Wyprawy

TURCJA, Dzień Dziecka w Istanbule – dzień 5

TURCJA, Dzień Dziecka w Istanbule
DZIEŃ 5

Podróż sentymentalna i smutek w muzeum zabawek
Dziś wyrywamy się poza miasto. Jedziemy nad Bosforem do części azjatyckiej i dalej w zielone wzgórza z Adampolem czyli Polonezkoy. To część sentymentalna naszej wyprawy.

Odwiedzimy kawałek Polski na ziemi tureckiej. Wracając zatrzymamy się jeszcze w części azjatyckiej Istanbulu w Muzeum Zabawek. Zdaniem jednego z chłopców mieszkających w Istanbule to musi być smutne miejsce, skoro niczym nie można się bawić…

Adampol – Polonezkoy

W pierwszych słowach warto zwrócić uwagę, że jedziemy we właściwą stronę. Korek jest z Azji do Europy, a nie odwrotnie. Zjeżdżamy z drogi szybkiego ruchu na wąską krętą i wyboistą jak w Polsce drogę. Kręcimy nawet po serpentynach by wreszcie zobaczyć sielski widok jak z Podhala. Kierdel owiec na zielonej górzystej łączce. Jeszcze chwila i mamy tablicę z nazwą wsi, jesteśmy na miejscu.

Mamy mieszane wrażenia ponieważ wygląda jakby dobre lata się tu skończyły. Młodzi wyjechali, pozostał cmentarz, kościół z polskim franciszkaninem księdzem Dariuszem, który jest tu od 6 lat no i Dom Pamięci oraz trochę nazw z Polonez… Chociaż trochę młodych wróciło i zaczęli prowadzić turystyczny biznes czyli pensjonaty, restauracje. Przypominając kamienie milowe historii to najpierw był rok 1842 i założenie wsi przez Adama Czartoryskiego (stąd nazwa Adampol), który chciał zrobić tu drugi po Paryżu ośrodek emigracji. Rok 1968 to czas emigracji z Adampola w poszukiwaniu pracy ale i też moment kiedy osadnicy dostali prawo własności ziemi. W latach 70-tych zmiany w infrastrukturze wsi. Została zelektryfikowana i doprowadzono drogę oraz wybudowano pierwszy most nad Bosforem łącząc tę leżącą 15 km od brzegu miejscowość z Europejską częścią Istambułu. Kolejny ważny moment to 150 lat istnienia Adampola. Stał się modną miejscowością gdzie dobrze jest mieć swój dom więc wielu bogatych ludzi kupiło tu ziemię i ucieka od zatłoczonego Istanbulu jak do oazy. Teraz jest tu ok. 1000 mieszkańców, w tym ok. 40 mówi po polsku.

Co ciekawe Polacy i tureccy mieszkańcy Polonezkoy tak sobie cenią spokój, że wcale nie chcą by była tu szeroka, dobra droga dojazdowa z Istanbulu. Niech trafiają tu tylko ci co chcą naprawdę trafić. Nie chcą tu zalewu weekendowych przybyszy z Istanbulu. Z drugiej strony dla młodych brak tu przyszłości w takich warunkach jakie są teraz więc powyjeżdżali.

Dom Pamięci Cioci Zosi to dom Zofii Ryży, która była jego ostatnią mieszkanką i chciała by po jej śmierci stał się świadectwem polskości tego kawałka Turcji. Była działaczką polonijną i jej życzenie się spełniło. Teraz to skarbiec historii Polonezkoy. Dom pełen jest zdjęć z przeszłości, są ich dziesiątki na ścianach i wiele więcej pewnie w szufladach. Sam dom wybudowany został w latach 1881-1883 roku przez Wincentego Ryżego.

