RUMUNIA – Drakula i malowane klasztory – cz.1
RUMUNIA
25.07.2007 – 15.08.2007
Tabor Pamięci |
||
25.07.2007 – wyrwać się z domu i dojechać | ||
Wyjazd i dojazd. Bez problemu ale dopiero o północy jesteśmy w leśniczówce w Wierzchosławicach. Tu będzie nasza baza na najbliższe dni (lesniczowka.com.pl). Jest bardzo pięknie co aż zaskakuje wiedząc, że Tarnów jest 15 minut jazdy samochodem stąd. A tu wokół lasy, stawy z czystą wodą…, a my do pracy… 🙁
|
||
26.07.2007 – Tabor wyrusza na szlak |
||
Zaczynamy od Tarnowa. W Muzeum Etnograficznym trochę nerwowe przygotowania do wyjazdu taboru. Nerwowe bo z końmi to nigdy nic nie wiadomo i przecież była 5 letnia przerwa w taborowym życiu. Tabor to nie jest zwykła inscenizacja dawnego życia cygańskiego, ale to Tabor Pamięci – ma upamiętniać tych, którzy zginęli podczas drugiej wojny światowej. Hitlerowcy z równą zaciekłością jak Żydów mordowali Cyganów. Tabor jest trudny emocjonalnie bo mieszają się łzy i powaga z radością, żartem i wesołym taborowym życiem. Romowie to ludzie wolni, a wolni to szczęśliwi, a szczęśliwi to znaczy, że szczęście swoje manifestują tańcem i muzyką. I tak to płyną taborowe dni. Od modlitwy nad grobami zamordowanych przez stukot kopyt na szlaku między wsiami po śpiew i taniec na popasie. Romowie na co dzień są zamknięci przed innymi i tacy muszą być. Jak każdy naród bez własnej ziemi i granic muszą bardzo podkreślać swoją odrębność aby nie wtopić się w otoczenie i nie zniknąć asymilując się całkiem. Ale tu w taborze są wyjątkowo otwarci bo zależy im na łamaniu stereotypu „cygana” i docieraniu do świadomości ludzi z faktem, że są narodem Romów, co do wielu Polaków niestety jeszcze nie trafia. W okolicy Tarnowa, pomimo, że trasa Taboru Pamięci jest w części nowa i prowadzi np przez Bielczę, gdzie Tabor nigdy nie zajeżdżał ludzie są Romom przyjaźni. Przed wojną żyło tu wielu Romów i widać to po reakcji ludzi od władz samorządowych i kościelnych poczynając po mieszkańców licznie przybywających na taborisko i bawiących się wspólnie przy ognisku, ale też wspólnie modlących się na nabożeństwie przy leśnej kapliczce. No to może tyle tzw. tła historycznego i czas na młodych podróżników. Michałek od pierwszej chwili czuje się jak ryba w wodzie. Konie, wozy, ognisko to wręcz jego żywioł a Stasiowi udziela się atmosfera i jak tylko gra muzyka to zaczyna rytmiczne prysiudy co wzbudza uśmiech i entuzjazm wszystkich będących dookoła. Z Tarnowa po rundzie przez miasto i złożeniu kwiatów w miejscu bardzo szczególnym bo przy pomniku na placu skąd wyruszył pierwszy transport do Oświęcimia wozy ruszają do Wierzchosławic – tam przy leśniczówce pierwszy popas bo upał straszny i konie mają swoje prawa. Dalej trasa bardzo malarska i poetycka. Długo przez las i ukwiecone polany a później wioski i pola. Bielcza z modlitwą na cmentarzu przy zbiorowej mogile Romów i przy kościele. Wreszcie Biedacz i miejsce popasu na następny cały dzień. Stadion wiejski pięknie położony i mający niewiele wspólnego z typową „sportową” architekturą a bardziej z rekreacją i wypoczynkiem. Tu ognisko, taniec i muzyka taborowej kapeli. Ponieważ jeden obraz to jak 1000 słów więc dalej niech przemawiają zdjęcia… |
||
![]() Jeszcze na terenie Muzeum – gra kapela, płonie ognisko – przedsmak tego co będzie na szlaku.
