Wyprawy

CHORWACJA (+ Słowenia + Czechy) – dzień 17

CHORWACJA (+ Słowenia + czeski Mikulov) – 2010
dzień 17

 

REJS NA WYSPY PIEKIELNE

Wczoraj zamówiliśmy łódź motorową. Dzisiaj o 9.30 bedzie gotowa przy nabrzeżu naszego campingu. Pakujemy stos gratów, sprzet nurkowy, arbuza itd… itp… i objuczeni schodzimy na przystań. Wita nas sympatyczny własciciel łodzi i po krótkiej instrukcji co trzeba robić z silnikiem i sprawdzeniu czy mamy kotwicę itd… przejmujemy łódź pod naszą komendę. Ładujemy wszystko i odbijamy. Droga daleka bo najpierw musimy dopłynąć do najdalej na zachód wysuniętego fragmentu Hvar’u by następnie zdecydowanie odpaść na południe na zachodni koniec archipelagu Wysp Piekielnych. Mamy tu wyspy małe i większe i jak będziemy mieć szczęście to nawet wyspę możemy mieć na własność.

Pogoda nam sprzyja,a i nie ma zbyt dużego ruchu na szlaku żeglownym do Hvaru, więc nie trzeba uciekać przed statkami i już po 1.5 godzinie osiągamy pierwsze wyspy. Zainteresowała nas taka mała porośnięta tylko trawą i wystająca raptem kilka metrów nad wodę. Niestety inspekcja po zawietrznej wykazała brak sensownego dojścia do brzegu, ale rzucamy kotwicę, cuma rufowa na jakiś ząb skały na lądzie i stoimy. Woda kryształowa. Tak pięknej wody jeszcze nie widzieliśmy. Widać na kilka metrów. My nurkujemy, a chłopcy bawią sie na łodzi. Później z łodzi pada żądanie: na brzeg! Chłopcy są w pływaczkach więc z naszą asekuracją chlup do wody i płyniemy na półkę skalną. Stąd ostrożnie po zębach skalnych wspinają się na część trawiastą wyspy i bawią się tam. My nadal w wodzie. Ale to dopiero początek naszej eksploracji wysp.

Płyniemy dalej. Tym razem zaglądamy do zatoczek największej wyspy Sw.Klement. Ale albo ostre skały, albo ludzie, albo przystań,… Wchodzimy w cieśninę między Klementem, a wyspą Dobri Otok i właśnie na tej wyspie mamy coś fantastycznego. Cudowną wodę i gładkie płyty skalne schodzące do wody. I zejście do wody takie,że chłopcy mogą się taplać – bajeczne miejsce!!! Rzucamy kotwicę z dziobu i rufą dochodzimy na wodę raptem 30 cm głęboką. Cuma na brzeg do zadziora skalnego i wyładowujemy rzeczy z łodzi. Tu będziemy mieć obiad i spędzimy najciekawsze chwile na wyspach.

Nurkujemy, badamy ciekawą roślinność wyspy. Jako pierwsze w załomach skalnych rosną dwie ciekawe rośliny. Pierwsza ma grube, zielone listki jak roslinki ze skalniaków, a druga jest niesamowita bo wygląda jak koronka i niektóre roślinki mają właśnie maleńkie fioletowe kwiatki. Robimy obiadek z deserem z arbuza i dalej mile spędzamy czas czując się jak odkrywcy nieznanych lądów. Czas szybko płynie więc niestety czas na nas… Płyniemy dalej aby zobaczyć kolejne wyspy archipelagu. Te bliżej Hvaru nie wydają nam się tak ciekawe więc zawracamy. Nie opływamy wysp dookoła cieśniną za Klementem co wydaje sie najprostrze, ale wracamy tą sama drogą. Dzięki temu nie musimy widzieć brzegów wysp pod słońce ale mamy je na wysiągnięcie teleobiektywu skąpane w pięknym, złotym słońcu.

