KUBA – dzień 11 (Santa Clara, Cienfuegos)
KUBA. Muzeum Niespełnionych Marzeń
dzień 11
800 km do Che |
||
---|---|---|
A o co chodzi? O kilometry jakie pokonaliśmy z Hawany pod pomnik-mauzoleum Che Guevary i to, że jedziemy dalej. ALE O TEM POTEM…
Ekipa skoro świt pojechała do Cienfuegos do delfinarium (my takich rozrywek nie popieramy ponieważ delfinarium jest jak więzienie dla delfinów). My mogliśmy pospać a później po niespiesznym spakowaniu ruszyliśmy znaną nam już górską drogą do Casa Cafe. Jest dobrze, droga znana, ale póżniej… Kilka razy mieliśmy wątpliwości czy dobrze czynimy. Dzięki GPSowi wiedzieliśmy, że dobrze jedziemy ale bez niego chyba byśmy zwątpili. To takie kubańskie, górskie bezdroża gdzie samochód jęczy na szalonych podjazdach. Nie polecamy po deszczu bo można się ześliznąć na śliskim błocie z laterytowej ziemi bez możliwości podjechania póki droga nie wyschnie. Ale widoki są przepiękne. Kiedy osiągnęliśmy najwyższy punkt trasy (ok. 800 mnpm) miła niespodzianka. Pięknie zadbane miejsce, z punktem widokowym, ławeczkami, małym barkiem. Bajka! Robimy postój, jemy owoce, a później znowu ruszamy walczyć z szalonymi zakrętami, zjazdami i podjazdami, kamieniami i dziurami. Przejechaliśmy praktycznie w linii prostej z Trinidadu do Santa Clara. Co ciekawe droga ta jest zaznaczona bardzo mylnie ponieważ ma kategorię… taką jak nadmorska droga z Cienfuegos do Trinidadu. Nic bardziej mylnego! To na wielu odcinkach szuter w dzikich górach i najlepszy byłby tu terenowy samochód! Wreszcie koniec gór i Santa Clara z mauzoleum Che. O postać Che ciągle się z Anią kłócimy. Ania naczytała się jednostronnie potępiających go artykułów napisanych przez jakiś indoktrynowanych lub do końca nie wykształconych pismaków. Ja uważam, że Che nie był kryształową postacią, ale ta ikona Ameryki Południowej nie zasługuje na jednoznaczne potępienie. To dzięki niemu pod strzechy trafiła idea, że można się wyzwolić, mieć niepodległe państwo. A przecież niepodległość ofiar wymaga, cudów nie ma. Podobnie jak zmiany społeczne. Kiedy jest mała warstwa posiadaczy i ogromna biedoty to w pewnym momencie biedota mówi dość! Równie dobrze naszych bohaterów powstań chłopskich można śmiało nazywać bandytami i mordercami bo palili i rabowali dwory przy okazji lub przede wszystkim zabijając szlachtę. O Che napiszemy chyba dwugłos w ramce, ale teraz trafiamy do Santa Clara. Kiedy tu trafiamy? W przeddzień 1 Maja! Teren wokół mauzoleum już prawie zamknięty poza jednym wjazdem. Pokonujemy bariery i parkujemy jako jedyny samochód pod pomnikiem. Przed nim już rozstawiony sprzęt nagłaśniający, trybuna, działa lokalny radiowęzeł. Jeszcze nie ma przemówień i skandowania haseł ale wali muza na maksa i co kilka minut są informacje o tym jakie są plany na jutro. Się będzie działo… Pierwszego Maja nie będziemy jednak obserwować tutaj bo to pokazówka, jaką możemy zobaczyć w kubańskiej telewizji. My na 1 Maja wybieramy się w Remedios. Pomnik Che robi wrażenie. Figura Che stoi z prawej strony ogromnej płaskorzeźby sławiącej bohaterskie jego czyny w walce w trakcie i w obronie rewolucji. Ciemna postać na cokole kontrastuje ze śnieżnobiałym monumentem. Może to zestawienie kolorów dobrze charakteryzuje jego postać. Kontrasty. Z tyłu jest Muzeum Che. Niestety z niewiadomych względów nie pozwalają tam fotografować. Najchętniej turystę wpuściliby tam gołego – jak do Lenina. A przecież są tam praktycznie tylko zdjęcia układające się w biografię Che i trochę pamiątek. Ufff…. W głowie muza wali mocą tysięcy watów czas jechać dalej. Jeszcze plączemy się po mieście chcąc zwiedzić fabrykę cygar (zamknięta) i nagle!!!! Spychacz! Pociąg! O żesz ty! O Che! Przecież jest tu jeszcze jedno miejsce niezwykle ważne miejsce z historii Kuby i z biobrafii Che. Muzeum poświęcone wykolejeniu pociągu pancernego! Ktoś patrząc z boku może pomyśleć, że to pomnik spychacza ale naprawdę to jest SPYCHACZ, którym CHE wykoleił wraży, znaczy kontrrewolucyjny, POCIĄG pancerny! I nieważne, że specjaliści sprawdzili, że spychacz na pomniku to nie ten od Che tylko wyprodukowany wiele lat później. Miejsce pięknie zaaranżowane, a w wykolejonych wagonach mamy całą wystawę opisującą to zdarzenie. Cudo! Lepsze niż monument w mauzoleum! No i wreszcie Remedios. Ekipa przyjechała przed nami i zakwaterowała się w hotelu na rynku. Nieszczęśni nie wiedzą co czynią – jutro 1 Maja – muza od 7.00! Na maxa – nie pośpią, oj nie! My oczywiście wolimy spać u ludzi w kolejnym kolonialnym domu. Nie zawiedliśmy się. Przepiękne wnętrza zachowane bez zmian od 150 lat. A to raptem 200 metrów od rynku. Idziemy zobaczyć rynek w zachodzącym słońcu i czas na spanie bo jutro rano trzeba wstać na pochód – 1 Maja!!! Na razie… dobranoc… ZDJĘCIA: |
||
Lepszy fragment naszej górskiej drogi do Santa Clara. Tiaaaa… Ciekawe….
|
||
.:. DZIEŃ 10 .:. MENU WYPRAWY .:. DZIEŃ 12 .:. |
||
Długo w nocy stuka w klawisze: Krzysztof; poprawia: Ania; |