CHORWACJA – LASTOVO… dni i noce w latarni morskiej – 3 – twierdze DRNIŚ i KLIS i płyniemy na Lastovo
CHORWACJA – LASTOVO… dni i noce w latarni morskiej
dzień 3: twierdze DRNIŚ i KLIS i płyniemy na Lastovo – 2017
10 czerwca
Twierdzę, że dziś twierdze… zwiedzamy… Z Śibenika do Splitu droga niedaleka. Prom dopiero o 17:30 więc decydujemy nie jechać nad morzem lub autostradą ale zobaczyć nowe miejsca. Mam niedosyt ruin zamków, a Ania „Gry o Tron”.
DRNIŚ
Akurat tu da się to ładnie połączyć. Z Śibenika ruszamy ostro do góry odwracając się plecami od wybrzeża. Przez wioski i tereny opanowane przez dziki (o czym wiemy z licznych znaków Uwaga Dziki) dojeżdżamy do miasta Drniś.
Miejsce takie, że trudno uwierzyć, że się tam dostaniemy. Naszą drogę od miasta i twierdzy oddziela straszliwy wąwóz najeżony skalnymi iglicami.
Miasto zbudowane z ogromną fantazją. Wiele uliczek „z pieca na łeb”. I jeździ i chodzi się z trudem. Stare domy z łamanego kamienia. Wiele niestety w ruinie czeka na zawalenie lub… inwestora. Nieliczne kierunkowskazy kierują na zamek ale giną i pozostają wskazujące dojazd do minaretu. Mijamy kościół Św. Antoniego i parkujemy w cennym dziś cieniu. Na termometrze momentami 29 stopni!
W uliczce obramowanej kamiennymi murkami nad którymi wznoszą się kamienne domy widać dziwną budowlę, jakby komin. To właśnie minaret, podobno najdalej na zachód położony minaret wybudowany w czasach ekspansji tureckiej. Minaret jest obniżony ale widząc wejście i fragment wąskich schodków nie ma wątpliwości.
Od minaretu wchodzi się na ogrodzony teren zamku. Jak na razie nic nie wskazuje czym się ten teren skończy. Schody i mamy trawiasty teren z ławeczkami pod sosnami. Widać oczywiście mury i pozostałości zabudowań zamku. Największe wrażenie robi ogromna wieża z charakterystycznym pęknięciem. Brakuje jakby trójkąta wyciętego równo z podstawą na górze. Widok zaiste niezwykły i tak charakterystyczny, że tych ruin z innymi pomylić nie można. Kiedy dojdzie się na koniec murów zamkowych dech zapiera widok straszliwej przepaści. Z tej strony zamek był absolutnie nie do zdobycia. Można go było tylko ostrzeliwać z przeciwległego brzegu.
Te militarne i orientalne zabytki to czas kiedy zamek stanowił linię obrony przeciw Turkom. Skoro powstał minaret to nie na wiele się obrona zdała. Na wiele lat była tu wysunięta placówka turecka. Jest minaret to był i meczet. Prawda jak najbardziej meczet był i nie został zniszczony po wyparciu Turków lecz przebudowany na kościół Św. Antoniego. Z zewnątrz może tego nie widać ale wewnątrz elementy architektury nie pozostawiają wątpliwości.
Wracamy przez centrum. Starówka jest jak przekładaniec. Tu stary kamienny dom, tu nowy, itd…
Nie zostajemy więc ale ruszamy do wsi Otavice. To niecałe 10 km, a znajduje się tam niezwykłe mauzoleum. Na wzgórzu o regularnym kształcie wznosi się kamienny sześcian nakryty płaską kopułą… po prostu monumentalny.
Ta niezwykła budowla została zaprojektowana przez jednego z najlepszych rzeźbiarzy XX wieku – Ivana Mestrovića. Urodził się w 1883 roku, zmarł w 1962. Pracował w Paryżu, Splicie, Rzymie. Po II wojnie wykładał w USA gdzie zmarł ale pochowany został w rodzinnym mauzoleum.
Miejsce to jest uznawane za jeden z najważniejszych pomników historii Chorwacji i jest tu stały punkt informacyjny z płatnymi i bezpłatnymi wydawnictwami. Po wspięciu się prosto schodami od bramy warto do niej zejść brukowaną drogą przy której rośnie wiele pięknych kwiatów, latają motyle…
KLIS
Każdy kto zjeżdżał do Splitu z autostrady pewnie zwracał uwagę na warownię zawieszoną nad prawie niewidocznym w dole miasteczkiem jakby w kleszczach dróg prowadzących estakadami. My tym razem zjeżdżamy do miasteczka i wspinamy się lekko w górę. Mały parking i wielka skała nad nim. Wspinamy się czując trud wojaków wiele razy walczących o twierdzę.
Tu kręcono „Grę o Tron” ale nie spodziewajcie się jakiś spektakularnych ruin. Miejsce było tak banalnie łatwe do obrony z 3 stron, że mury nie są bardzo wysokie i imponujące. Ale od jedynej strony gdzie dawało się na skałę wejść mamy potrójne.
Miejsce jako idealne do nadzoru nad przejściem z płaskowyżu (tam prowadzi autostrada) na nizinę gdzie rozłożył się Split odkryli Rzymianie. Oni wybudowali pierwszą warownię ale naprawdę miejsce to zostało rozbudowane dwa razy.
Po raz pierwszy zrobili to Wenecjanie i włączyli Klis do systemu twierdz broniących przed Turkami. W 1537 roku Turcy zdobyli Klis i rozbudowali. W obrębie murów powstał meczet z minaretem. W roku 1648 zostali wyparci i minaret został zniszczony, a meczet przebudowano na kościół, który do dziś możemy oglądać.
Na terenie zamku jest mała izba prezentująca historię zamku i białą broń.
Szczerze powiedziawszy po Klisie spodziewaliśmy się więcej. Jeżeli spodziewacie się potężnego zamczyska zachowanego jak nasze Chęciny, z wysokimi basztami to nie jest to takie miejsce. To linie murów prawie bez widocznej zabudowy ciągnące się koronkowo wzdłuż skalnego grzbietu.
Na samej górze pierwsze budynki z nowożytnych czasów, odrestaurowane ale zamknięte i nie wiadomo co tam jest. Jest plątanina przejść, schodków, ładna naskalna roslinność. Czy wartu tu się wdrapać? Tak! To bardzo ważne miejsce historycznie no i ma nową legendę bo kręcono tu Grę o Tron.
SPLIT i prom na LASTOVO
W Splicie podjeżdżamy do Konzuma. Zakupy na prom, kolację i śniadanie. Prom dopłynie o 22:00 więc czekać na nas będzie mieszkanie w latarni ale jedzonko przypłynie z nami. Jedziemy do terminalu promowego. Krajobraz nie do poznania! Jesteśmy przed sezonem więc nie ma tych setek samochodów „walczących” o wjazd na prom. Familijna wręcz atmosfera.
Obok stoi Wielki jak wieżowiec Norwegian Star. Na cruza ściągają zwiedzający Split. Odpływamy prawie jednocześnie.
Morze gładkie jak lustro, ok. 26 stopni, brok wiatru, bajecznie się płynie…
Jutro zaczynamy zwiedzać wyspę!
DOBRANOC!
poprzedni dzień, STRONA GŁÓWNA, dzień następny
(c) Portal Małego Podróżnika