CHORWACJA (+ Słowenia + Czechy) – dzień 23
CHORWACJA (+ Słowenia + czeski Mikulov) – 2010
dzień 23
Na wysokościach i w czeluściach!
Relację wypada zacząć od tego gdzie nocujemy. O miejscu zadecydował przypadek. Szukaliśmy miejsca gdzie można zaparkować samochód (śmiały zamysł, często kończy się niepowodzeniem), nakarmić chłopców, być blisko wypożyczalni łodzi. Widzieliśmy miłą restaurację Pensjonatu Mlin z wolnymi miejscami na parkingu więc… atak! Najpierw zjedliśmy, a później poprosilismy o możliwość zostawienia samochodu na czas pływania łodzią bo wrócimy na kawkę i deser. Zgodzili się. Po obiedzie zapytaliśmy o cenę noclegu. Była średnio wysoka, ale przypuszczaliśmy, że jest najdroższa z trzech sąsiadujących pensjonatów. No i się pomyliliśmy. Inne pokoje kosztowały od 10 EUR w górę wyżej… Co ważne Mlin miał miejsca więc mieliśmy nocleg w super miejscu, fajnym apartamencie. W cenie śniadanko. Sklep 80m, przystań z wypożyczalnią łodzi 200m, kąpielisko dla chłopców 50m. Bajka! Poranek miły, śniadanko znakomite i czas na opuszczenie tego świetnego miejsca. Podejmujemy atak na zamek. Trochę sobie ułatwiamy jadąc na parking pod zamkiem. Ze studencką wyprawą pakowaliśmy chyba jak szaleni z poziomu jeziora… ;-)… Zamek naprawdę ciekawy chociaż niewielki. Ma oczywiście muzeum w głównym budynku ale i kawiarenkę, restaurację, drukarnię zamkowa, gdzie można sobie złożyc coś w starym stylu i na na starej prasie drukarskiej druknąć. Widoki oszałamiające. Aż wierzyć się nie chce, że wyspa Bled jest taka mini-mini… Po zamku czas na spotkanie z przyrodą. Tuż pod Bledem jest wąwóz Vintgar z przełomem rzeki Radovna. Niesamowite miejsce, docenione już w XIX wieku kiedy to zrobiono w 1893 roku (raptem dwa lata po odkryciu wąwozu), ponad nurtem rzeki prawie dwukilometrowy drewniany pomost do spacerowania i podziwiania niesamowitego koloru wody, ryb czekających na wpadające w nurt jedzonko. Zwiedzanie zaczynać najlepiej jest od wsi Podhom gdzie mamy duży parking i zaplecze socjalne. Wędrówkę można skończyć przy 13-metrowej wysokości wodospadzie Śum. Trochę zniekształcony przez mini zaporę elektrowni wodnej. Niekiedy przez szum spadającej wody słychać dziwne dżwięki i dopiero jak podniesiemy głowę to widać z 50 metrów nad wodą kamienny most kolejowy po którym jeżdżą pociągi! Pociąg to również najlepszy sposób dotarcia tu z Bled’u kiedy nie mamy samochodu lub… nie chcemy go użyć… Chłopcy zachwyceni bo pomosty, mosty, wodospady, a wodę uwielbiają! Widoki rewelacyjne! Nabiegali się tak, że powrót do parkingu na ostatnim odcinku był trudny bo nastąpiło zmęczenie materiału. Ale dobrze! Będzie ich teraz czekać transfer przez całą Austrię aż do czeskiego Mikulova. Zaraz za wąwozem Vintgar kolejna atrakcja dnia i… wyjazdu. Najdłuższy tunel na naszej trasie prawie 8 km! Niestety coś im nie wyszło z wentylacją. Jedzie się w smrodzie i dymie jakiego w żadnym innym tunelu nie ma. W ok. połowie mijamy tablicę i jesteśmy w Austrii. Aby podkreślić wjazd do nowego państwa zmienia się kolor tunelu i pojawia więcej świateł… Austria jak to Austria… Mkniemy autostradami i nawet nie ma korka w Wiedniu… Ostatnie kilometry przed granicą z Czechami jedziemy spooooookojnie… I dobrze bo tradycyjnie policja wyłapuje tych co zapomnieli o tym, że skończyła się autostrada. Mikulov nas tym razem nie wyciągnął na wieczorny spacer, kolacja u Św.Urbana i spać… Dobranoc!!!
|
Poranek w Bledzie – kontrola bloga. Pensjonat Mlin – sala śniadaniowa. Bled – zamek do zdobycia.
|
.:. POPRZEDNI DZIEŃ .:. strona główna .:. NASTĘPNY DZIEŃ .:. |
Długo w nocy stuka w klawisze: Krzysztof; poprawia: Ania; inspirują jak zwykle niezawodni Michaś i Staś. |
(c) Portal Małego Podróżnika