotografuję okolice naszego hotelu, który wrasta w skałę górującą nad nim prawie 100 metrów. Mamy nadzieję, że jutro pogoda będzie cudna bo w planach mamy treking po dolinach i grzbietach je rozdzielających...
ZDJĘCIA:
Goreme - czekamy na nasz samochód.
Zapowiedź tego co nas też czeka. Ekipa balonowa...
Łał! Nasza jaskinia w hotelu częściowo schowanym w skale.
Hurra! KAPADOCJA! Tu będzie fajnie!
Pierwsze ostańce i wykuty w nich kościół.
Chłopcy podczas eksploracji skalnych labiryntów.
Po wielogodzinnej jeżdzie autokarem chłopcy mają okazję się wyszaleć.
...
Tu będzie nasz dom!
...
...
Pełnia szczęścia.
Kebabik zapiekany w glinianym garnuszku.
Goreme Open Air Muzeum - widok na częściowo odsłonięty przez
odpadnięcie skały Dark Church - Ciemny Kościół.
...
Szczęśliwie...
...ocalały wnętrza z niezwykłymi malunkami!
...
Niezwykłe,wspaniałe,fascynujące skalne kościoły!
Miękka skała nie oparła się wietrzeniu i odpadające bloki skalne
pokazują wnętrza dawnych domów, klasztorów, kościołów.
Kościół Św. Jerzego - chłopcy pomagają fotografować...
...i sami przez 0.5 sek pozują...
Tokali Church, apsyda.
Na jednym z punktów widokowych drzewko spełniające życzenia.
Zawiąż na nim cokolwiek, a życzenie się spełni...
W wytwórni ceramiki rodziny Omurlu.
Tak powstaje w niezwykłym...
...kształcie...
...dzban do wina!
Tu surowe wyroby są malowane szkliwem.
...
...
Powstają tak misternie zdobione talerze dekoracyjne.
Talerz "demo" pokazuje cały proces.
We wzorcowni - sklepie.
...
Urgup - okolice naszego hotelu.
Nasza skała.
Michał w naszej jaskinii odrabia lekcje.
Mieszkamy tu gdzie te środkowe drzwi w łuku na dole...
DOBRANOC!
Długo w nocy stuka w klawisze: Krzysztof; poprawia: Ania; inspirują jak zwykle niezawodni Michaś i Staś.