Dom otworzył nam Pan Lesław Ryży pełniący teraz funkcję kustosza, a przez wiele lat wójta w Adampola. Poopowiadał trochę o dawnych czasach i obecnej sytuacji. Generalnie dom wymaga renowacji, toalety z tyłu są nieczynne i zdewastowane, ogród też czeka na rękę ogrodnika chociaż ta dzikość dodaje mu bardzo uroku. Ale tym już raczej powinni się tym zająć pracownicy w MSZ niż tutejsi mieszkańcy. To wszystko co kiedyś było wykorzystywane przez mieszkających tu Polaków teraz bardziej może służyć turystom niż lokalnej społeczności. O rocznicy 600-lecia stosunków polsko-tureckich przypomina plakat na domu polskim gdzie odbywały się imprezy. Teraz to skład mebli. Czuć bardzo przemijającą historię i mimo iż byli tu dwaj nasi prezydenci nie wiem czy uda się dłużej ocalić polskość tego miejsca.

Idziemy do kościoła. Jest jeszcze wcześnie. Naszą uwagę zwraca rodzina z charakterystycznym koszyczkiem jakby wracająca ze święcenia. Nie mylimy się. Wchodzimy przez bramę i na końcu szpaleru zieleni widać portal kościoła przed którym stoi ksiądz z grupką wiernych. Podchodzimy bliżej, niedaleko wejścia do kościoła stoi stół z trzema koszyczkami. To polskie rodziny, przywiozły je z Istanbulu.

Po chwili ksiądz Dariusz zaprasza wszystkich bliżej i święci pokarmy w koszyczkach, później życzenia zdrowych, wesołych Świąt. Jeszcze trochę porozmawialiśmy z księdzem i spotkanymi Polakami i idziemy kawałek dalej pod górę by przejść przez główną jezdnię na wprost do bramy cmentarza. Wchodząc na cmentarz jesteśmy w najbardziej polskim kawałku Turcji. Same polskie nazwiska i gdyby nie biały marmur z którego zrobiono prawie wszystkie nagrobki można byłoby mieć wrażenie, że to jakiś mały cmentarz w Polsce.

Spacer po tym cmentarzu to najbardziej wzruszająca część wizyty w Polonezkoy. To historia tego miejsca wykuta w sentencjach na krzyżach. Możemy dowiedzieć się kto jakie funkcje pełnił, jak zmarł lub zginął tragicznie. Cmentarz został niedawno odrestaurowany i wygląda przepięknie. I pewnie za kilka lat on głównie będzie przypominał o tych, którzy stworzyli Adampol.

Polonezköy
Dawniej Adampol teraz Polonezkoy wita!Polonezköy
W centrum.Polonezköy
We wsi wiele rzeczy jest Polonez….Polonezköy
Połączone symbole Turcji i Polski znaleźć można w wielu miejscach.

Polonezköy
Idziemy do Domu Pamięci Cioci Zosi, czyli miejsca gdzie jest cała historia wsi.

Polonezköy
Ścieżka w tunelu zieleni doprowadza na mały ganek prostego domu.

Polonezköy
Jak w Polsce…

Polonezköy
W odrodzie Domu Pamięci.

Polonezköy
Historia patrzy na nas z każdego kąta, z dziesiątek zdjęć…

Polonezköy

Polonezköy
Jest kilka miejsc, które sugerują poważne związki z Polską – Karczma Kriha (Krysia?).

Polonezköy
Nawet pani sprzedająca na straganie przy drodze ma polski sztandarowy wielkanocny produkt…

Polonezköy
Ul. Adama Mickiewicza.

Polonezköy
Kościół w Polonezkoy.

Polonezköy
Wnętrze kościoła w Polonezkoy.

Polonezköy
Pamiątkowa tablica obok kościoła.

Polonezköy
Polskie koszyczki gotowe do poświęcenia…

Polonezköy
Franciszkanin, ksiądz Dariusz święci pokarmy.

Polonezköy
Polski cmentarz.

Polonezköy
Grób Jana Krzemińskiego – pierwszego dozorcy kościoła.

Polonezköy
Plakat przypomina o 600 latach stosunków polsko-tureckich.

Polonezköy
Małe muzeum pszczelarstwa, a przed wejściem oczywiście sprzedaż miodu.

Polonezköy
Restauracje pamiętają o Wielkanocy – pojawiły się wielkanocne ozdoby.

Polonezköy
Dzisiejszy obiad.