|
||
27.07.2007 – Taborowe życie na popasie |
||
Dzień na postoju – taki dzień, że jakby go nie było to trzeba by go wymyśleć. Konie odpoczywają, ludzie też ale nie do końca. Radość miesza się z powagą. Ranek jak to ranek – świetna okazja do zabawy np. bujanie się na dyszlu, ale im bliżej południa tym bardziej poważnie. Większość uczestników taboru idzie do leśnej mogiły aby wkopać tam krzyż – niemego świadka tego taboru i dowód szacunku oraz pamięci dla zamordowanych przez faszystów Romów. Później nabożeństwo i nadszedł czas na radość i zabawę. Nawet kapelan Romów dał namówić się na wzniesienie się do nieba [:-)] balonem. Z Dyrektorem Bartoszem ustaliśmy, że możemy napisać, że od 2007 roku narodowym sportem Romów jest baloniarstwo! 😉 W kuchni polowej bulgocze gulasz, a na patelni smaży się nieprzebrana ilość kurzych udek. O zachodzie słońca zaczyna się koncert, na który przybyła większość mieszkańców Bielczy aby razem śpiewać: Ore… ore… Szabadabada amore….. No i tradycyjnie: lepiej jedno zdjęcie niż 1000 słów…. |
||
![]() Radość o poranku.
|
||
28.07.2007 – do Szczurowej |
||
Trzeci i ostatni dzień kiedy tabor jedzie dalej do… Po postoju w Dołędze pod Szczurową zacznie się powrót do Tarnowa. Ale na razie wyruszamy z Bielczy. Znowu runda przez wieś i jazda dalej. Stukot kopyt na asfalcie bo dzisiaj nie będzie leśnych i polnych dróg, ale okolica oraz mijane wioski bardzo malownicze. Kluczymy tak, że wąż gdyby chciał się przespacerować naszym szlakiem to chyba by kręgosłup sobie nadwyrężył. Polami, polami, wzdłuż rzeki z jednej jej strony to z drugiej. Mijamy wioski z pięknymi drewnianymi domami, o których nie wspomina żaden przewodnik – takie prawdziwe odkrywanie okolic Tarnowa. Po drodze jeden popas na… parkingu przed szkołą. Wzbudzamy oczywiście sensacje tym bardziej, że na środku drogi następuje spontaniczny konkurs-pokaz strzelania z bata. Mamy pełen przegląd technik. Mistrz strzela tak, że brzmi to jak wystrał z broni sporego kalibru. Neofici bata strzelaja…. usiłują strzelać…. tak, że mało sobie tyłka nie odstrzelą. Słychać komentarze – Ty to lepiej graj na gitarze… No i wreszczcie Szczurowa. Kościół, na przeciwko dwór a z tyłu kościoła cmentarz, na którego końcu mogiła. Ta najważniejsza na szlaku. Ponad 90 Romów zamordowanych tylko dlatego, że chcieli być i byli sobą. Widać wyraźne wruszenie na twarzach obecnych z taboru i nawet media z kamerami i aparatami nie są tak wyrywne i agresywne jak zwykle… Widać, że miejsce to jest naprawdę szczególnym. Kiedyś zawsze nadchodzi czas pożegnań i ten czas właśnie dla nas przyszedł. Tabor pojedzie do Dołęgi, a my w Beskid Niski do Domu na Łąkach. Uściski dłoni. Podziękowanie dla Adama Bartosza – dyr. Muzeum Etnograficznego – za możliwość uczestnictwa w Taborze i podziękowanie za to, że Tabor się odbył. Równie wielkie podziękowania dla Adama Andrasza ze Stowarzyszenia Romów Tarnowskich, że nadal są i nie wtopili się w otoczenie mimo, że to bycie sobą jest często bardzo trudne. Czas na zdjęcia… |
||
![]()
|
Zobacz dalej: FOTOBLOG cz. 2 (Węgry/Tokaj) lub: strona główna
(c) Portal Małego Podróżnika