Oświetlenie biwakowe – zrób to sam
Energooszczędne świetlenie biwakowe
Kiedy jeździliśmy po Namibii, Szwecji, Polsce i mieliśmy biwaki w terenie obok samochodu terenowego największym problemem było dobre oświetlenie biwakowe. Dobre, to takie, które jasno świeci, zużywa mało prądu i na dodatek oświetla teren na 360 stopni.
W Namibii mieliśmy dwa halogeny (standardowe wyposażenie tamtejszych samochodów), które już po pół godzinie groziły rozładowaniem akumulatora (a jeszcze trzeba było ładować baterie do aparatów) no i świeciły punktowo. W Szwecji mieliśmy latarki campingowe na LED’ach ale świeciły kiepsko mimo, iż były niby najlepsze na rynku i to uznanych firm (czy oni testują takie produkty w terenie?).
Jak zwykle u nas bywa pojawiła się więc silna „potrzeba” – matka wynalazków – zrobienia czegoś sensownego co się sprawdza w praktyce, a niżej efekt…
Założenie:
- – oświetlenie ma być JASNE!
- – ma zużywać bardzo MAŁO PRĄDU dając dużo światła
- – zasilanie z samochodu lub sieci 110-220V
- – główny punkt świetlny ma świecić na 360 stopni dookoła
- – dwie lampy mają być punktowe do oświetlenia wnętrza namiotu i do prac w samochodzie
Przy takich założeniach oczywiste stało się, że oświetlenie robimy na LED’ach. Problemem było tylko znalezienie odpowiednich żarówek na 12V JASNO ŚWIECĄCYCH. Od razu zapomnijcie o zakupach w normalnych sklepach. Tam niestety sprzedają jakieś dziwne wynalazki „znanych” marek, które mają jedną wspólną cechę: bździenie, a nie świecenie! (Uwaga! To się zmienia ale trzeba naprawdę się nachodzić by w zwykłym markecie kupić coś naprawdę dobrego)
Trudno znaleźć laikowi jakiś punkt odniesienia co świeci jasno, a co słabo więc taka ogólna bardzo rada. Jasno będą świecić źródła światła LED (zastępujące tradycyjny halogen) mające pobór ok. 5W. Wszystkie 1-2.5W mocy nie spełniają podstawowego warunku użycia czyli jasnego świecenia. Przy wykorzystaniu takich źródeł światła szkoda czasu na robienie oświetlenia biwakowego bo będzie za słabe.
Warto również zwrócić uwagę na to jakie są użyte diody i ich sposób zasilania. Polecam diody SMD (to te płaskie z żółtą kropką) a nie przewlekane (szklane czopki, szczęśliwie kończą już produkcje żarówek na nich). Diody SMD są trwalsze, jaśniej świecą przy szerokim kącie świecenia i są płaskie. Zasilanie diod może być zrobione przez prymitywny układ ustalający napięcie (z reguły w najwyższych dopuszczalnych wartościach co powoduje skrócenie czasu pracy diody oraz migotanie będące dla wielu męczącym i widać to jak kręcimy video) lub przez przetwornicę prądową (polecamy). Jeżeli gdzieś jest napisane ile światła taki LED daje to powinno to być min. 350 lumenów.
Ważny jest też kolor światła i absolutnie NIE MOŻE BYĆ BIAŁY ZIMNY! To taki trupi kolor przy którym nawet najbardziej apetyczna kanapka z mielonką z trudem przejdzie przez gardło. LEDy mają być BIAŁE CIEPŁE ! Nasz zestaw zużywa 25W i daje światło na poziomie dwóch żarówek 100W (!).
Składniki:
- – źródła światła LED 12V trzonek MR16 – 5 szt
- – oprawki halogenowe MR16 – 5 szt
- – przełącznik – 1 szt
- – kula polistyrenowa – 1 szt
- – coś na klosze do lamp punktowych – 2 szt
- – kabel, linka 0.5mm x 2 lub 0.75mm x 2 – ok. 15 ~ 20 metrów
- – rozdzielacz samochodowy na dwa gniazda – 1 szt
- – wtyczka samochodowa – 1 szt.
