NAMIBIA. 10 lat później… – Kaokoland (Purros> Orupembe> Van Zyl’s Camp> Epupa Falls) cz. 1
NAMIBIA. 10 lat później…
KAOKOLAND – przejazd Purros>Orupembe>Van Zyl’s Camp>Epupa Falls cz. 1
Wstęp
Wyruszymy z Purros by szukając Man of Stone dojechać do naszego kultowego sklepu w Orupembe. Stamtąd godzinka drogi do luksusu. Tym razem śpimy w House on the Hill. Następnego dnia pojedziemy trudną drogą do Van Zyls Campsite. Po noclegu, kiedy myśleliśmy, że najtrudniejsze drogi za nami okazało się, że dopiero przed nami. Szczęśliwie na wieczór zajeżdżamy do Epupa Falls.
Purros – Orupembe – House on the Hill
Ruszamy z Purros niespiesznie ponieważ nie mamy dziś bardzo długiej drogi. Droga w sumie dość nudna, ale my mamy jeden ważny cel: znaleźć pierwszych Man of Stone! Man of Stone lub Lonely Man to postacie stworzone przez niewątpliwie artystę z kamieni i grubego drutu.
Po numerach można wydedukować, że powinno ich być 27. Znaleziono tylko 9. Ponieważ Man of Stone to fascynująca historia poświęciliśmy jej cały rozdział tutaj.
Orupembe
Kiedy pierwszy raz tu trafiliśmy mieliśmy wielkie nadzieje. Spora kropa na GPSie oznaczać musiała metropolię… Tiaaa… Kiedy ukazał się widok na dolinę metropolii nie było. Centrum wszystkiego był sklep… sklepik… Jakieś pojedyncze domy Himba, posterunek policyjno-wojskowy i to wszystko. No ale było to co najważniejsze zimne piwo i soki dla chłopców!
Nic dziwnego, że ze wzruszeniem zjeżdżaliśmy w kierunku sklepu pełni niepokoju czy będzie otwarty. Był! Niewiele się zmieniło. Lodówka ta sama. Tylko pań Himba nie było pod sklepem. Zakupy zrobione i chyba szokujący utarg zrobiliśmy sklepowi bo ostatnio to turyści byli tu 3 dni temu. Jak się okaże kolejni przyjadą dopiero za tydzień…
Jedziemy już przez ostatnią prostą ale oczywiście okazuje się, że coś nas spowolniło. Piękny Man of Stone! Idzie tam gdzie my jedziemy! Po sesji foto zostawiamy go i przez piaszczystą prostą docieramy do skalistych wzgórz. Pojedyncze domy i wreszcie… szpital… What??? No tak, klinika… zamknięta na głucho, ale może jak jest jakaś akcja to otwierają.
House on the Hill
Droga kręci wspinając się na przełęcz, pojawiają się znaki dojazdowe i… zatrzymujemy się na campingu. Żywej duszy. Ani turystów, ani obsługi. Wiemy, że jesteśmy na miejscu więc na razie się nie martwimy zobaczymy co dalej. Niedaleko recepcji leżą wielkie bloki marmuru. To niewywieziony urobek z kamieniołomu. Diamenty i inne drogocenne kamienie i na dodatek marmur… Ciekawe czy jest coś ładnego i skalistego czego nie ma w Namibii??? Akurat skończyliśmy zdjęcia i szukaliśmy informacji wokół recepcji co zrobić kiedy nikogo nie ma gdy objawiło się dwóch młodzieńców z obsługi campingu. Po pierwszym zdziwieniu… ale jak to??? Okazało się, że musimy podjechać pod domki lodgy bo one mają inną obsługę.
Wspinamy się więc stokiem wzgórza mając camping daleko w dole. Jeszcze jeden zakręt i mamy piękny okrągły domek. Po bliższym przyjrzeniu się mamy wielki szacunek dla projektanta. Detale dopracowane do perfekcji. Coś wspaniałego! Mamy też Man of Stone nr 1!
Po kilku minutach przychodzi Menesia. Mieszka gdzieś w dole i właśnie dotarła do nas. Szkoda, że nie spotkaliśmy jej po drodze, ale może nie szła drogą, którą jechaliśmy. Szybkie wypełnienie zameldowania i uwagę naszą zwraca kartka, że możemy zamówić domowy, pieczony chleb!
Zawsze lubimy wspomagać miejscowe społeczności zakupem nawet drobnych usług. Okazuje się, że Menesia sama będzie piekła ten chleb i może nam przynieść go rano na 9:00. Super! Zamawiamy i już ślinka cieknie. Wnętrze House on the Hill jest oszałamiające…. metal i kamień i stare drewno. Nic standardowego ze sklepu z meblami, wszystko robił designer, który miał wizję i wiedział jak ją zrealizować. Naprawdę nie możemy się dość nazachwycać!
Zwiedzamy stary kamieniołom, który jest 100 metrów od nas, robimy zdjęcia i pyszną kolację. Później długo siedzimy przy ognisku.
Rano mamy nasz pyszny chleb. Ciężki, gruboziarnisty, pachnący,… przepyszny! Ale smakuje dziś śniadanie! Robimy porządki, chłopcy tropią jaszczurki, zamawiamy jeszcze drewno ponieważ nie wiemy czy coś będzie na Van Zyls Campsite ponieważ wszystko wskazuje na to, że jesteśmy jedynym samochodem w tej okolicy. Opuszczamy to miejsce z marzeniem by tu wrócić.
CO BYŁO DALEJ PRZECZYTAJ W CZĘŚCI DRUGIEJ TEGO WPISU
UWAGA! |
Drogi, którymi na tej trasie jeździmy NIE SĄ DOSTĘPNE dla zwykłych samochodów z wypożyczalni nawet jeżeli jest to też pickup z namiotami na dachu. Nasz samochód był specjalnie przygotowany do nich. Od podniesionego zawieszenia przez opony po dużej mocy silnik! Zwykły samochód nie przejedzie tędy!
Na przejazd potrzebna jest zgoda wypożyczającego samochód inaczej wszelkie szkody i koszty ściągania idą z konta wypożyczającego samochód ponieważ nie uwzględnia tego ubezpieczenie! |
Wioska Himba – strona główna – Część druga tego etapu
Zapraszamy na prowadzony przez nas portal o Namibii!
Nasza NOWA książka o Namibii: NAMIBIA. Przez pustynię i busz – więcej o niej na portalu, a jeżeli chcesz ją kupić to zapraszamy do naszego sklepu: Namib.pl!
(c) Portal Małego Podróżnika