Kiedy staliśmy w zacisznej zatoczce morze się rozbujało. Nieźle nami miota. Chłopcy tula sie do Ani i myślałem, że się boją ale gdzie tam! Zmęczenie materiału! Ania rozkłada matę na dnie przy dziobówce, mości leże i po chwili chłopcy śpią!!! Łódź skacze metr lub więcej w górę i zjeżdża w dół, od czasu do czasu wali dnem spadając z góry w następną falę jak spadamy z jakiejś szczególnie dużej, a chłopcy śpią! Przecież jakbym się położył na gretingach to takie skoki łodzi nerki by mi odbiły, a oni śpią! Dzięki Ci Dziadku Bodzio za przekazanie im przez Anię genów marynarskich! Już widzę ile osób by miało chorobę morską – a oni najedli się naszaleli i śpią. Odkosy fal przedlatują nad nimi ochlapując mnie przy silniku – a oni śpią!

Sztormujemy z 45 minut a później bierzemy kurs na Hvar i falę mamy 3/4 z rufy. Nie chlapie jak wcześniej ale za to buja nieźle. A chłopcy śpią! Wielki szacun. Wreszcie kończy to co najbardziej się dłużyło nam czyli przeskok z Wysp Piekielnych do Hvaru. Mijamy latarnię morską zachodniego końca wyspy i kierujemy się na małą, białą, pionową kreseczkę – latarnię u wejścia do zatoki Vira. Wreszcie jest! Nie podpływamy zbyt blisko mimo, że jest głęboko, ale fale się spiętrzają przed skałami i robi się coś na kształt przyboju. Wreszcie zdecydowana zmiana kursu i spokój… Zatoka jest głęboka i fale w jej głąb nie docierają. Jeszcze zawijamy do pobliskiego portu Vira, a po chwili na „mała naprzód” płyniemy wzdłuż tak nam dobrze znanego brzegu do sąsiedniej zatoczki gdzie jest nasz camping.

Kiedy zbliżamy się do nadbrzeża chłopcy budzą się jak na komendę… Cumujemy, wyrzucamy wszystkie graty na nabrzeże i idziemy do barku 30 metrów dalej. Tradycyjna pizza, na którą chłopcy się rzucają. Ujawnił się wilczy (wilków morskich) apetyt…
ZDJĘCIA:


Trasa naszego rejsu.
Nasze bagaże i łódź.
Płyniemy – u chłopców widać…


…przejęcie rejsem!


Staś nawigator sprawdza kurs.


Bum tara ra, pluska fala,…


…po głębinie statek płynie.


Wyspa na horyzoncie!


Pierwsza Piekielna do zdobycia!


Załoga przygotowana do rzucenia kotwicy!


Ale woda! Zielona lub intensywnie niebieska!


Transport na wyspę wpław.


Bariera zębów skalnych broni wnętrza wyspy…


…i stanowi świetne miejsce…


…do wspinaczki.


A my nurkujemy!



Formy małżowinowo-chrząstkowe…



Płyniemy dalej – zatoczki Klementa.


Białe skały, soczysta zieleń i błekit nieba!


Michałek odpoczywa a Staś strzela z armatki wodnej.


Dumny tata! Syn sam steruje łodzią!!!


Ale przejęty!!!


Dopływamy do kolejnego miejsca na Dobri Otok.
Rozkładanie kotwicy.


Załoga z kotwicą czeka na rozkaz…


…Kotwicę rzuć!


Rzut obiektywu na naszą rajską zatoczkę.


Chłopcy nie mogą się zdecydować czy nurkowanie, czy robinsonowanie…


Najpierw zdobywamy wyspę!…


…i dokładnie ją poznajemy!


Trochę fal to sama radość!


Pionierska roślinność na wyspie.



Obiad!


Arbuz można jeść całym sobą… spłucze się… 😉



Ania w romantycznym nastroju.


Neptun? Kobus?


Ukwiałek…


…włochacz…


…ukwiałek…


..czerwona rybka…


Niebieska Ania w niebieskości wody…


Czas mijał szybko! Czas wyrwać kotwice…


…sklarować liny…


…i płynąć. Wachta odpoczywa.


Śpią jak aniołki…


…a my sztormujemy!


Piekielne po raz kolejny…


Wreszcie latarnia na zach. koniuszku Hvar’u…


I wejście do portu Vira.


Odpoczywające w porcie statki na dobranoc….

.:. POPRZEDNI DZIEŃ .:. strona główna .:. NASTĘPNY DZIEŃ .:.
Długo w nocy stuka w klawisze: Krzysztof; poprawia: Ania;
inspirują jak zwykle niezawodni Michaś i Staś.

 

 


(c) Portal Małego Podróżnika

Share