- – wtyczka/gniazdo modelarska (np. Tamiya) – 1 szt
- – zasilacz 110-220V > 12V DC/2A
Główne źródło światła
Ponieważ ma świecić na 360 stopni (w założeniu ma wisieć w miarę na środku obozowiska) najtrudniej było znależć coś na klosz. Okazało się, że najlepsze są kule polistyrenowe wykorzystywane w kwiaciarniach. Mają oczywiście wadę – są kruche – ale jak je wzmocnimy będą super.
Algorytm
1. kleimy główne LED’y
Układamy trzy LEDy stykami w górę tak by utworzyły „koniczynkę” stykając się w środku. Robimy to np. na worku na śmiecie aby nie pokleić sobie stołu!
Podkładamy pod zewnętrzne brzegi LEDów kawałki listewek czy cokolwiek innego aby unieść je w górę na ok. 5mm do 1cm. Ich pochylenie zależy od kąta świecenia LEDów (120 czy może 140 stopni) i tego czy chcemy mieć oświetlony większy krąg czy mniejszy ale jaśniej.
Stykające się krawędzie LEDów kleimy klejem montażowym lub do luster. Aby konstrukcja była stabilniejsza możemy zrobić z grubego drutu (np. z tego zielonego do ogrodzeń) kółko które nałożymy na górną część ledów i dokleimy do nich w miejscach zetknięcia. Całość pozostawiamy do wyschnięcia kleju. To klejenie jest pomocnicze i ułatwi nam wklejanie LEDów do klosza.
2. główny klosz
Wiercimy dwie dziury górną na kabel, i na tej samej półkuli trochę z boku na przełącznik.
Wklejamy gumowy przepust wkładając ze 20 cm kabelka i zaklejamy wszystko dokładnie.
Wklejamy przełącznik i pozostawiamy wszystko do wyschnięcia
3. klosze punktowe
Waszej pomysłowości pozostawiam materiał na nie. Ja znalazłem kloszyki aluminiowe od starych lamp. Powinny osłaniać LEDa tak by nie raził w oczy patrzących z boku. LEDy obsadzamy wykorzystując stare oczka halogenowe i wklejając wszystko na klej montażowy. Pamiętać tylko należy o solidnym zaklejeniu przepustu kablowego. Od jednego klosza pozostawiamy 4 metry kabla, a od drugiego metr. Jak wszystko się sklei to na koniec osłaniamy diody wklejając krążek elestycznego, przezroczystego plastiku (patrz zdjęcia).
4. zasilanie
Powinien być stabilizowany. Można kupić specjalizowany/wodoodporny dający 30W mocy. Ja wykorzystałem zasilacz od starego dysku twardego zewnętrznego.
Rozdzielacz samochodowy podłączany do gniazda zapalniczki odcinamy tak, by zostało ze 20 cm kabla. Jak mamy stary zasilacz to odcinamy kabel prowadzący do dysku tak by zostało z 20 cm.
Rozcinamy izolację wzdłuż i sprawdzamy jak wyglądają kabelki. Jak się nie łamią i są ok to możemy skrócić do 10 cm i łaczymy najlepiej skręcając i lutując.
UWAGA! Zasilacz daje prąd stały – ważna jest tu biegunowość!!! Aby zasilacz służył nam jako dodatkowe standardowe źródło zasilania np. dla CB na postoju lub podłaczenia samochodowej ładowarki telefonu to musimy zachować biegunowość. Do gniazda rozdzielacz (-) minus musi być podłączony do boku gniazda (ta stalowa tuleja gdzie wchodzi wtyczka samochodowa to minus!). Plus jest na dnie gniazda tam gdzie opiera się koniec wtyczki samochodowej (ten stalowy czopek). Z zasilacza plus wychodzi w większości przypadków kablem czerwonym ew. brązowym. Kable czarny ew. niebieski to minus.
Jak mamy miernik to oczywiście znacznie nam to ułatwia pracę. Kiedy czerwony kabel miernika połączymy z czerwonym zasilacza i czarny z czarnym i odczyt jest 12V to OK! Jeżeli pojawi się -12V to oznacza zamienienie biegunowości!
Jak wszystko połączyliśmy i zaizolowaliśmy (np. termokurczliwymi koszulkami na wierzchu) to proponuję aby „dyndające” się gniazdo rozdzielacza połączyć z zasilaczem np. owijając je taśmą izolacyjną lub powertape.
