PÓŁNOCNE WŁOCHY – dzień 18 (Rapallo, Portofino)
PÓŁNOCNE WŁOCHY
dzień 18
DZIEŃ 18: WŁOCHY, Rapallo – S. Margherita – Portofino – 10 X 2011 |
||
Dojechaliśmy! Śpimy odsypiając transfer i Bolonię. Wstajemy…
Postanawiamy zrobić przejazd samochodem od Rapallo do Portofino. W Rapallo koszmar „metropolii” czyli ruch taki, że oszaleć można! To, że po tym przejeżdzie nasz samochód nie ma zdartych boków to albo cud, albo ja umiem prowadzić, albo jedno i drugie razem. Ruch drogowy jak w Azji. Jacarta? Setki skuterów wciskających się bez wazeliny ale na octane 95 między samochody, które są trochę bezradne w tej ograniczonej przestrzeni. Teraz rozumiemy te wszystkie skutery trójkołowce Paiggio i wszelkie inne dostawczaki w miniaturze. Tu nic o normalnych wymiarach nie ma szans. Jedziemy wybrzeżem. Kilka razy mijamy się cudem i dobrą wolą obu kierowców. Przejeżdżamy przez Santa MArgherita i szukamy naszego centrum nurkowego. Okazuje się, że jest już na miastem koło dyskoteki i restauracji Grotta. Mamy Grotta, jest parking, zatrzymujemy się… Po drugiej stronie skało-groty jest centum nurkowe. Trzeba przejść ze 100 metrów drogą co oznacza narażenie życia. Uff… udało się… Ale… zamknięte… Dzwonimu do Luki – jest wszystko OK! tylko dziś nie mieli klientów więc nie są na miejscu. Ustalamy godzinę spotkania na jutro i jedziemy dalej… Portofino! Szalone zakręty i mijanki i na koniec na 20 metrów przed skrętem na parking zatrzymuje nas miła policjantka informująca nas, że tak wysokiego samochodu Portofino nie jest w stanie przyjąć… Max. 2 metry! O !%@&%!@#%&!!! Robimy pojedyńczego Axla i wracamy do Santa Margherita. Przejazd tem był i tak ważny, że wiemy kiedy co jest w Portofino słoneczkiem oświetlone… dla fotografa wiedza bezcenna! Wrócimy tu w odpowiednim czasie. Parkujemy w Santa Margherita i chłopcy z Anią szaleją na plaży. Plaża ma trochę piasku ale również bardzo dużo kamieni nadających się do budowy prawdziwych zamków, a nie tylko takich z piasku. Jak idę w Starówkę szukająć dostępu do internetu. Jest oczywiście internet publiczny w całym mieście… Nawet zapłaciłem 1 EURo za 2 godziny dostępu ale… Hasło przychodzi SMSem. Czyli NIE PRZYCHODZI! Złodzieje! Piszą, że dostanę SMS jak zapłacę przez PayPal i oczywiście nic z tego. Żadnego SMSa! Komuna Santa Margherita to jak na razie złodzieje! Ciekawe czy uwzględnią reklamację? Wszystkie Internet Point’y są zamknięte! Out of Season! Ale wreszcie znajduję Hindusa prowadzącego dziuplę z kilkoma komputerami. Nie ma WiFi więc wqrzony na siebie dlaczego tego nie zrobiłem w Polsce instaluje na memorce FileZille i po przypomnieniu sobie z bólem haseł dostępu do serwera (normalnie wsio jest skonfigurowane i nie wymaga myślenia) mam łączność! Upload na serwer i jazda na plażę do Ani i chłopców. Pogoda nie nastraja do plątania się bo chmury zakryły słońce i jest tak bylejako i płasko… Zdjęcia sa do d… d… delete… 🙂 Wracamy do domu i robimy porządek w szpeju naszym oraz przygotowujemy się do kolejnych wyzwań… |
||
Nasz dzisiejszy główny cel… tak wyszło… Santa Margherita..s. …. …pranie… Lido – nie wiemy czy najlepszy ale pewnie jeden z większych hoteli w mieście.
|
||
inspirują jak zwykle niezawodni Michaś i Staś. |
(c) Portal Małego Podróżnika