Polonezköy
We wsi można znaleźć stare fotografie nie tylko w Domu Pamięci.


Powrót do Europy

Tym razem jedziemy w niewłaściwą stronę. Korek. Chociaż korek jest w obie strony. Co ciekawe na moście w zależności od ilości samochodów w daną stronę „zabierany” jest jeden pas ruchu z mniej oblężonej strony. My niby jesteśmy tę mniej oblęganą więc kierunek Europa>Azja dostał jeden pas od nas.

Jadąc powoli można też poobserwować sporo scenek ulicznych. Z korków korzystają niezliczeni sprzedawcy. Sprzedaje się rzeczy podstawowe takie jak simity i wodę ale i inne sezonowe lub lokalne produkty np. widzielimy wielu sprzedawców bukietów róż. Można też poobserwować te części miasta, które nie mają turystycznych atrakcji ale widać jak to miasto rośnie. Powstają całe nowe enklawy w miejscach małych, starych domków, strzelające w górę szkłem i stalą.


Koreczek do Europy.


Sprzedawcy kwiatów.


Tak wyglądają nowe osiedla w Istanbule.


Muzeum Zabawek – często odkrywamy smutne ekspozycje

Dlaczego smutne? Bo zabawek w muzeum nie można dotykać! To stwierdzenie jednego z chłopców mieszkających w Istanbule. No ale mówiąc poważnie Muzeum Zabawek jest genialne! To jedno z pierwszych prywatnych muzeów w Turcji. Na 4 piętrach gabloty zaaranżowane tematycznie. Jak już mamy gablotę z żołnierzykami to jest tam cała bitwa, a gablota przypomina fragment okopu. Jak znajdziemy gablotę z zabawkami „kosmicznymi” to obok mamy flagę turecką, która faktycznie była w kosmosie i została przekazana do muzeum. Dzięki starym gazetom, zdjęciom możemy sobie uświadomić jak wiele zabawek zostało wyprodukowanych pod wpływem wydarzeń historycznych. Mamy też przypomnienie smutnych chwil jak np. w gablocie z samolotami, gdzie poczesne miejsce zajmuje Libelator i gazety z artykułami o zbombardowaniu Hiroshimy… Co sala to mamy takie właśnie połączenie niewinnych z pozoru zabawek z rzeczywistością opisywaną w mediach. Na dole barek i sala „urodzinowa”. Warto też podkreślić, że niezwykle ciekawe jest przejście do toalety zrobione jak wnętrze łodzi podwodnej.


Wejście do muzeum.


Od tej zabawki zaczęła się historia.
Na zdjęciu fundator muzeum z swoim ulubionym statkiem.


Pięknie zaaranżowane gabloty.


Niektóre zabawki otoczone są faktami historycznymi jak ten model.


Era podboju kosmosu w zabawkach.


Ta mała turecka flaga była naprawdę w kosmosie.


Każda gablota to inny temat.

Wieczór Turecki czyli 3x belly dance i nie tylko

Wracamy do hotelu i umawiamy się na 20:00. Dziś atrakcja jaką mają turyści praktycznie z każdej grupy odwiedzającej Istanbul – wieczór turecki. Będzie Belly Dance czyli zobaczymy taniec brzucha przynajmniej w 3 wykonaniach ale i występy grup folklorystycznych. Do tego dobre jedzenie i historyczna sala Keravanseray (najstarsze tego typu miejsce w mieście!) i mamy podstawę do udanego wieczoru. Ędżojujcie się!


Karavanseraj…


Zespoły bardziej…


…i mniej ludowe i…


…to na co czekacie… 🙂


…taniec brzucha w…


…trzech odsłonach!

Wina, słońca, pomarańczy
Niech Wam też tak ktoś zatańczy!

Dobranoc.

.:. poprzedni dzień .:. strona główna .:. DZIEŃ NASTĘPNY .:.
Długo w nocy stuka w klawisze: Krzysztof; poprawia: Ania;
inspirują jak zwykle niezawodni Michaś i Staś.
D

(c) Portal Małego Podróżnika

Share