5. kończymy klejenie głównego kosza
Robimy w jakimś stabilnym miejscu (gdzie nie będziemy musieli całości przez 12 godzin przenosić) „gniazdo” na ustabilizowanie dolnej połówki kuli. Wkładamy do niej sklejone wcześnie trzy LEDy i delikatnie wyciskając z tuby klej montażowy kleimy ich zewnętrzna brzegi do wnętrza klosza. Najlepiej zrobić pierwsze „uszczelniające” klejenie i dopiero po solidnym stwardnieniu kleju (aby nie został wciśnięty przed LED’y) wypełnić pozostałe wolne przestrzenie między ledami. Kleju nie ma co żałować bo oprócz klejenia wzmacnia całą kulę.
6. podłączamy oprawki i łączymy kable głównego klosza
Po zdjęciu głównej izolacji z kabla wchodzącego do wnętrza klosza podłączamy żyłę brązową do przełącznika. Wkładamy oprawki na LEDy i skręcamy po trzy kable razem. Warto zaznaczyć sobie na oprawce np. kropką który kabel będzie miał plus i trzy plusy skręcamy razem i łączymy ze stykiem przełącznika. Trzy minusy łączymy razem ze sobą i niebieskim kabelkiem wchodzącym do klosza. Składamy kulę jeszcze bez klejenia i sprawdzamy czy wszystko OK!
7. odmierzamy kabel głównej lampy i kończymy wtyczką samochodową, montaż całości
Ja od głównej lampy zostawiłem ok. 6 metrów. Dodatkowe 4 metry są od gniazda do wtyczki samochodowej. UWAGA! Pamiętamy o biegunowości! Podłączamy plus wtyczki czyli czerwony kabel do kabelka brązowego (w standardowym kabelku) od naszej kuli! Jak już wszystkie kabelki mamy podłączone to możemy jeszcze np. lakierem w spray’u trysnąć wnętrze kuli by wyglądała profi [;-)] Na koniec smarujemy łączenie półkul klejem i składamy w całość. Po zebraniu wyciśniętego na zewnątrz nadmiaru kleju zostawiamy kulę do wyschnięcie. Na koniec miejsce połączenia półkul solidnie oklejamy taśmą izolacyjną tak by w razie obijania się o twarde przedmioty kula nie pękała.
Uwaga! We wtyczce jest ukryty bezpiecznik!
8. kończymy połączenia elektryczne
Kable od kloszy punktowych łączymy ze sobą (kolorami czyli zachowując biegunowość) 4 metry od jednego z jednometrowym od drugiego i z nimi łączymy część żeńską czyli gniazdko wtyczki modelerskiej (czerwony kabel z brązowymi). Do tego dochodzi jeszcze odcinek kabla długości 4 metrów, który kończymy wtyczką samochodową (biegunowość!). Pamiętamy, że plus jest wewnątrz gniazda samochodowego na jego dole i odpowiednikiem jego na wtyczce jest stalowy czopek ją kończący. Styki z boku wtyczki to minus!!!
9. zawieszki
Zastanawiałem się jak tu zrobić zawieszki uniwersalne do gałęzi, rurki itp… i w sumie stwierdziłem, że najlepiej będzie zrobić oczko na kabelku (uwaga! Tak nie robimy w istalacjach 220V i jak coś co ma wisieć jest ciężkie!), do niego dowiązać kawałek linki stilonowej z haczykiem z drutu. I…. już. W wersji lux można zastosować mały karabinczyk aluminiowy.
Jak używamy?
Bardzo prosto! Jeżeli nie mamy dostępu do 220V to zasilamy nasze oświetlenie z gniazda samochodowego. Uwaga! Włączając dopływ prądu do gniazda w samochodzie sprawdź czy nie są włączone inne odbiorniki prądu mogące zużywać moc waszego akumulatora (np. nawiew).
Na campingu zasilamy nasze oświetlenie przez zasilacz 220V dzięki czemu możemy korzystać z oświetlenia bez żadnych ograniczeń. Pewnie przyda się również takie oświetlenie na działce itp…
Galeria
Reflektorki punktowe z wtyczką samochodową i mini gniazdem do podłączania kuli.
Kula – serce naszego oświetlenia.
Świeci! I to jak…
Nawet padający deszcz nie przeszkadza.
Oby jasność była zawsze z Wami!
Zobacz również wpisy pod hasłem: Pałer czyli prund!
Majsterkował (c): Krzysztof Kobus – TravelPhoto
(c) Portal Małego Podróżnika